W poszukiwaniu 15 mln dolarów
Co stało się z pieniędzmi, jakie CIA dała polskim służbom? Były szef wywiadu nie odpowiada na to pytanie.
12.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:09
W raporcie Senatu USA o tajnych więzieniach CIA nazwa Polski nie pada, ale dokument potwierdza, że kraj X dostał pieniądze za zgodę na trzymanie w Starych Kiejkutach podejrzanych o terroryzm.
To potwierdzenie informacji, które na początku roku podał „Washington Post". Amerykańscy dziennikarze opisali, jak na początku 2003 r. w amerykańskiej ambasadzie w Warszawie zjawiło się dwóch wysokich rangą urzędników CIA. Wynieśli z budynku dwa kartonowe pudła z 15 mln dolarów, nadane jako przesyłka dyplomatyczna z Niemiec. Agenci załadowali je do samochodu i zawieźli do Agencji Wywiadu. Miał je odebrać ówczesny wiceszef płk Andrzej Derlatka i jego dwaj współpracownicy.
Co stało się z tą sumą, czy i jak została zaksięgowana, na co służby ją przeznaczyły? Zbigniew Siemiątkowski, szef Agencji Wywiadu w latach 2002-2004, a więc gdy w Polsce istniały domniemane bazy CIA, potwierdza, że polskie służby przyjmowały w różnych okresach różne kwoty i rozliczały je według obowiązujących procedur. - Ale te pieniądze nie miały żadnego związku z rzekomymi miejscami odosobnienia - zapewnia w rozmowie z „Rzeczpospolitą".
Niektórzy nasi rozmówcy mają jednak co do tego wątpliwości. Kontrowersje budzi forma rozliczeń. - Jest szokująca. Agenci CIA przywożą polskiemu wywiadowi pudła z dolarami i je zostawiają. To sposób rozliczeń jak ze służbami krajów Trzeciego Świata - mówi „Rzeczpospolitej" anonimowo jedna z osób, które odgrywały kluczową rolę w przygotowaniu Polski do wejścia do NATO. - Stosując go, dopuszcza się możliwość, że faceci po drugiej stronie mogą wypchać sobie kieszenie i pojechać do Monte Carlo grać w ruletkę - oburza się nasz rozmówca. Dziwi się tym bardziej, że współpraca ze służbami USA zawsze była bardzo sformalizowana: - Nawet po tajnej akcji wywiezienia z Iraku przez polskie służby amerykańskich agentów nikt gotówki nie dawał. Wtedy umorzono Polsce część długu.
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski, odnosząc się do kwoty, stwierdził, że jego zdaniem była to forma dozwolonego finansowania zgodna z prawem, m.in. z ustawą o AW i ABW: - Te środki były lokowane na oficjalnych kontach i były pod pełną wewnętrzną kontrolą Agencji Wywiadu.
W styczniu „Gazeta Wyborcza" opisywała, że specjalnie zmieniono ustawę, by zezwolić AW na przyjmowanie środków od zagranicznych wywiadów.
Piotr Niemczyk, były wiceszef wywiadu UOP, wierzy Kwaśniewskiemu. - Rzeczywiście czasami jest tak, że trzeba przekazać pieniądze bez śladu, jeżeli jest ważny cel operacyjny, to się to robi - mówi „Rzeczpospolitej". Jego zdaniem takich rozliczeń nie może kontrolować opinia publiczna, gdyż powinny pozostać tajne.
- Ten fragment raportu [dotyczący pieniędzy - red.] jest bardzo przykry i myślę, że z tego też trzeba wyciągnąć wnioski - mówił w TVN24 szef MON Tomasz Siemoniak.
Szef wywiadu za rządów PiS, gen Zbigniew Nowek, nie chce komentować sprawy, bo uważa, że taka dyskusja naraża nasz kraj na niebezpieczeństwo.
Poprosiliśmy Jacka Cichockiego, szefa Kancelarii Premiera, który obecnie nadzoruje służby specjalne, o potwierdzenie, że pieniądze od Amerykanów zostały poprawnie rozliczone, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Do tematu wrócimy w kolejnych wydaniach gazety.