Trwa ładowanie...
13-11-2006 14:00

USA - I ty możesz spełnić swój amerykański sen

Przez pierwszy miesiąc zarabiasz na zwrot kosztów, a później możesz zacząć odkładać – oczywiście po odliczeniu bieżących wydatków. Ale życie w Ameryce naprawdę nie musi kosztować majątku.

USA - I ty możesz spełnić swój amerykański sen
dz8hkza
dz8hkza

_ Work&Travel _ – przygoda życia Monika Trąbska studiuje psychologię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W przyszłym roku będzie się bronić. Od 2004 roku, każde wakacje spędza w USA. Koszty związane z udziałem w programie W&T i wyjazdem, to ok. 2000 dolarów.

– Zacznijmy od początku.
– Rok 2004. Pierwszy i jedyny nie do końca udany wyjazd. Byłam „zielona” i zdecydowałam się na opcję, w której to biuro szuka pracodawcy. Trafiłam – na szczęście razem z koleżanką – na wyspę _ Block Island _ w stanie _ Rhoad Island _. Z pozoru bajka – luksusowy kurort, hotele, restauracje, jachty, kluby itp. Okazało się, że luksusy zarezerwowane są dla gości, którzy słono płacą za pobyt. Personel został zakwaterowany w obskurnych pokojach i od razu zagoniony do ciężkiej pracy. Niestety, tu warunki także okazały się nie do końca zgodne z umową. Zawiadomiliśmy o tym amerykańską fundację, która sprawowała nad nami bezpośrednią opiekę. Zrobiła się z tego spora afera. Ponieważ pracodawca nie był skory do jakiejkolwiek współpracy, wielu studentów – z błogosławieństwem fundacji – przeniosło się gdzie indziej. My wytrzymałyśmy dwa miesiące. Któregoś dnia pojechałyśmy na wycieczkę do Bostonu i wróciłyśmy na _ Block Island _tylko po to, żeby zabrać rzeczy.

Jakoś trudno mi uwierzyć, że w Stanach praca tak po prostu leży na ulicy i wystarczy się po nią schylić.
– W Bostonie weszłyśmy do jednego z niedużych hoteli i okazało się, że właśnie lada dzień pracę kończą dwie rosyjskie pokojówki. Właściciel zaproponował, żebyśmy zajęły ich miejsce. I w ten oto sposób z dziewczyny przekładającej na grillu śmierdzące hamburgery w snack barze zostałam houskeaperką.

Nowa praca pewnie okazała się miła, lekka, łatwa i przyjemna? No i oczywiście świetnie płatna?
– Zmiana pościeli czy posprzątanie pokoju było pestką w porównaniu z tym, co robiłam na _ Block Island _, zwłaszcza dla młodych i wysportowanych dziewczyn. Na dodatek zarabiałam zdecydowanie więcej – z miejsca dostałam 11 dolarów, a na wyspie miałam tylko 7. Gdyby było mi źle w Bostonie, nie wracałabym tam co roku.
Mam przez to rozumieć, że więcej nie zdałaś się przy wyborze pracodawcy na biuro, tylko sama załatwiałaś kontrakt?
– Dokładnie tak. Szef był ze mnie zadowolony i za każdym razem przy pożegnaniu zapraszał znowu. W tym roku byłam u niego po raz trzeci. Mam nadzieję, że nie ostatni.

dz8hkza

Zejdźmy jednak na ziemię i porozmawiajmy o pieniądzach. Wystarczy poszperać na forach internetowych, by dowiedzieć się, że W&T jest dla – cytuję – „_ naiwnych mięczaków _” i nie daje szans na zarobienie prawdziwej kasy.
– Wszystko zależy od tego, gdzie się trafi, co robi i za ile. Standard to 7-10 dolarów za godzinę. Można jednak zarabiać więcej, czego ja jestem najlepszym dowodem – w tym roku miałam 12. Oczywiście minus podatek. Tak czy inaczej wychodziło jakieś 2000 miesięcznie minus 300 dolarów podatku.

