W pracy opłaca się bardziej wyobraźnia czy rozsądek?
O talentach oraz odwadze w ich odkrywaniu i ujawnianiu, rozmawiamy z Renatą Kaczyńską-Maciejowską, psychologiem biznesu i doradcą personalnym.
19.11.2009 | aktual.: 19.11.2009 16:48
- Co się bardziej w pracy opłaca - być kreatywnym czy zdroworozsądkowym?
- To zależy, gdzie się pracuje, bo w różnych zawodach potrzebne są przecież różne talenty. Każdy z nas ma odmienne predyspozycje, przydatne do wykonywania rozmaitych zawodów. Warto próbować odnaleźć taki, w którym – posiadając odpowiednie predyspozycje - sprawdzimy się najlepiej. Każdy człowiek jest niepowtarzalny i - jak powiedział profesor Kotarbiński - „różnimy się pięknie”. Zazwyczaj jest korzystne, gdy zespół współpracowników jest skomponowany właśnie z uwzględnieniem różnorodności indywidualnych predyspozycji i talentów jego członków – daje to szansę na to, byśmy się nawzajem komplementarnie uzupełniali.
- W jakich zawodach kreatywność jest najbardziej potrzebna?
- Kreatywność ma szczególne znaczenie w zawodach związanych z tworzeniem nowych idei – dotyczy to m.in. takich dziedzin, jak media, sztuka, marketing, prace doświadczalne, ale nie tylko, bowiem bardzo przydaje się także w gastronomii. Nie sztuką jest bowiem ugotować coś tak, by się najeść – to potrafi prawie każdy, ale sztuką jest już ugotować coś, co zachwyci, a mistrzowsko uchwycić niepowtarzalne nuty smaku potrafi już niewielu! Poza tym, wbrew stereotypom, osobą twórczą może być i księgowy, bo w finansach również potrzebna jest wyobraźnia ekonomiczna, czy umiejętność poszukiwania informacji, bystrego ich analizowania oraz łączenia dość odległych faktów. Jednak w tym zawodzie szczególnie ważne jest też trzymanie się zasad, na przykład reguł prawnych, a także zwracanie uwagi na szczegóły.
- A gdzie nad kreatywnością powinien brać górę zdrowy rozsądek? Czy taką dziedziną jest na przykład medycyna?
- Rozwój zawodowy lekarza polega na kształtowaniu kompetencji bazujących na obszernych zasobach specjalistycznej wiedzy, ale i na doświadczeniu. Wydaje się, że intuicja, to coś ezoterycznego, ale obecne dokonania psychologii pozwalają ją zdefiniować właśnie jako uogólnione doświadczenie, takie wewnętrzne poczucie - „wiem”! Myślę, że dobry lekarz musi nabyć wiele praktyki, osobiście zetknąć się z różnymi złożonymi sytuacjami, które nierzadko nie wyglądają dokładnie tak, jak opisano je w medycznych podręcznikach. I do tego zasobu doświadczenia dochodzi właśnie talent! Bo – jak i w każdym innym zawodzie - wśród lekarzy mamy i solidnych rzemieślników, i wirtuozów, i partaczy. To oczywiste, że ktoś utalentowany w danej dziedzinie ma większe prawdopodobieństwo osiągania w niej wybitnych sukcesów. Najlepszymi, dostępnymi większości z nas, przykładami połączenia obu cech – kreatywności i zdrowego rozsądku - są macierzyństwo i tacierzyństwo, czyli bardzo szczególny rodzaj kreatywnego i zaangażowanego ojcostwa. Bo do
mądrego wychowania dzieci potrzebne jest wszak poczucie odpowiedzialności i zdrowy rozsądek oraz zdolność przewidywania, a z drugiej strony - bardzo trudno byłoby stymulować rozwój dziecka bez wyobraźni i spontaniczności.
- Jeśli ktoś jest wyjątkowo twórczy i pracuje w zawodzie, gdzie nie ma upustu dla tej kreatywności, to co mu grozi? Wypalenie, depresja, utrata sensu życia?
