Tam, gdzie można, ograniczamy ryzyko wypadków przy pracy

Wszędzie, gdzie można ograniczyć ryzyko wypadków przy pracy, wprowadzając rozwiązania techniczne, tam są one wprowadzane,

Tam, gdzie można, ograniczamy ryzyko wypadków przy pracy

24.09.2009 | aktual.: 24.09.2009 14:29

Wszędzie, gdzie można ograniczyć ryzyko wypadków przy pracy, wprowadzając rozwiązania techniczne, tam są one wprowadzane - zapewnił w Sejmie wicepremier Waldemar Pawlak. Minister gospodarki przedstawił informację rządu w sprawie działań zmierzających do zmniejszenia skali wypadków przy pracy. Wnioskował o to klub Lewicy.

Jak wynika z informacji Państwowej Inspekcji Pracy, w zeszłym roku miało miejsce ponad 2,7 tys. wypadków przy pracy, w tym 376 zbiorowych. Urazów w nich doznało prawie 3,3 tys. osób, z których 615 poniosło śmierć, a ponad 1,1 tys. doznało ciężkich obrażeń ciała. W zbadanych przez PIP wypadkach przy pracy poszkodowanych zostało blisko 2 tys. osób o stażu pracy w zakładzie krótszym niż rok (59 proc. ogółu poszkodowanych), w tym 363 osoby o stażu pracy do 7 dni.

Janusz Krasoń (Lewica) występując w imieniu wnioskodawców zaznaczył, że koszty wypadków przy pracy wynoszą w skali roku ok. 3 proc. PKB. Przekonywał, że gdyby ograniczyć ich skalę choćby o 1 proc., budżet mógłby zaoszczędzić nawet 170 mln zł rocznie. Zaapelował, żeby nie oszczędzać na bezpieczeństwie pracy, nie redukować zatrudnienia w instytucjach nadzorujących bezpieczeństwo w zakładach pracy, jak PIP czy WUG, gdyż zaoszczędzone w ten sposób pieniądze w dłuższej perspektywie przyniosą straty.

"Konieczne są zachęty dla pracodawców, by chcieli zwiększać nakłady na zapewnienie odpowiednich warunków i bezpieczeństwa pracy" - przekonywał Krasoń.

Planowanie, prewencja, przebudowa, reagowanie, w tym kontekście - zdaniem wicepremiera Pawlaka - trzeba patrzeć na kwestie dotyczące bezpieczeństwa pracy. "Na pierwszym miejscu powinny być obowiązki pracodawcy, na drugim - pracownika, na trzecim - kontrole wewnętrzne, a na czwartym dopiero zewnętrzne. Kontrole mają charakter prewencyjny, ale same w sobie bezpieczeństwa nie zapewnią" - mówił wicepremier.

Jak dodał, rolą państwa jest ustanowienie odpowiednich przepisów, rolą pracodawców i pracowników jest ich przestrzegania, a instytucji nadzorujących, jak PIP czy WUG - kontrolowanie.

Podkreślił, że w wielu dziedzinach gospodarki stan bezpieczeństwa pracy znacznie się poprawił, także w górnictwie. Zwrócił uwagę, że wiele wypadków przy pracy zdarza się w budownictwie - w ocenie PIP budownictwo i transport to najbardziej niebezpieczne pod tym względem branże - jednak nie docierają one do świadomości opinii publicznej i odbijają się takim echem w mediach jak katastrofy górnicze.

Pawlak przypomniał, że największe ryzyko wypadków jest wśród pracowników, którzy rozpoczynają pracę, albo mają długi staż pracy. "Należy się zastanowić, czy w szerszym stopniu nie przywrócić szkolnictwa zawodowego. Jest to przedsięwzięcie, które w najbliższym czasie powinniśmy wspólnie podjąć, ja przekażę te uwagi minister Hall i minister Kudryckiej i mam nadzieję, że wspólnie uda nam się przywrócić należną rangę szkolnictwu zawodowemu" - mówił Pawlak.

Zapewnił, że likwidacja departamentu bezpieczeństwa pracy w MPiPS nie oznacza, że problematyka ta nie znajduje się w obszarze zainteresowań tego resortu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)