Ulubiony kierunek Polaków. Kinga poleciała do Grecji, pokazuje jak dokładnie wyglądają wakacje

Specjalny formularz, maseczka, mierzenie temperatury, a u niektórych test na koronawirusa – tak w tym roku wygląda początek greckich wakacji dla turystów, również tych z Polski. Pechowców czeka dwutygodniowy turnus w… czterech ścianach pokoju hotelowego. Jak w praktyce działają nowe procedury - sprawdziłam podczas podróży na Zakynthos.

Największą atrakcją malowniczej wyspy Zakynthos jest Zatoka Wraku
Największą atrakcją malowniczej wyspy Zakynthos jest Zatoka Wraku
Źródło zdjęć: © WP

13.07.2020 11:42

Grecja jest obok Turcji i Bułgarii najchętniej odwiedzaną przez Polaków wakacyjną destynacją. W 2018 roku urlop spędziło tu nawet milion Polaków. Kraj ten jako jeden z pierwszych otworzył swoje granice dla turystów tego lata, ale nie bez specjalnych środków ostrożności.

O trwającej epidemii przypomni nam już pobyt na lotnisku. Żeby wejść do terminalu na Okęciu, trzeba pokazać kartę pokładową. Obowiązkowe jest także zakrycie nosa i ust. Dla zapominalskich przy wejściu stanął automat z maseczkami.

Kamera termowizyjna mierzy naszą temperaturę. Jeśli pokaże 37,5 i więcej, wzywany jest lekarz. Ten może zdecydować o natychmiastowym zakończeniu naszych wakacji. Podobne procedury obowiązują na wszystkich portach lotniczych w Polsce

Czekając na maila

Od pierwszego lipca wszyscy podróżujący do Grecji muszą wypełnić formularz Passenger Locator Form na stronie internetowej greckiego rządu. Wymaga on podania danych lotu lub innego środka transportu, którym zamierzamy dotrzeć do Grecji, danych osobowych i informacji na temat miejsca, w którym będziemy przebywać podczas urlopu. Należy też wymienić kraje, które odwiedziliśmy w ciągu wcześniejszych dwóch tygodni. Nie są wymagane żadne informacje na temat stanu naszego zdrowia.

Potwierdzenie złożenia wniosku otrzymujemy mailem od razu. Na dzień przed planowanym przyjazdem każdy turysta dostaje specjalny kod QR, który należy pokazać na papierze lub w telefonie podczas kontroli paszportowej. Do 9 lipca formularz należało wypełnić co najmniej na 48 godzin przed przekroczeniem greckiej granicy. Pod naciskiem biur podróży, które miały problem ze sprzedażą wycieczek last minute, termin został skrócony do 24 godzin. W praktyce mail z kodem przychodzi tuż przed północą na dzień przed przyjazdem.

- To trochę niepoważne - denerwuje się na Lotnisku Chopina pani Marta z Warszawy. - Mam jechać na wakacje, a stresuję się, czy w ogóle polecę – dodaje.

To nie szpital, to lotnisko. Nawet co 5 osoba ma wykonywany test na koronawirusa
To nie szpital, to lotnisko. Nawet co 5 osoba ma wykonywany test na koronawirusa© WP | Kinga Jurga

Podobnych głosów słychać wiele w długiej kolejce do odprawy bagażowej. Pojawiają się też teorie spiskowe dotyczące wyrywkowych testów na koronawirusa, które Grecy przeprowadzają na swoich lotniskach.

- Jeśli pani kod zaczyna się od jedynki, to będzie test, jak dwójka - nie. Tak czytałam na forum w internecie - przekonuje pani Martyna z Ciechanowa. Jestem dość sceptyczna wobec takich historii, ale mój kod rozpoczyna się od dwójki, więc jeśli ta okaże się prawdziwa, nie mam powodu do zmartwień.

Na pokładzie samolotu nie zapłacimy gotówką. Podczas lotu usta i nos muszą pozostać zakryte. Wyjątkiem jest czas jedzenia i picia, ale obsługa prosi o jak najszybszą konsumpcję, by znowu założyć maskę. Obowiązku noszenia maseczki pilnuje też obsługa greckiego lotniska po wejściu do terminalu.

Urlop w pokoju hotelowym

Covidowa rzeczywistość po przylocie okazuje się dużo mniej uciążliwa, niż by się wydawało. Kontrola ok. 150 osób na lotnisku w stolicy małej wyspy Zakynthos przebiega bardzo sprawnie. Grecy nie skanują kodów, proszą tylko o ich okazanie. Co jeśli nie otrzymałeś kodu? Pokazujesz potwierdzenie złożenia wniosku i przechodzisz obowiązkowo test. Taki los spotyka jedną rodzinę podróżującą ze mną samolotem. W dniu mojego przylotu na wyspę dociera jeszcze 8 samolotów wiozących ok. 150 turystów z całej Europy. Testów Grecy przeprowadzają 250. To oznacza, że wymaz jest pobierany mniej więcej od co piątego turysty. Z dnia na dzień lotów przybywa, szanse na wyrywkowy test będą więc coraz mniejsze. Z tego co udaje mi się zaobserwować, w sumie na testy z mojego samolotu odesłanych zostaje kilka rodzin.