- Taka osoba będzie się „dusić” i męczyć w swych rolach zawodowych, tkwiąc w krępującym poczuciu nieadekwatności. Szczególnie szybko może w związku z tym doświadczyć syndromu wypalenia zawodowego. Najważniejsze, by znaleźć pracę, którą się lubi, którą wykonuje się z pasją! Jednak trzeba pamiętać, że wszystko, co w nadmiarze - szkodzi. Nawet, będąc pasjonatem swojego zawodu, nie wolno oddawać się mu bez reszty, zapominając o równowadze w innych sferach życia! Istotny jest tu na przykład świadomy wypoczynek, który pozwala zregenerować siły witalne, a także zróżnicowanie form naszej aktywności w ciągu dnia. To też jest psychoprofilaktyka! Poza tym ludzie często stawiają sobie nadmiernie wygórowane standardy doskonałości i nie potrafią się cieszyć tym, co im się zwyczajnie udaje. Gonią za czymś, co wirtualne, niedoścignione, złudne. A to grozi poczuciem nieusatysfakcjonowania z własnego życia – prywatnego i w pracy. A przecież trzeba też szukać radości z samorealizowania się na co dzień. Czasem też nasza
kreatywność może wykraczać jednak poza trendy i dany czas. Jako przykład może posłużyć Nikifor, który bardzo długo był traktowany jako dziwak i żył w nędzy - świat bardzo późno odkrył jego talent.
- Jak odkryć w sobie potencjał?
- Dzieje się to już w dzieciństwie. Rodzice wysyłają swoje pociechy, niektórzy niestety czynią to wręcz w nadmiarze, na różnego rodzaju zajęcia - taniec, konie, angielski, tenis, basen, zajęcia muzyczne... Dzięki temu jest szansa, że w końcu trafi się na coś, co dziecko naprawdę polubi. Z kolei Otylia Jędrzejczak swój talent sportowy ujawniła dzięki zajęciom korekcyjnym, na które uczęszczała z powodu problemów z kręgosłupem. Biografia tej wybitnej pływaczki, to jednak przykład na to, że sam talent nie wystarczy, bo trzeba go rozwijać cierpliwą i wytrwałą pracą, włożyć wiele wysiłku, by zabłysnął sukcesami. I trzeba też mieć gotowość do przetrwania w tej ciężkiej pracy nad sobą nieuniknionych momentów zwątpienia z powodu przejściowego braku sukcesów i gorzkiego smaku porażki! Ćwiczenie biegłości i mistrzostwa w danej dziedzinie, kształtuje też charakter i hart ducha. Jeśli więc w trakcie rekrutacji mam zatrudnić dla swojego klienta osobę, która powinna wykazywać się wytrwałością i umiejętnością radzenia sobie
w środowisku pracy związanym z rywalizacją, na przykład na stanowisku przedstawiciela handlowego, wśród kandydatów na pewno zwrócę uwagę na osobę, która przez wiele lat wyczynowo uprawiała sport lub inną dziedzinę wymagającą wytrwałej pracy nad sobą. Talent, jak zauważył kiedyś dowcipnie Szymon Kobyliński, to 1% polotu i 99% potu! Cierpliwość ma więc gorzkie korzenie, ale słodkie owoce!
- Czy kreatywność może być wrodzona?
- Kiedy studiowałam, ktoś sprayem na murach Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego przewrotnie napisał, że „człowiek rodzi się mądry, a potem idzie do szkoły”. Dzieci z natury są kreatywne, eksperymentują. Jedne mają jednak więcej gotowości do tej eksploracji świata, a inne mniej. Wiele zależy w tym względzie od tego, jak reagują na te próby nabywania doświadczenia i uczenia się świata sami dorośli. Czy dziecko, kiedy próbuje poznawać świat, jest karane, czy nagradzane i zachęcane? Z odkrywania świata dziecko czerpie zwykle radość, lubi się więc uczyć. Jestem zwolenniczką dawania dzieciom jak najwięcej swobody, ale oczywiście - w granicach zdrowego rozsądku i fizycznego oraz emocjonalnego bezpieczeństwa samego dziecka oraz jego otoczenia! W ten sposób wzmacniamy u dzieci poczucie sprawczości, oparcia w sobie i wiary we własne siły, a przez to – i kreatywność. Te cechy stają się cennym wyposażeniem na całe późniejsze życie!
