Umowy z Rosją w sprawie South Streamu niezgodne z prawem UE
KE zaleciła sześciu krajom UE renegocjację międzyrządowych umów z Rosją ws. gazociągu South Stream, ponieważ nie są one zgodne z prawem UE. Choć Rosja może odmówić renegocjacji, KE przestrzega, że wpłynęłoby to na decyzje banków ws. inwestycji w South Stream.
05.12.2013 | aktual.: 05.12.2013 16:47
"Spojrzeliśmy w międzyrządowe umowy, które zostały zawarte między krajami członkowskimi, przez które będzie przebiegał South Stream, a Rosją. W przypadku kilku zasadniczych kwestii naszego rynku energetycznego zauważyliśmy, że te podstawowe zasady nie znalazły odzwierciedlenia w umowach i dlatego poradziliśmy tym krajom, by je renegocjowały" - poinformowała w czwartek rzeczniczka KE ds. energii Marlene Holzner.
Komisja Europejska chce renegocjacji międzyrządowych umów z Rosją, jakie zawarły Bułgaria, Węgry, Słowenia, Grecja, Chorwacja i Austria, a także należąca do Wspólnoty Energetycznej UE Serbia. Holzner podkreśliła, że każdy projekt gazociągu przebiegającego przez UE musi przestrzegać europejskiej legislacji.
Chodzi o zasady zapisane w trzecim pakiecie energetycznym, który wszedł w życie w marcu 2011 r. Zakłada on m.in. oddzielenie sprzedaży gazu od przesyłu (tzw. unbundling), uzgadnianie taryf przesyłowych przez niezależnego operatora oraz konkurencyjny dostęp do infrastruktury przesyłowej (tzw. zasada TPA - third party access). Dotąd realizatorzy South Streamu nie zgłosili się do KE o wyłączenie gazociągu z zasad pakietu; takie wyłączenie otrzymał wcześniej przebiegający z Rosji po dnie Bałtyku do Niemiec gazociąg Nord Stream.
"Wierzymy, że na europejskim rynku energii bezpieczeństwu dostaw i konkurencji najlepiej służy, jeśli jedna firma nie jest producentem (gazu) oraz właścicielem gazociągu, jak również nie ustanawia taryf (...). W części umów zapisano, że zasadniczo Gazprom będzie zarządzał gazociągiem, to nie byłoby zgodne z istniejącym prawem UE dla nowych gazociągów" - wyjaśniała Holzner.
Dodała, że inna zasada jest taka, że gazociągi "muszą być otwarte dla innych firm gazowych". "W umowach międzyrządowych widzieliśmy, że zasadniczo to jest gazociąg dla rosyjskiego gazu" - zauważyła.
"Po trzecie, jeśli chodzi o taryfy, czyli opłaty, które trzeba uiszczać za używanie gazociągu, (umowy) mówią, że będą one zarządzane przez Gazprom. Prawo UE mówi, że to niezależny operator systemu przesyłowego (TSO) proponuje te taryfy, które są później zatwierdzane przez regulatora" - podsumowała zarzuty rzeczniczka.
Poinformowała, że KE dwa dni temu wysłała list do rosyjskich władz z informacją o tym, że umowy będę renegocjowane. "Spodziewamy się teraz, że kraje członkowskie zwrócą się do Rosji i poproszą o renegocjacje. My jako KE jesteśmy gotowi udzielić pomocy obu stronom" - zapewniła.
Wyjaśniła, że jeśli Rosja odmówi renegocjacji, KE będzie musiała "zalecić krajom członkowskim, by nie stosowały tych umów, bo nie będzie to zgodne z prawem UE".
"Jeśli będą je stosować, możemy rozpocząć procedury o naruszenie prawa UE" - przestrzegła. Wyjaśniła, że KE będzie musiała uruchomić takie procedury, gdy South Stream zacznie działać, bo wówczas będzie musiało być zapewnione przestrzeganie unijnych zasad. Przestrzegła jednak, że sprawa powinna być rozwiązana wcześniej.
"Ten projekt jak inne projekty gazociągów polega na pożyczkach z banków, a banki uważnie będą badać aspekt pewności prawnej. Jeśli nie ma pewności prawnej, bo Komisja Europejska uważa, że są zapisy, które muszą być zmienione, to wtedy bank albo może powiedzieć +nie będę finansować+ albo poprosi o więcej gwarancji. Dlatego wierzymy, że jest w interesie wszystkich stron, żebyśmy mieli pewność prawną" - podsumowała rzeczniczka.
W środę wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew przekonywał na konferencji w Parlamencie Europejskim, że gazociąg South Stream to "prawdziwie paneuropejski" projekt. Poinformował, że jego budowa będzie kosztować ok. 15 mld euro, z czego 70 proc. pokryją banki i inwestorzy.
Liczący 3 600 km South Stream to wspólny projekt Gazpromu i włoskiej firmy ENI, który ma zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej z pominięciem Ukrainy. Ma prowadzić z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Pod koniec października 2012 r. ostateczną zgodę na budowę swoich odcinków gazociągu wydały Węgry i Serbia. Przepustowość South Streamu ma wynieść 63 mld m sześc. gazu rocznie.
Z Brukseli Julita Żylińska