Walka o przesyłki pocztowe

Nie cichnie zamieszanie związane z przejęciem przesyłek pocztowych i prokuratorskich przez Polską Grupę Pocztową. Poczta Polska zapowiada walkę o odzyskanie utraconej części rynku, a w Internecie aż roi się od historii opisujących kuriozalne sytuacje związane ze świadczeniem usług przez nowego operatora.

Obraz
Źródło zdjęć: © Flickr / CC | yucatan

W listopadzie ubiegłego roku Polska Grupa Pocztowa wygrała przetarg o wartości 500 mln zł na dostarczanie przesyłek sądowych i prokuratorskich. Oferta PGP okazała się tańsza od propozycji Poczty Polskiej o ok. 80 mln zł. Jednym z podstawowych warunków było posiadanie placówki pocztowej w każdej gminie. Stworzono więc sieć obejmującą ponad 7 tys. punktów, w tym 5 tys. to placówki kiosków Ruchu. W grudniu podpisano umowy, a od stycznia pisma sądowe zaczęły trafiać w nowe miejsca. Adresaci, którzy nie do końca orientowali się w zmianach, byli nie lada zaskoczeni.

Przesyłki są, ale ich nie ma

Wraz z przejęciem tej części rynku przez nowego operatora zaczęły pojawiać się w Internecie nieprzychylne komentarze. Tak jak wcześniej klienci narzekali na państwowego doręczyciela, tak teraz front się odwrócił, a prywatna firma stała się celem lawiny oskarżeń. Ludzie są wściekli, że aby móc odebrać list, muszą jechać do punktu oddalonego często o kilkadziesiąt kilometrów. Ale to nie odległość jest największym problemem, raczej ogólna jakość usług.

"In Post się w końcu u nas zjawił... Przyjechał i... zrzucił 125 listów... Zażalenia, apelacje itp... Wcześniej nie przyjeżdżał, bo >>czekali aż się uzbiera więcej korespondencji, co by nie jeździć na pusto<<... Ponieważ dla naszego kodu pocztowego nie ma wyznaczonej placówki pocztowej (de facto kiosku lub budy z winem) to będą przyjeżdżać raz na dwa, trzy tygodnie - jak się uzbiera..."

"List z sądu został dostarczony do osoby pod tym samym imieniem i nazwiskiem, ale pod zupełnie inny adres! To karygodne, że wasi pseudo listonosze nie wiedzą pod jaki adres się udać! Warto zastanowić się nad wyposażeniem ich w nawigację! Żądam wyjaśnień." To tylko małe próbki z komentarzy na oficjalnym profilu Polskiej Grupy Pocztowej na portalu Facebook. Pojawiły się nawet oskarżenia, że punkty odbioru przesyłek były ustalone w tak oryginalnych miejscach jak sex shop.

- Podkreślamy, że pojawiające się informacje odnośnie Punktów Obsługi Klienta ulokowanych w sex shopach są nieprawdziwe! Żaden Punkt Obsługi Klienta nie mieści się w sex shopie - zapewnia Leszek Żebrowski, prezes zarządu Polskiej Grupy Pocztowej SA.

Żebrowski dodaje, że wszystkie punkty, w których można odbierać awizowane przesyłki sądowe i prokuratorskie, mają uprawnienia do świadczenia usług pocztowych, a cała procedura odbywa się zgodnie z przepisami prawa, które obowiązuje wszystkich operatorów pocztowych. Podkreśla także, że każdy z podmiotów - PGP, InPost, Ruch - ma status operatora pocztowego zarejestrowanego w Rejestrze Operatorów Pocztowych UKE.

Sprawa zrobiła się jednak na tyle głośna, a też poważna, że dotarła do sejmu. Podczas debaty wiceminister sprawiedliwości Stanisław Chmielewski zapewnił, że ministerstwo przygląda się uważnie sytuacji i zbierane są informacje z sądów o ewentualnych problemach. Do tego została podjęta decyzja o przeprowadzeniu kontroli w PGP przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Jak powiedział Chmielewski, podczas swojego wystąpienia w sejmie rząd otrzymał deklarację od PGP, że "wszystkie niedogodności związane z siecią placówek, w których można odbierać awizowane przesyłki sądowe, ustaną do końca lutego".

PGP vs. PP

Oczywiście przeciwko PGP występuje Poczta Polska, która utraciła kontrakt o wartości 0,5 mld zł. Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy państwowego operatora, przekonuje, że tylko PP ma niezbędną infrastrukturę, doświadczenie i kompetencje, by w bezpieczny sposób obsługiwać korespondencję nadawaną przez sądy i prokuraturę. - Wątpliwości wzbudza między innymi możliwość spełnienia przez PGP, która ma realizować to zlecenie, jednego z warunków przetargu, jakim jest wymóg dysponowania placówką pocztową w każdej gminie - tłumaczy Baranowski.