- Mówimy o dzieciach, a jak to jest w przypadku dorosłych?
- Nie bez powodu wracamy w tej rozmowie do czasów dzieciństwa. Tam właśnie tkwią źródła naszej kreatywności. To, na ile nam przyzwalano w dzieciństwie, jak duże było poczucie akceptacji, jakiej doświadczaliśmy od ważnych dla nas opiekunów, a zwłaszcza rodziców, ma wpływ także na to, w jakim stopniu odważamy się w dorosłym życiu na rozwiązania nietypowe, niekonwencjonalne, odważne, łamiące dotychczas znane schematy. Jeżeli wpisujemy się w zbyt sztywne ramy, bo zostaliśmy w takim duchu - sztywnych norm i zasad - wychowani, po prostu gwałcimy naszą naturę.
- Czy testy na kreatywność są miarodajne? W jaki sposób można sprawdzać kreatywność?
- Żadna metoda diagnostyczna nie bada wszystkich naszych predyspozycji, choć często jest też tak, że z testu można dowiedzieć się wiele o danej osobie. Nieraz znacznie więcej niż człowiek sam o sobie wie. Ja na przykład do celów wsparcia rozwoju osobistego w pracy, chętnie stosuję metodę Extended DISC, która świetnie pomaga w diagnozowaniu talentów moich klientów i ma też bardzo solidne podstawy naukowe, metodologiczne. Extended DISC, to jedna z wiodących na świecie metod diagnozowania potencjału osobowego w kontekście doboru do ról i zadań zawodowych. Nazywa talenty, a już Konfucjusz powiedział: „znajdź pracę którą polubisz, a do końca życia nie będziesz musiał pracować”. Jeśli wykonujemy zadania zawodowe zgodne z naszymi talentami i predyspozycjami, to wydatkujemy na to mniej energii oraz zwiększamy prawdopodobieństwo osiągania ponadprzeciętnych rezultatów i sukcesów. Pewne jest to, że nie jest możliwe, aby jeden człowiek miał talenty we wszystkich dziedzinach! Nawet, jeśli człowiek jest tak wielostronnie
uzdolniony, jak na przykład Leonardo da Vinci, czy Michał Anioł. Ważne jest zatem to, by odkryć tę dziedzinę, w której najlepiej sobie radzimy i… pójść tym tropem. Sama pracowałam jako dziennikarka, w agencji reklamowej, na uczelni, ale dopiero to, co robię od 15 lat, a co określam jako „popychanie ludzi do rozwoju”, daje mi pełną satysfakcję. Mam poczucie misji i spełniam się w swojej profesji! I myślę, że przekłada się to też na wymierne efekty, poparte sukcesami moich klientów. Nierzadko obserwuję, jak ludzie – lekko popchnięci w odpowiednim kierunku – dalej, z coraz większą gracją i radością, idą sami! Na tym polega właśnie rola coacha! Wierzę więc, że jeśli ktoś robi to, co naprawdę lubi, może doświadczyć podobnej satysfakcji w każdym innym zawodzie.
- Czyli pracodawca powinien indywidualnie podchodzić do swoich podwładnych? Mierzyć każdego pracownika swoją własną miarą? To chyba oczywiste!
- Wcale nie takie oczywiste! Potencjał pracownika trzeba „ośmielić”, odnaleźć w nim jak drogocenną perłę czy diament. Jeśli pracując, zwłaszcza w początkach swej kariery, ktoś spotyka się z aprobatą, akceptacją i wzmacnianiem motywacji, nawet w przypadku potknięć - będzie się rozwijał i z czasem - odnosił sukcesy. A na to czeka przecież każdy szef! Jednak mierzenie innych własną miarą może nam przesłonić wartość różnorodności predyspozycji i talentów innych ludzi.
- Zatem szef powinien być otwarty na podejmowanie przez pracowników nie zawsze od razu owocnych prób?
