"Złote kolby" w kukurydzy i podpalenie. Dramat rolnika z Kujaw
Rolnik z Wójcina (woj. kujawsko-pomorskie) stracił zapas siana i słomy w pożarze i nie może dokończyć zbioru kukurydzy, bo ktoś rozrzuca metalowe elementy na jego polu. Policja prowadzi czynności wyjaśniające w tej sprawie.
Tomasz Marek przyznał w rozmowie z "Tygodnikiem Poradnikiem Rolniczym", że od 4 lat ma problem ze zbiorem kukurydzy, bo ktoś przykręca do kolb lub rozrzuca po polu metalowe elementy, które powodują awarie wymagające kosztownej naprawy.
Król mebli z Sulęcina. Robi biznes na darmowym towarze
"Złote kolby" w kukurydzy na Kujawach
Nie inaczej było w tym roku. – Ktoś podłożył metalowy element, a sieczkarnia po prostu się rozpruła. Wyrwało bęben i kosy. Zniszczenia są szacowane na kilkadziesiąt tysięcy złotych – relacjonował portalowi rolnik.
Po pierwszej awarii wezwano służby. Jak poinformowała nas policja w Piotrkowie Kujawskim, Komenda Powiatowa Policji w Radziejowie prowadzi czynności wyjaśniające w tej sprawie.
Tego samego dnia, w którym uszkodzono sieczkarnię, tuż obok zabudowań gospodarczych, wybuchł pożar. Spłonęły baloty słomy i siana, które miały zabezpieczyć paszę na zimę dla 100 krów mlecznych.
Jak mówił portalowi Marek, jedynie dzięki szybkiej reakcji rodziny i straży pożarnej udało się uratować oborę, sprzęt rolniczy i pryzmy paszowe. Rolnik stracił jednak około 1000 balotów.
– Wszystko płonęło naraz. I słoma, i siano. Były wyraźne ślady przy stogu, że ktoś tamtędy szedł, najprawdopodobniej polał łatwopalną substancją i podpalił. Wszystko się zapaliło, a stogi były zabezpieczone i przykryte flizami – opowiadał portalowi Tomasz Marek.
Druga awaria sieczkarni
Po naprawie maszyny próbowano kontynuować zbiór kukurydzy, ale sieczkarnia znów została uszkodzona przez kolejny metalowy przedmiot. Do dziś nie udało się zebrać 12 z 40 hektarów upraw, a firmy usługowe odmawiają dokończenia prac ze względu na ryzyko strat.
Jak przyznał rolnik, miniony weekend wraz z rodziną i znajomymi, w grupie liczącej ok. 25 osób spędził na przeczesywaniu pozostałej na polu kukurydzy w poszukiwaniu metalowych elementów.
– Z tym tak naprawdę nic nie można zrobić. Policja po tym podpaleniu wzięła się do pracy i patroluje, wcześniej przez 4 lata nie mogliśmy się doprosić. Są jakieś pomysły na drony służące do wykrywania metalu, montujemy kamery, ale nie wiadomo, czy to wystarczy – tłumaczył rolnik.
Rolnicy mają problem ze "złotymi kolbami"
Jak pisaliśmy w WP Finanse, w ubiegłym roku w powiecie radziejowskim, na Kujawach nieznany sprawca wielokrotnie umieszczał metalowe śruby i pręty w polach kukurydzy. Celem tych działań było uszkodzenie maszyn rolniczych. Jeden z operatorów, pan Andrzej Dadzibóg, aż trzykrotnie natknął się na te pułapki.
Podobne incydenty odnotowano również w gminie Dobre oraz Wierzbinek, gdzie sprawcy mocowali śruby ze stali kwasoodpornej do liści kukurydzy, co skutkowało poważnymi uszkodzeniami maszyn.