Polak potrafi. Gdy ceny paliw przekroczyły magiczną granicę 5 złotych, kierowcy znaleźli niekonwencjonalne środki tankowania. I jeżdżą na... oleju do smażenia. Litr tego jadalnego paliwa kosztuje około 4 złotych, czyli wychodzi taniej niż na stacji. Mechanicy twierdzą, że starsze silniki od tego się nie zepsują, nowsze trzeba trochę przerabiać.