Walczą o stragany
Kupcy, handlujący przy ruinach poznańskiego stadionu Warty, walczą o swoje miejsca pracy. Władze Poznania chcą zlikwidować to największe targowisko w Wielkopolsce.
27.04.2006 | aktual.: 27.04.2006 08:06
Kilkadziesiąt osób handlujących na targowisku przyszło wczoraj z transparentami do poznańskiego Urzędu Miasta . – Domagamy się, by targowisko zostało zachowane. Nie ma ono już złej opinii. "Rosyjskie" stragany są w likwidacji. Po co zamykać coś, co jest potrzebne, zapewnia ludziom chleb? – pytał jeden z handlarzy. – Od 15 lat to moja praca. Jeżeli targowisko przeniosą, nikt w nowe miejsce nie będzie chodził kupować. Czy władze miasta nie rozumieją, że my z tego żyjemy? – dodawał Mariusz Kubiak. Zaczęło się od zgłoszenia przez inwestora pomysłu budowy osiedla mieszkaniowego, które zastąpi ruiny stadionu i stragany. Potem radni debatowali na temat planu zagospodarowania osiedla Bielniki, po drugiej stronie ulicy Bema.
Część radnych stanęła w obronie Południowego Klina Zieleni – przestrzeni, którą trzeba chronić przed zabudową. Wczoraj niektórzy radni wstawili się za kupcami. Ci przebywali w Urzędzie Miasta przez cały dzień. – Nie rozumieją, że tracą czas. Niezależnie od tego, czy wygra wersja budowy osiedla, czy założenia parku, miejsca na stragany nie ma – mówi prezydent Ryszard Grobelny. Twierdzi, że targowisko zostanie z pewnością przeniesione. Nie wiadomo jeszcze dokąd. – Dużo osób przyjeżdża do nas spoza miasta. Po przeniesieniu stracimy tych klientów – żalą się handlujący. Twierdzą też, że targowisko znajduje się w centrum, z wygodnym dojazdem. Wrosło w krajobraz Wildy. Prezydent zapewnił, że dopóki zastępcze targowisko nie zostanie urządzone, kupcy nie będą wyproszeni z ulicy Bema. Mogą handlować do ostatniej chwili.
Alicja Kasprzak, klientka - Targowisko w centrum miasta jest przede wszystkim wygodne. Jest tu na pewno dużo taniej niż w firmowych sklepach. Dobrze, że można ubrać się tu od stóp do głów.
Krystyna Poprawka, klientka z Dębca - W każdym dużym mieście jest takie targowisko. Poznaniacy są przywiązani już do tego miejsca. Dobry dojazd środkami komunikacji miejskiej, jest najważniejszy dla niezmotoryzowanych i młodzieży.
Krzysztof Wzięch, dzierżawca stoiska - Targowisko stwarza tysiące miejsc pracy. Miesięcznie za stoisko każdy musi zapłacić 750 zł. Zapłaciliśmy po 2500 zł za postawienie namiotu. A teraz chcą to nam zabrać?
Piotr Jankowski, dzierżawca stoiska - Chcą nas przenieść na obrzeża miasta. Już tu czasami jest kiepsko pod względem finansowym. Jeśli zamkną Bema, większość osób, które tu pracuje straci prace. Czy jest w tym sens?
Józef Djaczenko