Osoby, które zostaną poddane testowi, mogą jechać do swojego hotelu, ale do czasu otrzymania wyniku są proszone o monitorowanie ewentualnych objawów wirusa i izolację od reszty urlopowiczów. Co ciekawe nie oznacza to przymusowego zamknięcia w pokoju hotelowym. Na rządowej stronie znajdziemy jedynie informację o zalecanym "zachowaniu dystansu". Rezydenci proszą o zachowanie "zdrowego rozsądku".

Obraz
© WP | Kinga Jurga

Wynik testu otrzymamy maksymalnie po 24 godzinach. Jeśli jest negatywny, możemy odetchnąć i rozpocząć upragniony urlop. Pozytywny oznacza, że najbliższe dwa tygodnie spędzimy już w czterech ścianach pokoju hotelu przeznaczonego dla osób w kwarantannie.

Każdy region ma taką placówkę. Jej lokalizacja jest owiana tajemnicą. Chodzi o to, by po zakończeniu epidemii miejsce to mogło dalej funkcjonować już jako normalny hotel. Ponowny test wykonywany jest po 14 dniach. Kwarantannie poddani zostaną też najbliżsi osoby zakażonej, ale reszta osób podróżujących tym samym samolotem lub promem już nie.

Koszty zakwaterowania podczas kwarantanny, ewentualnego pobytu w szpitalu i podróży do Polski pokrywa grecki rząd. Tyle teorii. Na Zakynthos przypadku Polaka zakażonego koronawirusem jeszcze nie było.

- Zobaczymy jak będzie, może Grecy będą próbowali odzyskać część kosztów z ubezpieczenia naszych gości - mówi mi Michał, rezydent jednego z największych polskich biur podróży. Od momentu otwarcia granic na wyspie zarejestrowano dwa nowe przypadki koronawirusa, nie wiadomo ile z nich to turyści. W sumie na liczącej ok. 40 tys. mieszkańców wyspie od początku pandemii zachorowało 7 osób.

Wakacje bez tłumów

Przez kontrolę przechodzę szybko. Przed lotniskiem czekają już autobusy, które rozwiozą turystów do różnych hoteli. Według lokalnego prawa obłożenie hoteli i autobusów może wynieść maksymalnie 65 proc. Dzięki epidemii turyści mają więc w tym roku niepowtarzalną okazję, by w najbardziej popularnych kurortach urlop spędzić bez tłumów.

Podczas podróży autobusem, wejścia na pokład statku oraz zakwaterowania w hotelu nadal musimy zasłaniać usta i nos. W przeciwieństwie do Polski w Grecji nie musimy nosić maseczki, wchodząc do restauracji i mniejszych sklepów.

Obraz
© money.pl | Kinga Jurga

Bezproblemowa kontrola na lotnisku jeszcze nie oznacza początku wielkich greckich wakacji. Podczas zakwaterowania w hotelu trzeba podpisać oświadczenie o zapoznaniu się z zasadami przeciwdziałania zakażeniu COVID-19. Zobowiązujemy się też do poinformowania hotelu o ewentualnym zachorowaniu na koronawirusa w ciągu 14 dni od powrotu do Polski. Każdy ma też mierzoną temperaturę.

Dalsze procedury mam okazję przetestować na własnej skórze. Termometr pokazuje 37,7. Jestem odprowadzana do pokoju, w którym mam czekać na ponowny pomiar. Po godzinie na wyświetlaczu wyskakuje 36,6. Błędny odczyt spowodowało prawdopodobnie mierzenie w ostrym greckim słońcu. Obsługa nie precyzuje, od jakiego wyniku jest wzywany lekarz, który przeprowadza test. Wszystko zależy od objawów, które towarzyszą podwyższonej temperaturze.

Jeśli podczas pobytu dostanę kaszlu, bólu głowy lub choćby lekkiej gorączki, muszę natychmiast zgłosić się do recepcji. O trwającej epidemii nie sposób tu zapomnieć, ale środki ostrożności stosowane przez Greków powodują, że czuję się bezpiecznie i nadal cieszę się wakacjami.

Dziękujemy firmie Rainbow Tours za umożliwienie podróży do Grecji dziennikarki WP Finanse.

Źródło artykułu:WP Finanse
grecjaurlopwakacje
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (156)