Wolny weekend – zło konieczne
W ostatnich latach czas na wypoczynek drastycznie się skrócił i wynosi... niewiele ponad 27 godzin, choć to ciągle weekend.
23.09.2011 | aktual.: 23.09.2011 15:37
Brytyjskie badania mówią, że statystyczny pracownik przestaje myśleć o pracy dopiero w sobotę około 12:38. Kiedy kończy się sobotnio-niedzielny wypoczynek? Dla większości ankietowanych Brytyjczyków weekend kończy się w niedzielę o godzinie 20, gdy w telewizorze emitowany jest kolejny odcinek X Factor i zabierają się za prasowanie koszul na poniedziałek rozpoczynający kolejny tydzień pracy.
Również w naszym kraju specjaliści dostrzegają podobne zjawisko. Coraz więcej osób wolne dni zaczyna traktować jako zło konieczne i nawet wówczas pracują. W weekendy nadrabiają zaległości z poprzednich dni, są bez przerwy pod komórką, boją się stracić kontakt z pracodawcą. - Moja szefowa nagminnie wysyła do mnie maile po godzinie 23, również w weekendy – mówi Elżbieta, pracownica korporacji. – Na początku byłam tym faktem przerażona. Teraz, choć zdążyłam się nieco przyzwyczaić, też potrafi postawić mnie o północy na równe nogi.
Gdy żyjesz pracą
Zaniedbana rodzina, przyjaciele, zdrowie, brak czasu, zmęczenie i stres - to niektóre symptomy pracoholizmu. W Japonii ukuto nawet termin karoshi, czyli śmierć z przepracowania. Mało kto z nas na co dzień uświadamia sobie, że pracoholizm to choroba.. Specjaliści częściej dostrzegają „wersję lightową” tego uzależnienia. - Rzeczywiście, w obecnych czasach sztuką stała się umiejętność odpoczynku, odłączania się od myślenia o pracy – tłumaczy mówi Małgorzata Rymkiewicz , psycholog, trener i terapeuta w Dynamic Solutions Group. - Pracoholizm jest tu przypadkiem skrajnym i należy do klasycznych (w dzisiejszych czasach) uzależnień.... Typowe natomiast jest tzw. „życie pracą”. Częściowo wynika to z poziomu zaangażowania, które jest potrzebne do dobrego wykonywania obowiązków zawodowych.
Cel - sukces
Jak to się dzieje, że nawet podczas weekendu czy wakacji nie potrafimy zapomnieć o zawodowych obowiązkach?
- Jeśli praca jest wymagająca uwagi, kreatywności, a na dodatek zaspakaja wiele naszych potrzeb np. jesteśmy doceniani, mamy wysoki poziom satysfakcji, realizujemy się w tym co robimy to jest to oczywiste, że myślenie o pracy wybiega znacznie poza godziny pracy – mówi Małgorzata Rymkiewicz.
Myślimy, kontrolujemy maile, zerkamy w projekty... wszystko to w czasie teoretycznie wolnym od pracy. Kogo zazwyczaj problem dotyczy? Najbardziej narażone są osoby, które mają wręcz chorobliwie dużą potrzebę osiągnięcia sukcesu w życiu. Ale nie tylko. Niektórzy starają się zastępować sobie pracą coś, czego się nie mają: rodzinę czy kontakty osobiste.
Gdy strach paraliżuje
Bywa, że myślenie o projektach, mailach, klientach,... determinują zupełnie inne czynniki. - Druga strona medalu to kiedy mamy poczucie, że nie spełniamy oczekiwań, nie jesteśmy dość dobrzy – tłumaczy Małgorzata Rymkiewicz. – Wtedy mamy obawy o to jak jesteśmy postrzegani przez zwierzchników. Pojawia się lęk i trudno się z niego wyzwolić. Lęk również pobudza nasze myślenie o pracy... Jeśli dodatkowo mamy poczucie zagrożenia związane z ewentualnością utraty pracy, a nasza sytuacja nie pozwala nam na poczucie luzu i komfortu w tej sytuacji, to jest szansa, że myślenie o zawodowych obowiązkach będzie powracało wciąż i wciąż....
Co z tego wynika? Brak odpoczynku powoduje zwiększenie wydzielania hormonu stresu – kortyzolu. I tak koło się zamyka. Zestresowany pracownik przestaje być wartościowy dla firmy.
ml