W Wielkiej Brytanii protesty przeciw "sypialnianemu podatkowi"

Tysiące ludzi demonstrowały w sobotę w 53 brytyjskich miastach przeciwko redukcji państwowych świadczeń dla osób korzystających z mieszkań socjalnych, w których liczba pokoi przewyższa liczbę lokatorów. Propozycje rządu zyskały nazwę "podatku sypialnianego".

W Wielkiej Brytanii protesty przeciw "sypialnianemu podatkowi"
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

30.03.2013 | aktual.: 30.03.2013 19:08

Rząd uważa, że nie jest sprawiedliwe, by ich lokatorzy mieszkali na koszt podatnika w mieszkaniach lub domach, które są za duże w stosunku do ich potrzeb. Uczestnicy protestów twierdzą natomiast, że rząd, zmniejszając im świadczenia, faktycznie chce ich dodatkowo opodatkować. Wskazują, że skutki najbardziej odczują najbiedniejsi.

Organizacja Crisis wylicza, że podatek obciąży 660 tys. ludzi, którzy stracą średnio 14 funtów na tydzień. Ucierpią m.in. niepełne rodziny i osoby w starszym wieku, zdane na opiekę innych. Z podatku wyłączono rodziny wojskowe i rodziny wychowujące cudze dzieci.

Podatkowe propozycje rządu nazywane są "podatkiem sypialnianym" (bedroom tax), przy czym w Wielkiej Brytanii sypialnia to tyle co pokój, w którym zmieści się łóżko - choć nie musi ono tam stać.

W marszach i wiecach wzięli udział posłowie opozycyjnej Partii Pracy, rządzącej w Szkocji Szkockiej Partii Narodowej, związkowcy i europosłowie. W Londynie, po wiecu na Placu Trafalgar, ponad tysiąc osób przemaszerowało pod siedzibę premiera Davida Camerona na Downing Street, gdzie urządzono koncert kociej muzyki.

Uwagę zwracał uczestnik marszu przebrany za śmierć z kosą i napisem "Niektóre podatki nie powinny być w życiu równie pewne jak ja", co jest nawiązaniem do angielskiego powiedzenia, że w życiu pewne są tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki.

Uczestnicy marszu nosili też charakterystyczne maski Guya Fawkesa - spiskowca, skazanego na śmierć i straconego w 1605 roku za usiłowanie wysadzenia parlamentu w powietrze. Maskę tę spopularyzowali hakerzy z grupy Anonymous oraz bloger Paul Steines, znany jako Guido Fawkes.

Na portalu YouTube zamieszczono protestacyjny song, który ściągnęło dotąd na swe komputery około 90 tys. osób.

Od "sypialnianego podatku" odciął się pełnomocnik rządu do walki z nędzą Frank Field, wcześniej bliski współpracownik laburzystowskiego premiera Tony'ego Blaira. Field uznał podatek za "formę społecznej inżynierii, której nie powstydziłby się nawet Stalin".

Cytowany przez portal "WalesOnline" Adam Johannes, jeden z organizatorów protestu w Cardiff, powiedział, że "ludzie inwestują w mieszkania i domy - uprawiają ogródki, dekorują, przechowują w nich wspomnienia, a rząd milionerów mówi biedakom, że są dla nich za duże i nakłada na nich podatek, zamiast opodatkować wielkie posiadłości bogatych".

W proteście w Glasgow wzięło udział ok. 2,5 tys. ludzi. Szkockie miasto czuje się szczególnie mocno uderzone, ponieważ stosunkowo dużą liczbę gospodarstw domowych tworzą tam lokatorzy mieszkań socjalnych. Marsze i wiece odbyły się też w Manchesterze, Belfaście, Birmingham i innych miastach.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)