W Tesco nie ma kto pracować w kasach
Tylko 6 lub 7 kas (na 34!) czynnych jest zwykle w ostatnich dniach w hipermarkecie Tesco na Widzewie. Klienci stoją po kilkadziesiąt minut w kolejkach, a pracujące bez wytchnienia kasjerki tłumaczą zdenerwowanym, że po prostu na ich stanowiska brakuje ludzi...
01.09.2008 08:08
_ By uniknąć stania w ogonku, pojechałem na zakupy o godz. 1 w nocy - opowiada jeden z klientów Tesco. Wtedy była czynna jedna kasa. Stało przy niej 20 osób! Czy tam już nikt nie chce pracować? _
W biurze prasowym Tesco tłumaczą, że wyjątkowo ciężka w ostatnim czasie sytuacja kadrowa spowodowana jest okresem urlopowym. Dodają, że np. w markecie na terenie Galerii Łódzkiej liczba osób obsługujących kasy zmniejszyła się o połowę, także na skutek zwolnień lekarskich, a ponadto sieć czeka, jak twierdzi się, na powrót z urlopów macierzyńskich. No i rzeczywiście są wakaty.
_ Posiłkujemy się osobami z agencji pracy tymczasowej _- twierdzi Michał Kubajek z centrali Tesco w Warszawie.
_ Również pracownicy biurowi przeszkoleni są do obsługi kas. W godzinach największej liczby klientów często zdarza się, że siadają tam kierownicy poszczególnych stoisk, lub działu finansów czy personalnego. _
Jak Tesco zamierza przyciągnąć chętnych do pracy i uniknąć utraty kolejnych zatrudnionych? Michał Kubajek informuje, że po wprowadzeniu przewidzianych na ten rok podwyżek nikt, kto w Tesco pracuje dłużej niż 12 miesięcy, nie będzie zarabiał mniej niż 1,5 tys. zł brutto. Najmniej zarabiający mają otrzymać około 30 proc. podwyżki.
Tesco zatrudnia też chętnie osoby po 50. roku życia (także emerytów). I to nawet takie, które wcześniej nie miały styczności z handlem! Przed rozpoczęciem pracy przechodzą one 4-tygodniowe szkolenie. Tylko na terenie Galerii Łódzkiej pracę w Tesco rozpoczęło w ciągu ostatniego roku 15 osób po 50.
_ Dzięki elastycznemu czasowi pracy można pracować np. tylko w wybrane przez siebie dni i łatwo dorobić sobie do emerytury _- kuszą w centrali sieci.
Express Ilustrowany (mt, tj)