- Ważna jest właśnie już sama ta otwartość na próby. Nastawienie, że także porażki mogą być źródłem sukcesu. Taka jest dla przykładu polityka firmy 3M, która akceptuje porażki, jako nieodzowny element podejmowania prób działania mających zakończyć się sukcesem. Jeżeli pracodawca oczekuje, że pracownicy będą dokonywali rzeczy ponadprzeciętnych, trzeba pozwolić im także na potknięcia! Podam też inny przykład - w firmie DuPont zespół technologiczny bardzo długo pracował nad nowym rozwiązaniem, które miało zostać wdrożone do skomplikowanego systemu. Niestety, kilkumiesięczne prace nie przyniosły oczekiwanych rezultatów – system nie zadziałał. Prezes firmy zarządził spotkanie, ale zamiast - czego spodziewali się pracownicy - ukarać podwładnych za to, że nie wykonali zadania, przyniósł im elegancką, grawerowaną tablicę z napisem: „Jesteśmy dumni z waszych wysiłków! I zachęcamy Was, byście próbowali dalej!”. To bardzo zmotywowało pracowników. Szybko zdiagnozowali, gdzie popełnili błąd i wkrótce odnieśli
spektakularny sukces. Przecież nawet dziecko, kiedy uczy się stawiać pierwsze kroki, nabija sobie siniaki. Życie i praca zawodowa nie polegają jedynie na odnoszeniu ciągłych sukcesów. Owszem, sukces zachęca do dalszych prób, jednak podejmowanie dalszych prób i wyciąganie wniosków w obliczu porażek, również przynosi efekty i rozwija kreatywność. Trzeba dojść do tego, na czym polegał nasz błąd i starać się wyciągnąć wnioski - po to, by w przyszłości już świadomie tych błędów unikać. Ważna jest też skala błędów i częstotliwość ich popełniania. Mądry człowiek potrafi wyciągać wnioski ze swych doświadczeń i przekształcać je w sukcesy. Jeśli ktoś powiela swoje wcześniejsze błędy, pomimo reprymendy, to już po prostu bezmyślność i wyraz głupoty.
- Jak przekonać o swoim potencjale pracodawcę?
- Poprzez czyny, a nie słowa! Najważniejsze jest działanie. Pracownik powinien być otwarty i mówić, co dostrzega oraz sam aktywnie poszukiwać rozwiązań. Malkontenctwo, to żadna sztuka, chociaż w naszych schematach działania często ujawnia się ta „polska kultura narzekania”, która jednakże raczej wzmacnia defetyzm i ma usprawiedliwiać brak postępów. A wnioski należy wyciągać w sposób twórczy i poszukiwać w sobie nowych umiejętności. Trzeba też zdefiniować samym sobie, na co nas stać? Zaakceptować w sobie limity, których nie jesteśmy w stanie przekroczyć, ale i odważnie mierzyć się z takimi, które jesteśmy w stanie pokonać. Taką postawę określa się jako proaktywność. Umiejętność bycia proaktywnym, to bardzo cenna kompetencja osobista.
- Co się dzieje ze stłumionym potencjałem? Czy warto odważyć się na brak pokory wobec świata?
- Nasze otoczenie nie zawsze zachęca nas do kreatywności i wychodzenia poza schematy. Na przykład w urzędach pracownicy funkcjonują w oparciu o bardzo sztywne, nieżyciowe nieraz zasady. Wielu z nas otrzymywało wszak pisma o zapłatę należności 1,5 zł, a przecież samo wykonanie takiej przesyłki więcej kosztuje, bo trzeba zapłacić za znaczek, kopertę oraz za czas pracy osoby, która przygotuje dokumenty. Takich absurdów na co dzień jest wiele. Niestety, nie każdy potrafi je przekroczyć. Nie każdy jest też gotowy na zmiany. Wynika to być może trochę z wygodnictwa. Poddajemy się „kwadraturze koła” na zasadzie: „pokorne cielę dwie matki ssie”. Ktoś o takiej postawie, nawet jak dostrzega ich absurd i niedorzeczność, dalej będzie się trzymał sztywnych zasad. Jestem więc zwolenniczką maksymy: „łam wszelkie zasady!”. Nie oznacza ona, oczywiście, postępowania wbrew wszelkim społecznie uznanym normom i pożytecznym zasadom, ale zachętę do bardziej elastycznego traktowania spraw i trzeźwego myślenia, połączonego z
użyteczną kreatywnością, poszukiwaniem nowych dróg, nowych rozwiązań. Warto pielęgnować w sobie niezależność myślenia i nonkonformizm.
