Wydali dwa razy mniej niż za czasów PiS
378 tys. zł wydali w ubiegłym roku uprawnieni pracownicy resortów wykorzystując służbowe karty kredytowe. To dwa razy mniej niż za czasów PiS - informuje "Rzeczpospolita". Rekordzistą jest wiceminister gospodarki Rafał Baniak, który w 2010 r. wydał ponad 22 tys. zł, z czego 21 tys. zł na hotele - wynika z kontroli kancelarii premiera, która monitoruje wydatki administracji rządowej ze służbowych kart kredytowych.
17.08.2011 | aktual.: 17.08.2011 14:09
Drugi pod względem wielkości wydatków z kart jest Jacek Dominik, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów i dyrektor Departamentu Polityki Podatkowej. W ciągu roku wydał 14,5 tys. zł. Na trzecim miejscu jest wiceszef MSZ Mikołaj Dowgielewicz, który w 2010 r. zapłacił służbową kartą kredytową ponad 10 tys. z
Ministrowie praktycznie nie korzystają z kart służbowych, a jeśli już, to okazjonalnie. Szef resortu kultury Bogdan Zdrojewski wydał z karty w 2010 r. tylko 2 tys. zł, szef resortu finansów Jacek Rostowski - 1 tys. zł. Obecnie z 80 kart kredytowych korzysta 13 na 17 ministerstw. Kartami służbowymi płaci się najczęściej za hotele i wyjazdy służbowe (75% wydanych sum), gastronomię i usługi reprezentacyjne (11%)
Z raportu kancelarii premiera wynika jednak, że wydatki na cele prywatne są obecnie rzadkością (stanowią jedynie 1% wydatków). W 2010 r. w czterech ministerstwach wykryto w sumie niesłużbowe zakupy o wartości ok. 4 tys. zł: w Ministerstwie Skarbu (2,3 tys. zł), MON (750 zł), resorcie gospodarki (540 zł) i MSZ (490 zł) - pieniądze zostały zwrócone.
Kancelaria premiera kontroluje wypłaty ze służbowych kart od czterech lat, po tym gdy minister ds. walki z korupcją Julia Pitera skontrolowała wydatki rządu PiS (za lata 2006 – 2007). Okazało się, że pracownicy administracji rządowej wykorzystywali służbowe karty kredytowe na prywatne potrzeby. W ciągu niecałych dwóch lat wydali z nich prawie 1,4 mln zł.