Chcesz przez to powiedzieć, że na wyjazdach do Stanów uciułałaś mały mająteczek?
– Ależ skąd! Z pierwszego przywiozłam aż (!) 20 dolarów. Szalałam jak się dało. Takie miałam założenie. Nie chodziło mi o kasę, a o doświadczenie i przygodę. Za drugim razem przywiozłam więcej gotówki, ale też sporo sprzętu: laptopa, Ipoda, cyfrówkę… W tym roku odłożyłam ok. 6000 dolarów. Bynajmniej nie oszczędzając na wszystkim. Jak miałam ochotę gdzieś pojechać to jechałam. Chciałam coś kupić – kupowałam. Teraz jak odliczysz od tego te 2000, które włożyłam na początku (wszystkie opłaty ect.), zostaje 4000 dolarów czystego zysku. Mało?

No nie. Zwłaszcza, jeśli nie musiałaś na nie harować w pocie czoła.
– Pracowałam 40 godzin w tygodniu w hotelu – jako recepcjonistka, serwerka drinków lub pokojówka – a w wolnym czasie dorabiałam kelnerowaniem w firmie cateringowej. Za godzinę uśmiechania się i podawania od czasu do czasu czegoś do jedzenia albo picia dostawałam kolejne 12 dolarów. Ale jak chciałam mieć wolne, to je po prostu brałam i nie przeliczałam, ile przy tym stracę kasy. To bez sensu. Z mojej perspektywy to wygląda tak: przez pierwszy miesiąc zarabiasz na zwrot kosztów, a później możesz zacząć odkładać – oczywiście po odliczeniu bieżących wydatków. Ale życie w Ameryce naprawdę nie musi kosztować majątku. Np. za śliczny pokoik w Bostonie płacimy na pół z koleżanką 500-600 dolarów miesięcznie.

Ok. Skoro w USA jest tak super, odczaruj jeszcze rozmowę z konsulem, na temat której krążą legendy.
– Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Najgorsze jest stanie w kolejce przed ambasadą i słuchanie tego, co mówią ludzie. Sami się nakręcają. Ja swoje rozmowy wspominam mile, mimo że skłamałabym, gdybym powiedziała, że obyło się bez stresu. Konsul dobrze wie, że jesteś zdenerwowana i wybacza, jeśli mówisz „_ Kali chcieć, Kali móc ”. Wystarczy, żeby „ Kali umieć przekazać o co mu chodzić _”. A o co pytają? O to co robisz w Polsce, o rodzinę, jakie masz plany na pobyt w USA i czy już tam byłaś. Naprawdę nie stwarzają problemów na siłę.

dz8hkza

A urzędnicy imigracyjni na lotnisku? Też są tacy sympatyczni i wyrozumiali?
– Jeśli nie masz nic za uszami, nie masz się czego obawiać. Byłaś za Oceanem już wcześniej? Pracowałaś legalnie i wróciłaś w terminie? Ok. W takim razie dostajesz kolejny kredyt zaufania…

_ Agnieszka Tomaszewska _

_ WORK&TRAVEL USA _
To program rządu amerykańskiego, który pozwala podjąć legalną, wakacyjną pracę studentom w wieku 18-28 lat. Kandydaci nie powinni jednak studiować na pierwszym roku, a na ostatnim, chyba że będzie się bronił dopiero po powrocie ze Stanów.
Możesz pracować w różnych branżach, najczęściej jest to jednak turystyka i gastronomia. Można więc zostać zatrudnionym w charakterze kelnera, recepcjonisty, sprzątacza, ochroniarza, ale także krupiera w kasynie.
Oferta dostępna jest w dwóch o opcjach: _ independent _ – sam szukasz pracy oraz _ assisted _ – zatrudnienie zapewnia organizator. Jeżeli nie masz załatwionej pracy, nie otrzymasz wizy. Na miejscu możesz znaleźć kogoś, kto zatrudni cię na drugi etat.

dz8hkza
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dz8hkza