- Jak może ujawniać się na co dzień nasz potencjał, talent do danego rodzaju pracy?
- Jeśli ktoś nie czuje specyfiki i charakteru swojej pracy, nie uzyska w niej zadowolenia, a przecież każda społecznie przydatna praca może nieść ze sobą poczucie sensu i satysfakcji. Na przykład osoba odpowiedzialna za utrzymanie czystości w firmie, może nie lubić być może samego sprzątania, ale może jednak czerpać zadowolenie z tego, że ma wpływ na to, iż inni współpracownicy mają lepszy komfort pracy, a pielęgnowane przez nią systematycznie kwiaty pięknie rosną. W USA zawód śmieciarza darzony jest społecznym poważaniem i jest wysoko opłacany. Albo inny przykład - praca pielęgniarek - wykonują one ciężki i niewdzięczny rodzaj zadań, związany choćby z nieprzyjemną stroną fizjologiczną pielęgnacji i leczenia, zwłaszcza obłożnie chorych. Większość jednak osób wykonujących ten trudny zawód, dostrzega jego piękno i odczuwa ten szczególny rodzaj powołania, który pozwala im wytrwać w trudach tej profesji oraz wykonywać swe obowiązki kompetentnie, okazując też i serdeczność chorym. Jeśli ktoś jednak nie byłby w
stanie znaleźć w sobie tego głosu powołania, niech lepiej zmieni zawód lub chociaż miejsce czy charakter pracy w obrębie danego zawodu!
- Co może blokować kreatywność? Nasze nawyki? Bagaż przyzwyczajeń i doświadczeń?
- Każdy z nas potrzebuje tradycji, jako fundamentu - źródła poczucia własnej tożsamości, ale też potrzeba nam, by się rozwijać, gotowości do zmiany. Gdyby człowiek wyrzekł się części siebie, swojego dziedzictwa, źle by się z tym czuł. Jednak świat wokół nas ciągle się zmienia i musimy za tym nadążać, więc i my się w nim zmieniamy. Najczęściej blokuje nas w uczeniu się nowych sposobów działania zwyczajny lęk przed porażką, karą, krytyką. Lęk ten powoduje zaniżenie naszego poczucia własnej wartości i bezpieczeństwa, uruchamia kompleksy i brak wiary w swoje możliwości – i to dlatego tak bronimy się przed zmianami. Jednak otwartość na zmiany, traktowanie ich jako czegoś naturalnego, pomaga nam dostrzegać inne, nowe możliwości i nas rozwija. A to zwykle pozytywnie przekłada się na naszą sytuację zawodową – jej stabilność i perspektywy. Odwagi! Nie należy bać się zmian, ale świadomie i rozważnie wprowadzać je w życie!
Kim jest?
Renata Kaczyńska - Mciejowska
Od 15 lat pracuje jako konsultant, trener i coach, prowadząc szkolenia m.in. na temat: profesjonalnej obsługi klienta, autoprezentacji, technik sprzedaży i negocjacji, motywowania i oceniania pracowników, marketingu personalnego, rekrutacji i doboru personelu, budowania zespołów, asertywności, efektywnej komunikacji międzyludzkiej. Opracowała kilkadziesiąt autorskich programów szkoleniowych. Od 1998 roku, jako dyrektor zarządzający, kieruje własną firmą szkoleniowo-doradczą - „Prospera Consulting”. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami, Krajowego Stowarzyszenia Mediatorów, Gdańskiego Związku Pracodawców oraz członkiem-założycielem Polskiej Izby Firm Szkoleniowych.