Unia ma plan walki z kryzysem
W odpowiedzi na kryzys Komisja Europejska zaproponowała w środę skoordynowany plan pobudzenia unijnej gospodarki o wartości 200 mld euro (1,5 proc. PKB UE), który ma być finansowany przez kraje członkowskie.
26.11.2008 | aktual.: 26.11.2008 16:05
W dobie recesji wywołanej kryzysem finansowym plan ma dać impuls do rozwoju gospodarczego poprzez nowe inwestycje i pobudzenie popytu i siły nabywczej obywateli, np. przez obniżkę podatków - nawet kosztem przekroczenia dopuszczalnego pułapu deficytu budżetowego w wysokości 3 proc. PKB.
_ Dziś KE udowadnia, że jest w stanie dać wyjątkową odpowiedź na wyjątkowy kryzys _ - powiedział przewodniczący KE Jose Barroso na konferencji prasowej, prezentując plan. _ Potrafimy zmienić sytuację, jeśli działamy w skoordynowany i zdecydowany sposób _- dodał. _ Środki, które przyjmą poszczególne kraje członkowskie, nie muszą być identyczne, ale muszą być skoordynowane _ - podkreślił szef KE.
KE policzyła, że kraje powinny "średnio" wydać na plan 170 mld euro. Ile dokładnie - to zależy od ich potrzeb i możliwości. Zależnie od swojego punktu startu, będą mogły wziąć dla siebie z unijnego planu to, co im potrzebne. Wśród propozycji są cięcia podatkowe: w tym obniżka stawki VAT na proekologiczne towary i usługi w budownictwie oraz obniżka składek społecznych od pracowników niskokwalifikowanych, by obniżyć koszty pracy, zapobiegając zwolnieniom.
KE zastrzega, że środki fiskalne muszą być "natychmiastowe, ukierunkowane, tymczasowe i skoordynowane", bo tylko wtedy przyniosą oczekiwany skutek. Dlatego plan ma trwać maksymalnie dwa lata (2009-2010). Po tym okresie kraje członkowskie będą musiały powrócić do średniookresowych celów równowagi budżetowej.
_ Bodziec fiskalny musi być odwracalny, kiedy nie będzie już recesji _ - podkreślił unijny komisarz ds. walutowych i gospodarczych Joaquin Almunia.
_ Sukces planu nastąpi, jeśli przywrócimy zaufanie inwestorów i konsumentów. Potrzebujemy efektów w krótkim terminie, w ciągu kilku miesięcy _- powiedział komisarz.
Aby zapewnić, że plan to nie tylko "koszyk z narzędziami", KE dołożyła do niego 30 mld unijnych środków: 14,4 z budżetu UE, a resztę w formie kredytów z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, głównie dla małych i średnich firm.
Z budżetu unijnego pochodzić będzie dodatkowa zaliczka z funduszy regionalnych w wysokości 6,3 mld euro - potrzebna, by szybko zasilić gospodarkę gotówką. KE dopuszcza możliwość finansowania niektórych pojedynczych projektów w 100 procentach.
Ponadto 5 mld euro z niewydanych środków budżetowych ma być przeznaczone na rozbudowę transeuropejskiej sieci połączeń energetycznych oraz infrastrukturę zapewniającą dostęp do szerokopasmowego internetu. 2,1 mld euro ma być "przekierowane" z istniejących linii budżetowych na inne cele, m.in. na wsparcie przyjaznych środowisku samochodów, zwiększenie efektywności cieplnej budynków. Kolejny 1 mld euro pójdzie na inne, mniejsze projekty, z czego połowa ma służyć sfinansowanu propozycji paneuropejskich projektów transportowych. Budowa miałaby się zacząć już w przyszłym roku.
Te budżetowe propozycje, dotkliwe zwłaszcza dla płatników netto do unijnej kasy, będą musiały zyskać aprobatę zarówno Ekofinu (ministrów finansów państw UE), jak i Parlamentu Europejskiego.
Skąd akurat te priorytety nowych, jak je określił Barroso, "inteligentnych inwestycji"? Wsparcie dla "zielonych samochodów" to odpowiedź na obecne poważne kłopoty, jakie na skutek recesji przeżywa ta duża branża w UE, a jednocześnie impuls do rozwoju technologii bardziej przyjaznych środowisku. Swoim planem KE chce bowiem upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu: ożywić gospodarkę, ale tak by zrealizować znane cele długoterminowe, takie jak walka ze zmianami klimatycznymi, rozwój nowych technologii i wzrost konkurencyjności, który jest celem starego unijnego planu znanego jako Strategia Lizbońska.
Zdaniem Barroso realizacja planu znakomicie wpisuje się w priorytety Strategii: wzrost gospodarczy i tworzenie nowych miejsc pracy.
_ Kryzys może stać się dla nas okazją, by pójść dalej _ - powiedział Barroso. _ Mamy szansę stworzyć w przyszłości miliony miejsc pracy" - przekonywał. To właśnie doroczne "zalecenia" wydawane krajom członkowskim w ramach realizacji Strategii Lizbońskiej mają być głównym narzędziem koordynacji działań narodowych we wdrażaniu paktu _ - wyjaśnił Barroso, pytany przez PAP.
KE chce uniknąć przerodzenia się kryzysu gospodarczego w kryzys społeczny, co jest realnym ryzykiem, jeśli spowolnienie gospodarcze doprowadzi do upadku przedsiębiorstw, masowych zwolnień itd. Na wsparcie bezrobotnych i walkę z biedą KE proponuje łatwiej dostępne środki z unijnego Funduszu Społecznego i Funduszu Globalizacyjnego.
KE liczy na szybką akceptację planu przez kraje członkowskie. Zdaniem Barroso nie powinno być z tym problemu, skoro Niemcy i Wielka Brytania już ogłosiły analogiczne plany narodowe. Zapewnił, że propozycje KE były przed ich ogłoszeniem konsultowane z francuskim przewodnictwem UE i pozostałymi krajami. Już we wtorek plan będzie omawiany na posiedzeniu ministrów finansów państw UE, a 11-12 grudnia na szczycie przywódców państw i rządów.
KE podkreśliła, że finansując plan, kraje członkowskie będą musiały przestrzegać zasad kryteriów z Maastricht. Oznacza to obowiązek utrzymywania deficytu poniżej 3 proc., choć z wykorzystaniem przewidzianej w Pakcie Stabilności i Wzrostu elastyczności w nadzwyczajnych okolicznościach.
Barroso powiedział, że "nie każdy kraj będzie musiał zdobyć się na ten wysiłek" przeznaczenia 1,5 proc. swojego PKB na pobudzanie gospodarki. Każdy rząd będzie musiał podjąć decyzję sam, biorąc pod uwagę swoje potrzeby oraz konsekwencje dla równowagi budżetowej.
Michał Kot i Inga Czerny