Chęci są, ale pieniędzy mało
Misja, jaką otrzymał resort pracy, jest niezwykle trudna. Zarówno jednorazowe wsparcie najuboższych emerytów, podniesienie emerytury minimalnej, jak i wprowadzenie nowego wzoru waloryzacji oznacza koszty. Tu z kolei ze swoimi argumentami staje resort finansów, który pilnuje budżetu. (Na zdj. minister finansów Paweł Szałamacha).
Jakiekolwiek rozwiązanie zmierzające do podwyżki świadczeń oznacza koszty, a nowy mechanizm ma nie zwiększać ogólnej puli pieniędzy, jaka jest przeznaczona w przyszłym roku na podwyżkę świadczeń.
Na podwyżki rent i emerytur z ZUS i KRUS ma w przyszłym roku może trafić 3,3 mld zł.