Trzymają zboże i czekają. I powinni czekać dalej. "Prosty mechanizm"

Rolnikom zarzuca się, że wstrzymują sprzedaż zboża do skupu, czekając na lepsze warunki cenowe. Czy faktycznie sytuacja odbiega znacząco do normy? Zapytaliśmy o to ekonomistę i rolnika, którzy wyjaśniają, jak wygląda handel zbożami w Polsce.

Sprzedaż zboże w trakcie żniw jest obarczona ryzykiem, ale nie zawsze
Sprzedaż zboże w trakcie żniw jest obarczona ryzykiem, ale nie zawsze
Źródło zdjęć: © Getty Images | SOPA Images
Michał Krawiel

Regularnie w mediach pojawiają się zarzuty wobec rolników, że nie sprzedają zboża do skupów. Z drugiej strony padają oskarżenia o zbyt niskie ceny w skupach. Nie mówimy oczywiście o sytuacji ekstremalnej, jaka miała miejsce po inwazji Rosji na Ukrainę. Wtedy rynek został potężnie zaburzony w związku z agresywnymi działaniami Rosji wobec jednego z największych producentów zboża na świecie, jakim jest Ukraina.

- Sytuacja po wybuchu wojny była wyjątkowa. Wystąpiła bardzo wysoka zmienność i trudno było przewidzieć, co się wydarzy. Albo będzie porozumienie dotyczące eksportu przez Morze Czarne, albo nie. Kiedy zostało ono faktycznie przyjęte, doprowadziło do spadku cen, chociaż wcześniej nie spodziewano się, że to się uda - mówi redakcji WP Finanse starszy ekonomista Credit Agricole Bank Polska Jakub Olipra.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Runął sowiecki pomnik w centrum Nowogardu. Nagrano moment obalenia

Jak dodaje, kolejną kwestią była ogromna skala eksportu zboża z Ukrainy przez Polskę. Rolnicy trzymali zboże, a kupujący nie mieli za bardzo wyboru i kupowali ukraińskie zboże, bo było tańsze i dostępne w Polsce.

Cała sytuacja ostatecznie doprowadziła do rolniczych protestów na granicy z Ukrainą. Zamieszanie, które powstało za rządu Mateusza Morawickiego, było także jednym z tematów podnoszonych przez rolników, obok Zielonego Ładu, w trakcie dużych protestów wiosną.

Czy warto sprzedawać w zboże w trakcie żniw?

Obecne uwarunkowania wydają się względnie stabilne. Rolnicy są w trakcie żniw, które w tym roku zaczęły się wyjątkowo wcześnie. Już w czerwcu kombajny wyjechały zbierać jęczmień, a następnie rzepak. Teraz zbierają już pszenicę. Czy zarzuty o niesprzedawanie zboża w trakcie tak wysokiej podaży mają sens?

Gdybym był rolnikiem, również byłbym ostrożny w sprzedaży zboża tuż po żniwach. To prosty mechanizm ekonomiczny - w czasie żniw mamy największą podaż zboża na rynku, co prowadzi do spadku cen. Historycznie, ceny zboża charakteryzują się sezonowością. Zazwyczaj rolnik sprzedający zboże w czasie żniw uzyskuje gorszą cenę, ponieważ wielu nie ma możliwości przechowywania go - zaznacza Olipra.

Choć oczywiście nie jest to regułą, tak właśnie było np. w trakcie żniw w pierwszym roku pełnoekranowej rosyjskiej agresji na naszych wschodnich sąsiadów. Ceny w Polsce nie biorą się znikąd.

- Dużo zależy od sytuacji na rynkach światowych. Polski rynek zboża jest coraz bardziej globalny, więc lokalne susze nie gwarantują wysokich cen, gdyż zależą one od globalnych warunków. Cena zboża w Polsce nie wzrośnie istotnie, jeśli globalne ceny są niskie. Koszty transportu i handlu mogą wpłynąć na różnice w cenach, ale generalnie są one spójne z rynkiem światowym - wyjaśnia starszy ekonomista Credit Agricole Bank Polska.

Co istotne, może się zdarzyć, że ceny zboża w Polsce są niższe niż na światowych rynkach, ale nie na tyle, by opłacało się je przewieźć do portu i wysłać np. do Niemiec czy Francji. Nasze ceny są zazwyczaj spójne z tymi na świecie. Możemy mieć sytuację, kiedy ze względu na czynniki na światowym rynku, ceny w czasie żniw są w Polsce relatywnie wysokie, a później spadają.

Nie można jednoznacznie powiedzieć, że rolnik sprzedający zboże bezpośrednio po żniwach na tym traci - podsumowuje Olipra.

Tym bardziej, że sam handel zawsze zawiera pewien element spekulacji, tak jak w przypadku walut czy giełdy, czeka się na najlepszy moment do sprzedaży. Analogicznie jest w przypadku zboża. Olipra zwraca również uwagę na to, że przechowanie zboża to koszt, ale także ryzyko jego deprecjacji.

Rynek w kształcie klepsydry

Sam rynek handlu zbożem, jak mówi Jakub Olipra, przypomina klepsydrę - rolnicy są na jednym końcu, konsumenci na drugim, a pośrodku skoncentrowana władza ekonomiczna wielkich podmiotów skupujących, mających silną pozycję negocjacyjną. To one dyktują warunki. Rolnicy często są w trudnej sytuacji, uzależnieni od tych podmiotów i niemający dużego wyboru, komu sprzedać zboże.

To jak będzie wyglądała podaż na końcu i tak będzie zależeć od tegorocznych plonów. Jak na razie prognozy nie są najgorsze.

Na przykład ja część zboża w tym momencie sprzedaję. Pszenica jakościowa, jeśli ma dobrą jakość, utrzymuje w miarę dobrą cenę. Można ją sprzedać w granicach 800-950 zł za tonę. Nie jest to rekordowo wysoka cena, ale pozwala zarobić przy dobrym plonie. Jeśli plon jest dobry i jakość zboża jest dobra, to cena 900-950 zł netto za tonę jest satysfakcjonująca - mówi WP Finanse wiceprezes Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych Marcin Gryn.

Jego zdaniem część rolników czeka na wyższe ceny, starając się przetrzymać okres, kiedy ziarna na rynku ze względu na żniwa jest więcej. Choć Gryn, tak samo, jak Olipra, jest zdania, że nie zawsze jest tak, że najbardziej opłaca się poczekać, a sprzedaż w trakcie zbiorów to gwarantowany niższy zarobek. Polski rynek jest po prostu częścią globalnego organizmu, dlatego też uważa, że lokalnie zbiory mogą mieć niewielki wpływ na ceny, może to być różnica kilkudziesięciu złotych, na przykład 50 zł taniej.

Obecnie dla rolników tak naprawdę najważniejsze jest to, żeby dobra pogoda utrzymała się jak najdłużej, co przełoży się na jakość tegorocznych plonów.

- Jeżeli ktoś się przyłożył w tym roku, zadbał, to myślę, że wyjdzie na swoje i zarobi na tyle, żeby produkcję odtworzyć - podsumowuje Gryn.

Michał Krawiel, dziennikarz WP Finansemoney.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
wiadomościgospodarkazboża

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (75)