Trichet przygotowuje grunt pod podwyżkę stóp procentowych
Pozytywne informacje z amerykańskiego rynku pracy i silny wzrost sprzedaży detalicznej w strefie euro były w czwartek drugorzędnymi tematami. Kluczowym wydarzeniem był sygnał wysłany przez ECB.
03.03.2011 17:51
Najbardziej wyczekiwane wydarzenie czwartkowej sesji, czyli wystąpienie przewodniczącego ECB Jaan Claude Trichet’a, wprawdzie nie przyniosło zmiany wysokości stóp procentowych w strefie euro, ale w końcu, po wielu miesiącach wyczekiwania inwestorzy otrzymują sygnały o możliwym rozpoczęciu cyklu podwyżek w najbliższym czasie. Trichet stwierdził m.in., że inflacja jest coraz groźniejsza i bank centralny musi wzmóc czujność monitorując zachowanie cen. Z reguły taki język w przeszłości zapowiadał rychłe podwyżki stóp procentowych, ale interesujący jest fakt, że w oparciu o dokładnie te same czynniki (drożejące surowce przekładające się na ceny półproduktów i dóbr końcowych) dwa dni wcześniej Ben Bernanke wygłosił przemówienie o diametralnie innym wydźwięku.
Reakcja na jastrzębi komunikat ECB widoczna była nie tylko na rynku walutowym, gdzie euro po godz. 14.30 błyskawicznie w ciągu kilku umocniło się w stosunku do dolara o ponad jednego centa (z 1,384 do 1,396 USD, czyli kurs pary euro-dolar znalazł się najwyżej od listopada). Równie zdecydowanie inwestorzy pozbywali się niemieckich obligacji, zwłaszcza tych o krótkim terminie zapadalności - rentowność dwulatek wzrosła w czwartek o 20 pkt. bazowych do 1,70 proc. Za oceanem kapitał również odpływał z rynku długu - rentowność pięcioletnich obligacji USA wzrosła o 11 punktów bazowych do 2,27 proc., a większą skłonność do ryzyka sugerowało również osłabienie franka (3,07 PLN) i jena.
Na rynkach akcji przez cały dzień inicjatywy nie oddawali kupujący wracający na rynek inwestorzy. Ok. godz. 17 czasu warszawskiego amerykańskie indeksy znajdowały się o ok. 1,5 proc. wyżej niż dzień wcześniej, natomiast w Europie sytuacja była nieco mniej jednoznaczna. Wzrosty indeksów we Francji i Niemczech nie przekraczały 0,5 proc., węgierski BUX poruszał się tuż powyżej kreski, a warszawski WIG20 z blisko dwuprocentową zwyżką ustępował tylko dwóm innym rynkom wschodzącym (Turcji i Korei Południowej). Duży apetyt inwestorów na akcje spółek z polskiego parkietu został podkreślony przez wysokie obroty - w czwartek przekroczyły one na całym rynku 1,34 mld PLN, z czego ponad 1,1 mld PLN wypracowały spółki z indeksu WIG20. Wśród nich o więcej niż 2,5 proc. w górę poszły kursu sześciu podmiotów, najmocniej, o 4,2 proc., podrożały akcje banku PKO BP.
Dane makroekonomiczne, które poznaliśmy w czwartek, w większości przypadków wypadły lepiej niż oczekiwali ekonomiści. W Stanach Zjednoczonych liczba nowych bezrobotnych spadła do najniższego poziomu od dwóch i pół lat (368 tys., oczekiwano 395 tys.), w strefie euro sprzedaż detaliczna w styczniu była o 0,7 proc. wyższa niż przed rokiem (oczekiwano stabilizacji na poziomie z grudnia, tj. o ok. 0,4 proc. mniej niż rok wcześniej). Silniej niż sugerował konsensus prognoz ekonomistów spadły indeksy PMI w przemyśle w Wielkiej Brytanii i Niemczech, co w połączeniu z przyszłą podwyżką stóp procentowych nie napawa optymizmem na najbliższe miesiące, ale dla pocieszenia można przytoczyć jeszcze jedną publikację z Niemiec - styczniową sprzedaż detaliczną, która wzrosła o 2,6 proc. r/r (po spadku w grudniu o 0,5 proc. r/r).
KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ
Łukasz Wróbel, Noble Securities