Ustawa o sześciolatkach zawetowana
Lech Kaczyński zawetował ustawę obniżającą wiek rozpoczynania obowiązkowej nauki szkolnej z siedmiu do sześciu lat.
10.03.2009 | aktual.: 10.03.2009 10:29
Prezydent nie podpisał ustawy oświatowej, bowiem jak tłumaczył na konferencji prasowej w poniedziałek kryzys gospodarczy nie jest najlepszym okresem do przeprowadzania reformy oświaty. Uznał także, że sama ustawa powinna być lepiej przygotowana.
Jak podkreślił prezydent, ustawa o oświacie może także stworzyć problem braku miejsc w przedszkolach dla młodszych dzieci. - W warunkach, kiedy rodzice każdego pięciolatka będą mieli prawo skierować go do przedszkola, może zabraknąć miejsc dla dzieci trzy- i czteroletnich - wytłumaczył.
Minister edukacji nie kryła rozczarowana decyzją prezydenta. - Jest mi przykro – komentowała na gorąco minister edukacji narodowej Katarzyna Hall, podkreślając że liczyła na porozumienie ws. ustawy. Jej zdaniem prezydent wybrał jednak konfrontację zamiast zgody.
Minister przyznała, że prezydent zadzwonił do niej po podjęciu decyzji. Według niej, prezydent "ze zrozumieniem mówił o obniżeniu wieku szkolnego", ale miał wątpliwości związane z rolą kuratora w systemie oświaty, nie podobał mu się też zapis, że dyrektor szkoły niekoniecznie musi być nauczycielem.
Na prezydenckie weto liczyli rodzice zrzeszonymi w ruchu "Ratujmy maluchy", którzy ostro sprzeciwiali się obniżeniu wieku szkolnego.
Nie przekonywały ich argumenty minister edukacji, że nowelizacja ustawy o systemie oświaty jest dobra. Przez trzy lata daje bowiem możliwość, a nie narzuca obowiązek posyłania sześciolatków do szkoły.
Sceptyczni rodzice argumentują jednak, że szkoły nie mają odpowiednich warunków lokalowych, by przyjąć sześciolatki, nie będą też w stanie zaopiekować się dziećmi tak, by nie musiały one przesiadywać w przepełnionych świetlicach. Zdaniem rodziców maluchy i tak tam trafią, bo - o ile z przedszkola można odbierać dzieci po południu - pierwszoklasiści zazwyczaj kończą zajęcia już w południe.