Umowy cywilnoprawne i na czas określony coraz bardziej popularne

Polacy coraz częściej pracują w oparciu o umowy cywilnoprawne oraz na czas określony. Zatrudnienie w takiej formie znajduje niemal 4 mln. naszych rodaków. Pod tym względem nasz rynek pracy jest jednym z najbardziej elastycznych w Europie.

Umowy cywilnoprawne i na czas określony coraz bardziej popularne
Źródło zdjęć: © Thinkstock

06.05.2013 | aktual.: 16.06.2014 14:28

Polacy coraz częściej pracują w oparciu o umowy cywilnoprawne oraz na czas określony. Zatrudnienie w takiej formie znajduje niemal 4 mln naszych rodaków. Pod tym względem nasz rynek pracy jest jednym z najbardziej elastycznych w Europie.

Główny Urząd Statystyczny informuje: w ostatnim kwartale 2012 roku aktywnych zawodowo było 15,6 mln Polaków. Jednak tylko 8,6 mln może się cieszyć z umowy o pracę na czas nieokreślony. Na znaczeniu zyskały umowy cywilnoprawne, w dużej mierze zlecenie i o dzieło, a także na czas określony.

Firmy oszczędzają na pracownikach

Firmy chętnie zatrudniają pracowników w oparciu o umowy cywilnoprawne, co wiąże się z niższymi kosztami pracy. Co dają one pracodawcy? Przede wszystkim komfort i oszczędności. Takiemu pracownikowi nie trzeba oferować przynajmniej minimalnej pensji w wysokości 1,6 tys. brutto. Nie ma on także świadczeń urlopowych i ochrony zawartej w przepisach kodeksu pracy.

Najgorsza jest sytuacja zatrudnionych na umowie o dzieło. Pozbawieni są oni składek rentowych i emerytalnych, ubezpieczenia zdrowotnego, chorobowego czy też odszkodowań za wypadki. Z kolei pracujący na umowę zlecenia zarabiają niższe kwoty, gdyż składki za ZUS potrącane są w 100 proc. z ich wynagrodzenia.

Przy bezrobociu sięgającym powyżej 14 proc. wiele osób nie ma wyboru i musi decydować się na niekorzystne formy zatrudnienia. Tylko w ten sposób istnieje szansa, aby zarobić jakiekolwiek pieniądze.

Z tym zjawiskiem od dłuższego czasu walczą związki zawodowe. NSZZ Solidarność prowadzi zakrojoną na szeroką skale kampanię „STOP umowom śmieciowym”. Edukują oni przyszłych i obecnych pracowników o realiach pracy na umowach cywilnoprawnych. Ich likwidacja jest jednym z postulatów, od spełnienia których uzależniają oni odstąpienie od planów strajku generalnego.

Ilu Polaków na śmieciówkach?

Na to pytanie ciężko podać jednoznaczną odpowiedź, bowiem zależy ona od instytucji, z których czerpane są informacje. Jedne z nich podają liczbę umów tego typu, a inne pozwalają jedynie określić panującą aktualnie tendencję.

Statystyki w tym zakresie regularnie prowadzi Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. W 2011 roku umowy cywilnoprawne były podstawą zatrudnienia 894,3 tys. osób. Trzeba jednak pamiętać, że liczba ta zawiera także inne typy umów niż tylko te uznawane za „śmieciowe”. Natomiast „Rzeczpospolita”, powołując się na resort pracy, podaje, że w 2012 roku liczba osób pracujących na umowie-zlecenia czy o umowie o dzieło wyniosła 600 tys. osób, czyli niecałe 4 proc. pracujących Polaków.

Według Głównego Urzędu Statystycznego firmy zawarły w 2011 umowę-zlecenia lub o dzieło z więcej niż milionem obywateli. W rzeczywistości może ich być jeszcze więcej, bowiem GUS nie gromadzi danych od drobnych przedsiębiorców zatrudniających mniej niż 10 osób. Z analiz Państwowej Inspekcji Pracy wynika natomiast, że w latach 2010-11 liczba umów cywilnoprawnych wzrosła ponad dwukrotnie. W ich stosowaniu przodują takie branże, jak: budowlana, ochroniarska czy handel detaliczny. Z kolei zdaniem "Solidarności” problem ten dotyczy aż 4 mln ludzi. Związek uznaje bowiem za umowy śmieciowe także zatrudnienie w niepełnym wymiarze etatu czy pracę na czas określony.

Niektóre "śmieciówki" do skasowania

W dobie kryzysu umowy śmieciowe stają się wygodną formą dla pracodawców, którzy szukają w ten sposób możliwości do obniżenia kosztów swojej działalności. Stąd też narasta tendencja do nadużywania ich na rynku pracy.

