TP na celowniku, czyli lobbing od Waszyngtonu po Brukselę
Potężne firmy i konflikt z wielkimi pieniędzmi w tle to magnes dla lobbystów. Dzisiejsza "Rzeczpospolita" przedstawia kulisy walki o zwycięstwo w sporze Telekomunikacji Polskiej z duńskim DPTG, w którym stawką są niemal 3 mld złotych.
03.06.2011 | aktual.: 03.06.2011 10:43
Kim jest Shapiro? Dlaczego pisze o nim polska prasa? A przede wszystkim dlaczego zaintersował się inwestycjami w Polsce i sporem TP i DPTG? Na te pytania szuka odpowiedzi "Rzeczpospolita".
„Jego wypowiedzi o Polsce mają się tak do rzeczywistości, jak poszukiwanie śniegu na Saharze" - tak o raporcie Amerykanina Roberta J. Shapiro mówił szef Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych Sławomir Majman.
– Nie mam z tego tytułu żadnych korzyści – zapewniał Shapiro, prezes amerykańskiego think tanku Sonecon, były podsekretarz stanu w administracji prezydenta USA Billa Clintona. Była to część jego odpowiedzi na pytanie "Rz", dlaczego zainteresował się sporem sądowym Telekomunikacji Polskiej z duńską firmą DPTG (należy w 85 proc. do GN Store Nord i w 25 proc. do TDC) o rozliczenia przychodów z inwestycji z lat 90.
Konflikt między firmami okazał się dla Shapiro na tyle istotny, że stał się jednym z głównych wątków jego kontrowersyjnego raportu o inwestycjach zagranicznych w Polsce. Spotkał się on z ostrą reakcją samej TP oraz instytucji i osób związanych z rynkiem inwestycji zagranicznych (więcej na ten temat »)
.
Zarzuty stawiane raportowi sprawiły, że organizatorzy Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach usunęli prezentację Shapiro z agendy. Argumentowali, że podał do publicznej wiadomości treści, które miał tam prezentować, oraz że zmienił tematykę.
Według organizatorów Kongresu Shapiro sam zgłosił się do udziału w nim.
Po odsunięciu od Kongresu Shapiro umieścił na YouTube przesłanie do Polski. Przekonywał, w nim że „naród polski musi przygotować się na trudną lekcję z globalnej gospodarki" (więcej na ten temat »)
.
"Rzeczpospolita" postanowiła bliżej przyjrzeć się Panu Shapiro i jego fundacji.
Po raz pierwszy o CEIS usłyszeli dziennikarze w Stanach Zjednoczonych. 1 marca (na tydzień przed pierwszą rozprawą w polskim sądzie między DPTG a TP) „Rada" zorganizowała konferencję prasową zatytułowaną „Czy Polska nadal jest miejscem dla bezpośrednich inwestycji zagranicznych". Prasa jednak nie dopisała. Zapis spotkania znajdujący się na YouTube pokazuje tylko kilka osób na widowni.
Rozmówcy "Rz" w Waszyngtonie i Chicago uspokajali, że tym, co robi Shapiro, nie odstrasza od Polski Amerykanów. – Jest bardzo mało prawdopodobne, by tego typu działania mogły zniechęcić inwestorów z prawdziwego zdarzenia – zauważa w rozmowie z „Rz" Bogdan Pukszta, dyrektor Polsko-Amerykańskiej Izby Handlowej (PACC).
– To próba wpłynięcia na opinię publiczną i polski rząd, która miałaby skłonić administrację do wywarcia presji na władzę sądowniczą, co jest oczywiście niedopuszczalne – mówi „Rz" jeden z waszyngtońskich ekspertów ds. gospodarczych. I choć jego zdaniem to próba „karkołomna", to spodziewa się kolejnych kroków w tej sprawie.
9 marca polski sąd odroczył bezterminowo rozprawę z wniosku o uznanie na terenie Polski orzeczenia arbitrażowego wiedeńskiego Trybunału w sporze między TP a DPTG. Kilka dni po rozprawie propozycję rozmowy z Shapiro otrzymała warszawska redakcja "Rzeczpospolitej". Tym razem zaproszenie nadeszło z Brukseli. Do rozmowy z Shapiro zachęcała "Rz" mówiąca po polsku pracownica brukselskiej firmy konsultingowej Cabinet DN.
Shapiro został przedstawiony nie jako były doradca Clintona, ale doradca obecnego przywódcy USA - Baracka Obamy, a ostatecznie jako klienta, dla którego zbiera materiały, i poinformowała, że przygotowuje on publikację poświęconą inwestycjom w Europie Środkowej i Wschodniej, w tym w Polsce.
Cabinet DN to typowy przykład przenikania się polityki i biznesu w Brukseli. W 2004 r. założyło ją dwóch byłych pracowników Parlamentu Europejskiego – Timme Dossing i Jacob Lund Nielsen. Jak wynika z historii firmy zamieszczonej na jej stronie internetowej, pierwszy pracował wcześniej jako asystent byłego duńskiego europosła z frakcji socjalistycznej, drugi – też dla byłego duńskiego europosła, ale w grupie chadeckiej.
Początkowo świadczyli lobbing dla firm duńskich, ale w miarę upływu czasu biznes się rozwijał. Dziś obsługują klientów również z innych krajów, często z branży energetycznej, telekomunikacyjnej czy transportowej, ale także rolnej, finansowej i farmaceutycznej.
Doświadczenie wyniesione z PE daje twórcom firmy znajomości i wiedzę o tym, jak zabiegać o interesy klientów w unijnych instytucjach. Wśród konsultantów mają kilku byłych europosłów, w tym m.in. Johna Purvisa. Ten brytyjski konserwatysta jest uznawany za modelowy przykład niejasnych powiązań między biznesem a eurodeputowanymi.
Duńskie korzenie Cabinet DN sprawiły, że "Rz" zapytała GN Store Nord czy zatrudnił CEIS bądź Shapiro. – Ani GN, ani TDC nie sponsorują, ani nie wspierają finansowo CEIS. Nie posiadam wiedzy, czy któryś z akcjonariuszy bądź prawników grupy zatrudnił lub poprosił o współpracę pana Roberta J. Shapiro – odpowiedział Mikkel Danvold, odpowiedzialny za relacje inwestorskie w GN Store Nord.
Według informacji „Rz" szef rady nadzorczej GN Store Nord Per Wold-Olsen i Shapiro zasiadali razem w radzie doradców farmacetycznej firmy Gilead.
Sam Shapiro pytany przez dziennikarzy, kto finansuje CEIS, nie odpowiadał, twierdząc, że jako przedstawiciel administracji USA – nie musi.
Według nieoficjalnych informacji "Rzeczpospolitej", w ocenie TP działania CEIS to zorganizowana akcja profesjonalistów od czarnego PR mająca na celu najpierw przyciągnięcie uwagi najwyższych władz w obu krajach, a potem wywarcie wpływu na sądy w Polsce.
Sprawdzenie, na czyją rzecz działa Shapiro, TP zleciła firmie zewnętrznej, a ta znalazła współpracowników w USA. Twierdzi, że CEIS jako firma nie istnieje w tamtejszych rejestrach.
Więcej na ten temat w Rzeczpospolitej »