Tymczasem prezes PGP Leszek Żebrowski zaznacza, że "sieć placówek udostępnianych przez PGP jest analogiczna do tej, którą dysponuje operator do tej pory obsługujący korespondencję z sądów i prokuratur".

- Zgodnie z informacjami udostępnianymi na stronie internetowej Poczty Polskiej S.A., na 7621 faktycznie działających placówek Poczty Polskiej tylko 20 proc. jest czynne w soboty (1491), a 2 proc. w niedziele (146). Tymczasem na 7543 placówki udostępniane przez PGP aż 76 proc. (5726) jest oddanych do dyspozycji klientów w soboty, a w 613 odbierzemy przesyłkę także w niedzielę - podkreśla Żebrowski.

Obraz
© (fot. pgp)

Odpierając zarzuty, że prywatna firma nie ma odpowiedniego doświadczenia i sieci odbioru przesyłek, Żebrowski przypomina oficjalne dane Poczty Polskiej. - Z deklarowanej na koniec 2012 r. sieci 8459 urzędów - 3701 placówek PP S.A. jest prowadzona przez agentów pocztowych, a więc prywatnych przedsiębiorców, często w małych sklepikach spożywczych, sklepach z artykułami papierniczymi lub nawet prywatnych domach. I bynajmniej nie budzi to społecznego oburzenia - stwierdza prezes PGP.

Poczta Polska się nie poddaje

Rzecznik Poczty Polskiej wciąż potwierdza wcześniejsze deklaracje. Firma planuje "wykorzysta wszelkie dostępne kroki prawne, by udowodnić swoje racje i przekonać, że obecnie jest jedynym podmiotem mogącym zapewnić bezpieczną realizację tak skomplikowanych zleceń, jak między innymi obsługa polskiego wymiaru sprawiedliwości". - Pomysł Poczty Polskiej, by wykorzystywać wszystkie możliwe kroki prawne, by udowodnić, że jest jedyną firmą, która może w bezpieczny sposób obsługiwać korespondencję wymiaru sprawiedliwości, uznajemy za akt desperacji - kwituje krótko Żebrowski.

Adwokaci przeciwko zmianom

Poczta Polska ma sojusznika po swojej stronie w walce z prywatnym operatorem. Swoje negatywne stanowisko w sprawie zmiany wyraziły Naczelna Rada Adwokacka oraz okręgowa z Łodzi. Szczególnie ostro wypowiedział się łódzki oddział rady. To oni pierwsi zwrócili uwagę na fakt, że "nowy doręczyciel korespondencji sądowej zorganizował punkty odbioru (…) nie tylko w kioskach czy sklepach spożywczych - ale odważył się na powierzenie organizacji odbioru korespondencji sądowej w sklepach monopolowych (!)". Zdaniem rady nie spełnia to "minimalnych kryteriów godnościowych".

W uchwale z 17 stycznia zwrócono uwagę na to, że pracownicy PGP nie są odpowiednio przeszkoleni - zdarzają się sytuacje błędnych pouczeń o terminach awizowania przesyłek i mówienie, że wynosi on 16 dni.

Kolejnym zarzutem wobec pracowników PGP jest to, że nie znają oni prawa i nie wiedzą, jak poprawnie doręczyć sądowe przesyłki. Często próbują pozostawić list osobom nieupoważnionym i np. zamiast przekazać go adresatowi, próbują wcisnąć go personelowi sprzątającemu. - Implikuje to patologię doręczeń polegającą na odmowie złożenia awiza i wpisywania nieprawidłowej adnotacji, że adresat odmówił przyjęcia korespondencji i zwrotu jej do nadawcy - stwierdzono w uchwale.

Z kolei Naczelna Rada Adwokacka zauważa, że chociaż dzięki zwycięstwu PGP Skarb Państwa ma zaoszczędzić 80 mln zł, to mogą okazać się to oszczędności pozorne wobec kłopotów, jakie wynikają z obecnej sytuacji. NRA ostrzegała, że istnieje ryzyko konieczności powtarzania postępowań sądowych - już teraz wiadomo, że niektóre odwołano, bo nikt się nie stawił, a i sąd nie dostał wiadomości, czy adresaci zostali odpowiednio powiadomieni. Trzeba teraz ponownie wyznaczać terminy, wysyłać powiadomienia, co generuje koszty, a i tak nie wiadomo, czy kolejne przesyłki dotrą tam, gdzie powinny.

Wybrane dla Ciebie

Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje