W oczekiwaniu na nowe impulsy

Przedstawione we wtorek o godz. 16:00 dane za Stanów Zjednoczonych dotyczące kwietniowego wzrostu miesiąc do miesiąca indeksu podpisanych umów kupna domów były zdecydowanie lepsze od prognoz.

03.06.2009 12:02

Skok o 6,7% przy przewidywanej wcześniej zmianie o 0,7% to znaczna różnica. Dodatkowo jest to najlepszy wynik od 7,5 lat. Doniesienia te przekonały inwestorów, że rynek nieruchomości za oceanem zaczyna wychodzić na prostą. Jednakże ta informacja nie miała przełożenia na decyzje zakupowe na rynku akcji. Po pierwsze uczestnicy rynków mieli w pamięci przedpołudniowe doniesienia z Eurolandu o najwyższym prawie od 10 lat wzroście stopy bezrobocia w kwietniu do poziomu 9,2%. Po drugie po tym jak jeden z funduszy z Abu Dhabi zrealizował swoje krociowe zyski w Barclays'ie, zaczęli obawiać się, że na podobne kroki mogą zdecydować się także inne instytucje. Po trzecie ich niepokój budził także fakt ostatnich działań części amerykańskich banków, które podnoszą kapitały (np. JPMorgan Chase), w celu zademonstrowania swojej niezależności względem rządowej pomocy, a to jakby nie patrzeć doprowadzi do rozdrobnienia zysków. Działania te mają na celu przyśpieszenie zwrotu środków otrzymanych w ramach TARP, a tym samym
zrzucenie części krępujących ich obecnie regulacji. W sumie rynki akcyjne na całym świecie (MSCI AC World) wzrosły wczoraj o 0,40%, przy praktycznym braku zmian w Europie (indeks DJ Stoxx 600 spadł o 0,03%) i lekkiej zwyżce za oceanem (indeks S&P 500 +0,20%).

Dane z USA znów zaszkodziły za to dolarowi. Pod koniec wtorkowej sesji kurs EUR/USD wzrósł nawet do 1,4331 (najwyższy poziom od 29 grudnia 2008), a dzień kończył zyskując 1,10% (1,4306). Na niekorzystny kurs amerykańskiej waluty miała również wpływ wypowiedź Dimitrija Miedwiediewa, który wskazał na konieczność powołania do życia nowej, ogólnoświatowej waluty. Do takiego rozwiązania prezydent Rosji będzie namawiał gospodarki wschodzące. W ślad za spadającym kursem dolara podwyżkę cen zanotowała ropa. Pod koniec wczorajszego dnia cena za baryłkę uplasowała się na poziomie 69,05 USD, najwyższego od początku listopada 2008. Wtorkowy handel na lipcowych kontraktach na tzw. „lekką, słodką ropę” zakończył się jednak spadkiem ich cen o 0,04% do 68,55 USD/bar.

Na polskim rynku akcyjnym we wtorek indeksy znowu zachowywały się bardzo dobrze, zupełnie nie zwracając uwagi na 0,83% spadek, do którego doszło w kręgu gospodarek wschodzących. W połowie dnia, przed godz. 13, wskaźnik największych i najbardziej płynnych spółek GPW (WIG20)
osiągnął nawet pułap 1984,43 pkt., tj. o 3,53%, do najwyższego poziomu od 15 października ubiegłego roku. Dzień ostatecznie zakończył na poziomie 1968,71 pkt. (2,71%). Z kolei indeks WIG zyskał na wartości 1,91%. Gorzej, pomimo dobrych nastrojów na giełdzie i wzrostu kursu EUR/USD, poradził sobie polski złoty. Co prawda do dolara zyskał 0,12% (kurs USD/PLN spadł do 3,1283), ale już do euro stracił 0,60% (kurs EUR/PLN wzrósł do 4,4703).

Pierwsza część środowego handlu na globalnych rynkach nie przyniosła większych zmian. Na Dalekim Wschodzie indeksy Nikkei 225 i Kospi nieznacznie wzrosły, odpowiednio o: 0,38% i 0,14%. Czynniki działające na rynek od wtorku nie uległy zmianie, ale dodatkowo okazało się, że w I kwartale br. gospodarka Australii wzrosła o 0,4% k/k, podczas gdy spodziewano się spadku o 0,2%. Z kolei w Europie na otwarciu handlu indeksy oscylowały wokół wartości z godziny otwarcia i tak np. o godz. 9:23 francuski CAC40 tracił na wartości 0,06%. W tym samym czasie kontrakty terminowe na amerykański S&P 500 zyskiwały już jednak delikatnie 0,16%. Kurs EUR/USD minimalnie zniżkował o 0,10% do 1,4292, a futuresy na ropę znajdowały się na lekkim, 0,23% plusie (68,74 USD/bar.).

Podobnie rzecz się miała z polskim rynkiem. W środę o godz. 9:23 indeks WIG20 wynosił 1969,34 pkt., co przekładało się na jego 0,03% wzrost, a w tym samym czasie kurs EUR/PLN spadał o 0,19% (4,4618), a kurs USD/PLN zniżkował o 0,22% do 3,1215.

Wyraźnie widać, że inwestorzy nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie oczekują na kolejne doniesienia, choćby tylko te makro, aby na podstawie konkretnego już impulsu móc podjąć decyzję o dalszej strategii inwestycyjnej. Pytanie o to czy znów ruszyć do zakupów, czy też może rozpocząć w końcu realizację zysków pozostaje cały czas otwarte, choć w mojej opinii drugi scenariusz jest cały czas o wiele bardziej prawdopodobny.

Marek Nienałtowski
główny analityk Money Expert S.A.

eurozłotydolar
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)