Niepokoić mogą zwłaszcza informacje pochodzące z PIP. Inspektorzy tej instytucji w 2012 roku uznali, że ponad 16 proc. umów cywilnoprawnych z pracownikami zostało zawartych z jednoczesnym złamaniem prawa. Zaobserwowali oni spory wzrost w tym zakresie - o 36 proc. więcej niż w 2011 roku. Aby zatrzymać niekorzystne zmiany PIP prowadzi inicjatywę pt. "Zanim podejmiesz prace". Ma ona pomóc głównie młodym ludziom dowiedzieć się kiedy pracodawca ma obowiązek zatrudnić ich na umowę o pracę.

Jednak odsetek skontrolowanych firm jest relatywnie mały w stosunku do ich ilości na rynku, stąd też coraz więcej podmiotów decyduje się na takie praktyki. Ta kwestia stała się jednym z głównych tematów rozmów partnerów w komisji Trójstronnej. Padły wówczas ważne deklaracje. Premier zapowiedział walkę z "najbardziej bulwersującymi" formami umów śmieciowych. Pracę mają ruszyć już w tym miesiącu.

O zmiany apeluje też sejmowa komisja ds. kontroli państwowej. Jej zdaniem konieczne jest wprowadzenie nowego prawa, które pozwoli uczynić umowy o pracę bardziej atrakcyjnymi od innych form zatrudnienia. Tyko w ten sposób może się przyczynić do poprawy sytuacji życiowej ludzi młodych, którym zatrudnienie na umowę o dzieło lub zlecenie uniemożliwia np. wzięcie kredytu.

Trzeba zmienić przepisy tak, aby nieopłacalne stało się omijanie prawa przez zastępowanie umów o pracę "umowami śmieciowymi" z powierzaniem pracownikom takich samych zadań - takiej treści dezyderat skierowali posłowie do szefa rządu.

Praca na czas określony

Ten sposób zatrudnienia robi się coraz popularniejszy. Wzbudza także coraz większe kontrowersje związane chociażby z tym, że związki zaliczają je do grupy „śmieciówek”. Polska jest pod względem umów terminowych jednym z liderów UE. W tej formie pracuje w naszym kraju 3,3 mln osób, co stanowi 27 proc. ogółu pracowników. Dla porównania unijna średnia wynosi 14 proc.

Podobnie jak w przypadku umów cywilnoprawnych, najwięcej zyskują pracodawcy. Mają oni prawo do zwolnienia takiego pracownika z dwutygodniowym wyprzedzeniem bez podawania przyczyny. Zatrudnienie jest więc mało stabilne i często gorzej płatne. Kłoci się to ze społecznym przeznaczeniem przepisów prawa pracy. Umowy czasowe otrzymują najczęściej młodzi pracownicy, których pozycja negocjacyjna jest najsłabsza.

Należy pamiętać, że rozwiązanie, podobnie jak w przypadku umów cywilnoprawnych, nie leży w ich likwidacji, a raczej rozsądnym stosowaniu. Nie ma wątpliwości - są one na rynku zdecydowanie potrzebne, chociażby dla firm wykonujących prace sezonowe i szukających siły roboczej tylko w określonym czasie np. przy odśnieżaniu ulic zimą czy też zbiorach na plantacjach w sezonie letnim.

Zbyt często zdarza się jednak, że pracownik wykonuje swoje obowiązki przez lata na podstawie umowy czasowej. Na zmiany jednak raczej nie ma co liczyć. W czasie dekoniunktury, mało który pracodawca pozwoli sobie na ryzyko zatrudniania personelu na stałe. Pokazują to dane GUS z końca 2012 roku. Liczba umów na czas nieokreślony wzrosła jedynie o 22 tys. Wiele firm kieruje się rachunkiem ekonomicznym i pozostaje przy umowach terminowych, których w razie potrzeby może po prostu nie przedłużyć.

Kwestia umów na czas określony była przedmiotem rozważań Sądu Najwyższego. W postanowieniu z 5 października 2012 roku (I PK 79/12) wskazał on, że zatrudnienie terminowe nawet na okres 5 lat pozostaje zgodne z przepisami Kodeksu Pracy. Z zastrzeżeniem, że powinno być stosowane przy stanowiskach kierowniczych wyższego szczebla. Ten wyrok rozstrzygnął długą dyskusję, gdyż wcześniejsze decyzje wymiaru sprawiedliwości w różny sposób oceniały to zagadnienie.

Krzysztof Kołaski, AS, WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (267)