Urlop w Chorwacji i Bułgarii będzie najdroższy od pięciu lat. Złoty traci
Tempo rozwoju polskiej gospodarki słabnie, na czym traci nasza waluta. We wtorek złoty osiągnął swoje roczne minima względem chorwackiej kuny i rumuńskiego leja, blisko też do najgorszego kursu względem bułgarskiego lewa. Tamtejsze gospodarki rosną po prostu szybciej od naszej, więc ich waluty się umacniają.
Nie pomogła lepsza perspektywa ratingu nadana przez Standard & Poor's w ostatni piątek - złoty co prawda nadrobił nieco strat do dolara, ale stracił za to do walut europejskich. Na euro przekroczył poziom 4,50 zł i do minimum rocznego brakuje już tylko 3 groszy.
Są waluty, względem których we wtorek już mamy roczne minima kursu. Za chorwacką kunę trzeba płacić prawie 60 groszy, a za rumuńską leję ponad złotówkę, czyli najwięcej nie tylko od roku, ale od prawie pięciu lat. Drożej było ostatnio na początku 2012 roku.
Blisko jesteśmy też rocznych maksimów względem bułgarskiego lewa - we wtorek kurs zbliżył się do poziomu 2,30 zł, który ostatnio widziano w styczniu, a przedtem... również na początku 2012 roku.
Taka sytuacja wynika zarówno ze spowolnienia wzrostu naszej gospodarki, a jednocześnie przyśpieszenia na tamtych rynkach.
O ile wzrost PKB w Polsce w trzecim kwartale wyniósł 2,2 proc. rok do roku, co było najsłabszą dynamiką w 2016 r., to Rumunia miała najlepszy wynik w Unii +4,6 proc., a Bułgaria drugi najlepszy +3,4 proc. Przyśpieszyła również Chorwacja do +2,7 proc. wzrostu PKB.
Chorwacja to najczęściej odwiedzany przez polskich turystów kraj, do którego w ubiegłym roku trafiło w celach wypoczynkowych 605 tysięcy naszych rodaków, Bułgaria też jest w ścisłej czołówce (173 tysiące osób). Kursy walut powodują, że te kierunki stracą na atrakcyjności.