Zniechęcenie przychodzi szybko. Trener krzyczy „Dawaj, dawaj!”, a ja marzę, by znaleźć się w domu. Obiecuję sobie, że będę jeździła na rowerze stacjonarnym przed telewizorem. I tak na zmianę wypowiadam karnet na siłownię i na nowo go wyrabiam. Nie jestem w tym odosobniona.