energia(strona 248/249)

Potwierdzają się najczarniejsze prognozy ekspertów. W ciągu najbliższych czterech lat ceny prądu mogą wzrosnąć nawet dwukrotnie - przyznał wczoraj Mariusz Swora, prezes Urzędu Energetyki. Niestety, rząd nie opracował jeszcze żadnego programu pomocy dla najbiedniejszych rodzin, choć już wyliczył, że ponad 1,5 mln gospodarstw domowych może mieć problem z zapłatą rachunków.

Po powrocie z wakacji musimy się przygotować na jesienną falę podwyżek cen wielu produktów i usług. Odczujemy ją w naszych kieszeniach. Dlatego od dziś przedstawiamy, jak zmieniać się będą ceny różnych artykułów. Zaczynamy od nośników energii.

Za siedem lat energia wytwarzana z odpadów tartacznych nie będzie uznawana za zieloną. "Rzeczpospolita" pisze, że elektrownie będą skazane na surowce rolnicze.

Zdaniem wiceprezesa Urzędu Regulacji
Energetyki Marka Woszczyka po uwolnieniu rynku energii, od 1
stycznia 2009 roku, ceny energii będą wyższe.

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo we wrześniu zamierza złożyć wniosek do Urzędu Regulacji Energetyki o podwyżkę cen gazu ziemnego. Swoją decyzję uzasadnia wyższymi cenami zakupu gazu z Rosji.

Milionom Polaków sen z oczu spędzają prognozy dotyczące wzrostu cen prądu. Najczarniejsze przewidują, że w ciągu pięciu lat wzrosną one nawet o 100 proc. Tymczasem z danych, które udało udało nam się uzyskać od największych firm energetycznych w kraju, wynika, że podwyżki wyniosą niespełna 30 proc.

Prowadź samochód na bosaka, dolej wody do keczupu i noś krótkie włosy - to rady, do których stosują się Amerykanie, którzy odczuwają coraz mocniej w swoich budżetach skutki inflacji.

Jak podaje dziennik "Polska", Ministerstwo Gospodarki chce szybkiego rozpoczęcia budowy elektrowni atomowych, gdyż już za kilka lat zabraknie nam prądu. Jak podkreśla gazeta, projekt przewiduje na wstępie wielką kampanię promocyjną oraz system zachęt, który ma przełamać opór ludności w sąsiedztwie planowanej siłowni.

Do Najwyższej Izby Kontroli wpłynął wniosek prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie kontroli nadzoru organów państwa nad bezpieczeństwem sieci przesyłowych energii elektrycznej. Kontrola obejmie m.in. resort gospodarki. O sprawie pisze "Rzeczpospolita".

W ciągu kilku lat Polaków czeka dramatyczny wzrost cen energii. To skutek walki z globalnym ociepleniem, którą prowadzi Unia - pisze "Rzeczpospolita".

Nie dosyć, że od 1 kwietnia za energię elektryczną płacimy o 4,5 proc. więcej, a dzisiaj lub jutro Urząd Regulacji Energetyki zdecyduje, o ile wzrośnie cena gazu ziemnego (w ciągu dwóch tygodni może on zdrożeć od 10 do 20 proc.), to okazuje się, że to jeszcze nie koniec podwyżek energii w tym roku.

Rząd jest bliski podjęcia decyzji o budowie elektrowni atomowej - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Jeśli wszystko pójdzie dobrze, powstanie ona za 12-15 lat.

Nowe przepisy uderzą w elektrownie, zakłady drzewne i odbiorców elektryczności. Ministerstwo Gospodarki chce, aby odpady drewna nie mogły być używane do produkcji zielonej energii - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Kolejny szok cenowy szykują Polakom energetycy. Śląski koncern Vattenfall zapowiada, że od 1 maja miesięczne rachunki przeciętnego Kowalskiego wzrosną o 12 do 15 proc.

Od 1 marca w Polsce znowu zdrożeje prąd. Pierwsze podwyżki wprowadzą koncerny Vattenfall i EnergiaPro. Pozostałe firmy mogą wkrótce pójść ich śladem. To efekt paniki na hurtowym rynku energii.

Prawda jest bolesna. Podwyżek cen energii nie unikniemy. Zakłady energetyczne potrzebują pieniędzy na inwestycje. Jeśli ich nie dokonają, wyłączenia prądu staną się faktem.

Duzi odbiorcy energii muszą liczyć się z podwyżką nawet o 25 proc. Energetycy chcą, by URE uwolnił ceny także dla gospodarstw domowych.

Konsumenci obawiają się podwyżek cen prądu po 1 stycznia. Wszystko wskazuje na to, że drastycznego skoku cen nie będzie, ale drastycznych podwyżek nie da się uniknąć w przyszłości.

Spór o cenę węgla to tylko część zmartwień energetyki. Eksperci biją na alarm. Kompania Węglowa próbuje ratować sytuację.

Prysł krótki sen o wolnych cenach energii. Nowy prezes URE cofnie odważną decyzję poprzednika. Ale podwyżek nie unikniemy.