Tożsamość Polaka

Po wymianie dowodu osobistego, możesz stać się innym człowiekiem. Możesz być młodszy lub starszy, możesz nosić inne imię lub nazwisko. Wymiana dowodów osobistych odkrywa bowiem wiele nieścisłości.

Tożsamość Polaka

27.12.2007 | aktual.: 27.12.2007 14:56

Urzędników czekają gorące dni. Trzy miliony osób nie złożyło jeszcze wniosków o wymianę dowodu. W niektórych miastach urzędy będą czynne w sobotę i niedzielę. Jak twierdzą urzędnicy, w niektórych przypadkach wymiana dowodu jest czasochłonna. Niekiedy koniecze jest nie tylko obsłużenie interesanta, ale też przeprowadzenie prawdziwego dochodzenia. Okazuje się, że wymiana dowodów odsłania wiele błędów i nieścisłości - oto osoba po zmianie dowodu może być już kimś zupełnie innym.

Jak detektywi

- Jeżeli ktoś myśli, że nasza praca to przyjęcie wniosku, sprawdzenie czy dobrze wypisany i przesłanie go do wystawienia, to się grubo myli. Czasem nasza praca przypomina pracę detektywa. To nie żart. Wszystko dlatego, że stare dowody były wystawiane z błędami, czasem są one całkowicie sprzeczne z metrykami urodzenia. Musimy wykryć błędy i je zlikwidować - mówi Barbara Turska, pracownica jednego z pomorskich urzędów.

Małgorzata nowonarodzona

Barbara pamięta sytację, gdy 90-letnia kobieta dowiedziała się, że nie jest Magdaleną, jak przez całe życie myślała, tylko Małgorzatą. Dowód książeczkowy został wydany na podstawie wniosku, w którym kobieta wpisała Magdalenę.
- Ojciec musiał podać urzednikowi wystawiającemu metrykę, że córka ma na imię Małgorzata albo urzędnik coś przekręcił. Tymczasem w domu wszyscy na dziewczynkę mówili Magdalena. Kobieta tak też się podpisywała. Skąd miała wiedzieć jak jest w zapisane w urzędzie. Stąd błąd, który teraz musimy zniwelować. Kobieta była zszkokowana. Stwierdziła, że nie życzy sobie takich zmian. Nie chce być Małgorzatą. Zamówiła już nagrobek z imieniem Magdalena. Wydaliśmy dowód zgodny z prawdziwym stanem rzeczy - twierdzi urzędniczka.

Różni tacy ińscy

Nieścisłości dotyczą też nazwisk. Zdarza się, że w sprawie kreski, czy kropki, toczy się prawdziwe urzędnicze dochodzenie.
- Była pewna Kropińska, która w metryce jest Kropinską. Niby nic, ale jednak różnica. Trzeba było wyjaśnić. W rodzinie Kropińskich doszło do wielkiej debaty. Zaczęli szukać w starych dokumentach. Okazało się, że kreska przepadła w dowodach niektórych członków rodziny w latach sześćdziesiątych. W urzędzie pracowała wtedy cudzoziemka, która była na bakier z zasadami pisowni polskich nazwisk. Nie stosowała zmiękczeń. Nie tylko Kropińskich pozbawiła kreski, ale też Krasińskich, Babińskich i wszystkich innych ińskich. Trzeba było wystawić specjalne akty i dokonać korekty nazwiska. Dla urzędu to była dodatkowa praca, musieliśmy niemal odtwarzać drzewo genealogiczne. Było to ważne chociażby ze względów spadkowych. Dziadek Kropiński zapisał przecież dom Kropińskim, a nie Kropinskim. Przez kilka dni ludzie żyli w stresie, nie byli pewni jakie noszą nazwisko, bali się, że stracą majątek - mówi urzędniczka.

Najwięcej problemów nastręczją urzędnikom daty. Okazuje się, że w wielu przypadkach wiek Polaków jest zwyczajnie zafałszowany. Problemy najczęściej dotyczą osób starszych.
- W czasach powojennych często było tak, że rodzice zgłaszali narodzenie dziecka dopiero po wojnie. Na przykład obchodzili już trzecie urodziny dziecka, a w urzędzie mówili, że dziecko przyszło dopiero co na świat. Obsługiwałam kilku mieszkańców, którzy w rzeczywistości byli młodsi, niż myśleli. Udawało się to ustalić przede wszystkim dzięki współpracy z księdzem. Rodzice starali się chrzcić dzieci jak najszybciej po narodzinach, do urzędu jednak się nie spieszyli. I tak okazało się, że pewien siedemdzisięciolatek dowiedział się, że ma 67 lat - dodaje Barbara.

Zupełnie inna osoba

Urzędniczka w tym roku niejednemu mieszkńcowi oznajmiła, że powinien obchodzić urodziny w innym miesiącu albo że urodził się w innym miejscu, niż myślał.

- Takich przypadków jest bardzo wiele. Za każdym razem trzeba zadzwonić do innych urzędów albo pisać wniosek z prośbą o wyciąg z ksiąg. Za każym razem, gdy odkrywamy błąd, interesant dziwi się, jest oburzony, krzyczy, że to wina urzędnika. To kłopot dla nas i dla mieszkańca. Musi on bowiem dokonać zmiany w prawie jazdy, banku, dyplomach zaświadczających o jego wykształceniu. Te dokumenty są wystawiane na podstawie dowodu osobistego, ten zaś odpowiada danym zgoramdzonym w bazie. W razie nieścisłości trzeba się liczyć z problemami - twierdzi

Dlatego przypominamy - książeczkowy dowód jest ważny do końca marca 2008 r., ale wniosek o jego wymianę należy złożyć do końca grudnia tego roku. Jacek Wąsierski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)