Wskaźnik Przyszłej Inflacji wzrósł po raz kolejny

Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI),
prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem ruchy cen towarów i
usług konsumpcyjnych.

13.11.2008 | aktual.: 13.11.2008 12:48

Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem ruchy cen towarów i usług konsumpcyjnych - CPI, w listopadzie wzrósł po raz trzeci z rzędu. Do końca roku jednak dynamika wzrostu cen konsumpcyjnych powinna słabnąć - podało w komunikacie Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC).

Do wzrostu wskaźnika w największym stopniu przyczyniło się osłabienie polskiej waluty względem dolara i euro oraz wysokie koszty pracy - poinformował BIEC.

Zdaniem ekspertów Biura o ile najprawdopodobniej koszty pracy w najbliższym czasie nie powinny rosnąć, to w przypadku kursu złotego trudno przewidzieć tendencje na najbliższe miesiące.

"Sytuacja na rynkach finansowych jest ciągle niestabilna, a przepływy kapitałów zagranicznych bardziej zależne są od bieżących wiadomości na temat kłopotów finansowych firm z różnych części świata niż od fundamentów poszczególnych gospodarek. Do końca roku jednak dynamika wzrostu cen konsumpcyjnych wyrażona wskaźnikiem CPI powinna słabnąć" - napisano.

"Zdecydowana większość składowych wskaźnika działała w kierunku redukcji presji inflacyjnej, co należy wiązać z rozprzestrzeniającymi się na sferę realną skutkami kryzysu finansowego. Spowolnienie gospodarki oraz osłabienie popytu stało się faktem" - dodano.

Dla producentów oznacza to zaostrzenie walki konkurencyjnej, co wyraża się redukcją cen i działa w kierunku ograniczenia wzrostu inflacji.

"Decyzje te podejmowane są w warunkach spadku cen surowców, co częściowo rekompensuje utratę zysków producentów. Z drugiej jednak strony słabnący złoty podraża import materiałów i surowców do produkcji. Ceny towarów z importu stają się wyższe na rynku krajowym i zmniejszają skłonność do dalszych obniżek u rodzimych producentów, dla których cena podobnego towaru z importu staje się punktem odniesienia" - podał BIEC.

"Co prawda ostatnie publikowane przez GUS dane na temat cen importu wskazują na ich stabilizację, jednak nie uwzględniają one jeszcze zmiany relacji złotego do euro i dolara. W kolejnych miesiącach możemy spodziewać się wzrostu cen importu. Na razie jednak tendencje do redukowania cen producentów znajdują swój wyraz w opiniach menedżerów na temat spodziewanych zmian cen produkowanych w ich firmach dóbr" - dodał.

Od marca br. zwiększa się systematycznie odsetek tych firm, które zamierzają obniżać ceny na swe wyroby.

"W ostatnich dwóch miesiącach nastroje te uległy zdecydowanemu nasileniu. Ciągle utrzymują się wysokie w porównaniu z ubiegłym rokiem koszty produkcji. W największym stopniu wzrastały w ostatnim czasie koszty wytwarzania w przeliczeniu na jednego zatrudnionego, co wiązać należy z szybko rosnącymi wynagrodzeniami w ostatnim roku" - uważają analitycy.

Przedsiębiorcy będą starali się w najbliższym czasie redukować te koszty, co wiąże się z koniecznością ograniczenia tempa wzrostu płac i zmniejszania zatrudnienia - dodają.

Ich zdaniem wpłynie to z całą pewnością na ograniczenie popytu krajowego.

"Już od kilku miesięcy odnotowujemy pierwsze symptomy jego kurczenia się. Do tej pory zmniejszanie się popytu wynikało głównie z nieco wolniejszej dynamiki zadłużania się gospodarstw domowych z tytułu kredytów. W najbliższym czasie z pewnością dodatkowo pojawią się redukcje zatrudnienia i wynagrodzeń, co dodatkowo zredukuje popyt krajowy" - prognozują analitycy.

Jak zauważa BIEC przyrasta realna wartość zadłużenia skarbu państwa.

"Ciągle jest ona niższa niż na początku 2007r, jednak spodziewane mniejsze wpływy do budżetu przy dość ograniczonych cięciach po stronie wydatków nie będą sprzyjały redukcji zadłużenia. Dodatkowo, słabnący złoty zwiększa zarówno wysokość jak i koszty obsługi długu denominowanego w walutach obcych" - podkreślają eksperci. (PAP)

bg/ jtt/

Źródło artykułu:PAP
finanseinflacjabiec
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)