W Polsce nie ma skarg na dyskryminację

Tylko garstka pracowników nierówno traktowanych przez pracodawcę decyduje się zawiadamiać o problemie prokuraturę i Państwową Inspekcję Pracy.

W Polsce nie ma skarg na dyskryminację
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

26.01.2010 07:10

Co roku do PIP trafia około 300 skarg od dyskryminowanych pracowników, z czego mniej więcej połowa zostaje uznana za niezasadne. Zdecydowanie najwięcej zgłoszeń dotyczy nierównego traktowania w ustalaniu zasad wynagradzania i premiowania. Na drugim miejscu jest dyskryminacja przy zatrudnieniu i rekrutacji. Do inspekcji trafiały osoby dyskryminowane ze względu na działalność związkową.

Niestety, inspektor pracy ma ograniczone możliwości pomocy ofiarom dyskryminacji. Z reguły bardzo trudno wykazać pracodawcy, że stosował zakazane różnicowanie. Aby można było podjąć kroki prawne, trzeba udowodnić łamanie prawa.

Inspektorzy nie mają odpowiednich środków, by ustalić, że dochodziło do dyskryminacji. Znacznie skuteczniejszą dla pracownika formą dochodzenia sprawiedliwości jest skierowanie sprawy do sądu. Tam wystarczy uprawdopodobnienie zarzutu, by to pracodawca miał obowiązek wykazać, że jego działania wobec pracownika nie miały znamion zabronionego różnicowania i że odmienne traktowanie miało swoje obiektywne uzasadnienie. Dlatego gdy inspektor stwierdzał prawdopodobieństwo naruszenia prawa gwarantującego równy status zatrudnionych, pouczał ich o możliwości skierowania sprawy do sądu pracy.

Ponadto, jeśli stan faktyczny potwierdzał istnienie dyskryminacji, inspektor stosował środki prawne w postaci wystąpień pokontrolnych.

Najczęściej dotyczyły one niewywiązywania się pracodawcy z obowiązku informowania zatrudnionych o treści obowiązujących przepisów dotyczących równego traktowania. Inspekcja nie ma możliwości stosowania sankcji wobec pracodawcy ani wydawania decyzji administracyjnych. Jeżeli postępowanie pracodawcy nosi znamiona przestępstwa, może o sprawie zawiadomić prokuraturę.

W ocenie PIP konieczne jest podejmowanie kampanii informacyjno-promocyjnych, bo duża część zatrudnionych nie zna swoich uprawnień związanych z równym traktowaniem.

Jeszcze mniejszą nadzieję na skuteczność walki z dyskryminacją pracownicy pokładają w prokuraturze. Od 1 stycznia 2008 r. do końca września ubiegłego roku do prokuratur w całym kraju trafiło tylko 50 zawiadomień o popełnieniu przestępstwa. Dwa zostały skierowane przez PIP, kilka przez związki zawodowe, zdecydowana większość trafiła do prokuratury bezpośrednio od poszkodowanych. W ponad połowie przypadków (27) prokuratorzy odmówili wszczęcia postępowania, 13 spraw zostało umorzonych. Sporządzono i przekazano do sądu tylko jeden akt oskarżenia.

Z danych prokuratury wynika, że najliczniejszą grupę dyskryminowanych, którzy zdecydowali się złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, stanowili działacze związkowi. Najczęściej zarzucali pracodawcom pominięcie przy podwyżkach czy udzielaniu premii albo też nakłanianie do rezygnacji z działalności związkowej. Powodem niezadowalających dla poszkodowanych rozstrzygnięć postępowań prowadzonych przez prokuratury są z reguły trudności dowodowe, brak świadków i bardzo emocjonalne podejście pokrzywdzonych. Ono bowiem często wpływa na nieobiektywną ocenę zachowań pracodawców. zal

Rzeczpospolita

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)