Tną pensje władzy
Radni w Gorzowie Wielkopolskim obniżyli nowemu prezydentowi zarobki. Podobnie jest ?w niejednej gminie.
18.12.2014 | aktual.: 18.12.2014 02:16
janina blikowska
Jacek Wójcicki, prezydent mającego 125 tys. mieszkańców Gorzowa Wielkopolskiego, będzie zarabiał 10,9 tys. zł brutto miesięcznie - o 2,5 tys. zł mniej niż jego poprzednik. ?W kilkunastokrotnie mniejszym pobliskim Deszcznie, gdzie wcześniej był burmistrzem, dostawał 9,8 tys. zł.
- Wysokość wynagrodzenia prezydenta to kompetencja Rady Miasta i nie zamierzam nic narzucać. Dlatego w projekcie uchwały przygotowanym na sesję były miejsca wolne, by nic nie sugerować - tłumaczy „Rzeczpospolitej" Wójcicki.
Także o 2,5 tys. zł mniej niż poprzednik będzie zarabiał Krzysztof Woźniak, wójt gminy Zadzim w województwie łódzkim. - Takie było stanowisko rady i nie ma tu czego komentować - mówi.
Ma 29 lat. Wcześniej pracował w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Łodzi. - Pensja wójta (po obniżce 7,5 tys. zł - red.) oczywiście jest lepsza niż w agencji. Na obecnym stanowisku będę pracował jak najlepiej dla lokalnej społeczności, może radni to docenią - dodaje wójt.
Pensję obcięto też wójtowi Chmielna w powiecie kartuskim Jerzemu Grzegorzewskiemu. Jego wynagrodzenie to 7,5 tys. zł brutto. Poprzednik zarabiał kilka tysięcy więcej. - Nie jestem za tym, by nowemu wójtowi dawać od razu maksymalne wynagrodzenie, bo powinniśmy mieć możliwość motywowania go do pracy - mówił radny Brunon Cirocki. Mimo obcięcia pensji Grzegorzewski zadeklarował, że 10 proc. wynagrodzenia przeznaczy na cele społeczne.
Wójt gminy Grudziądz w Kujawsko-Pomorskiem Andrzej Rodziewicz zarabia o ok. 700 zł mniej niż jego poprzednik.
- Musimy się przyjrzeć jego pracy. Jeśli uznamy, że dobrze wykonuje obowiązki, to w przyszłości być może zaproponujemy podwyżkę - mówiła Hanna Kołodziej, przewodnicząca Rady Gminy.
Rodziewicz mówi „Rzeczpospolitej", że nie przejmuje się obniżką: - Muszę zakasać rękawy i pracować. Dla mnie ważne jest zdobywanie pieniędzy dla gminy.
Eksperci nie sądzą jednak, by obniżanie pensji samorządowcom na starcie ich kadencji było dobrym pomysłem. - Gdy ktoś stara się o jakieś stanowisko i wie, ile się na nim zarabia, źle się czuje, jeśli na samym początku ma obniżone wynagrodzenie. Przecież radni nie zdążyli poznać takiej osoby ani tym bardziej efektów jej pracy - tłumaczy Kazimierz Sedlak z firmy Sedlak & Sedlak, która analizuje wynagrodzenia w Polsce.
Jego zdaniem argument, że ktoś nie ma doświadczenia, jest mało przekonujący. - Przecież ważne są kompetencje - uważa Kazimierz Sedlak.
Zdaniem dyr. Andrzeja Porawskiego ze Związku Miast Polskich obniżanie pensji przez radnych, zwłaszcza na początku kadencji, może być wyrazem ich niechęci do włodarza gminy czy miasta. Zastrzega, że radni nie mają pełnej dowolności, bo ograniczają ich przepisy ustawy o pracownikach samorządowych. - Wprowadzono je po tym, gdy w Świdwinie burmistrzowi ograniczono pensję do 1 zł - wspomina dyr. Porawski.
Obecnie np. minimalna pensja wójta to 4,2 tys. zł, a maksymalna prezydenta 12 365 zł.
Dyr. Porawski przyznaje, że pensja powinna być dla samorządowca na drugim miejscu, a na pierwszym to, że może coś zrobić z ludźmi i dla ludzi. ?- Jednak wynagrodzenia wójtów czy burmistrzów powinny być wysokie, bo odpowiedzialność tych ludzi jest duża, znacznie większa niż dyrektorów wielu firm - tłumaczy.
Zdarza się, że to nowi samorządowcy sami wnioskują ?o obniżkę wynagrodzenia. ?Z takim wnioskiem wystąpił Jan Dyda, wójt Krościenka nad Dunajcem, a radni gminy się na to zgodzili. - Pensja wójta była zawyżona - tłumaczy Dyda, który będzie zarabiał 9410 zł, o 900 zł mniej od swego poprzednika. Na jego decyzję miała wpływ ciężka sytuacja gminy, która jest zadłużona na ponad 9 mln zł przy rocznym budżecie sięgającym ok. 19 mln. - W najbliższych latach nie będę prosił o podwyżkę - zapewnia.
Czy radni, ustalając wynagrodzenie włodarza, mogą zapisać, że dostanie on podwyżkę np. po zmniejszeniu zadłużenia gminy? - Nie mogą. Mogą jednak później podjąć kolejną uchwałę o podwyżce wynagrodzenia - mówi prof. Adam Jaroszyński, administratywista z Uniwersytetu Warszawskiego, prawnik Rady Warszawy.