Wyrok w sprawie bloku w Turowie - 24 października (aktl.)
#
dochodzi informacja ws. piątkowej rozprawy
#
10.10.2014 18:35
10.10. Warszawa (PAP) - W piątek przed sądem okręgowym w Łodzi odbyła się rozprawa ws. miliardowego kontraktu na budowę bloku energetycznego w Turowie. Przetarg PGE wygrało japońskie Hitachi, ale chińskie Shanghai Electric uważa, że jego oferta była lepsza. Wyrok zapadnie 24 października.
"W piątek rozprawa została zamknięta. Wyrok zostanie ogłoszony 24 października" - powiedziała PAP mec. Anna Schampera z kancelarii Schampera, Dubis, Zając i Wspólnicy, reprezentującej Shanghai Electric. Dodała, że rozprawa była utajniona, więc nie może zdradzić szczegółów jej przebiegu.
W październiku 2010 r. PGE ogłosiła przetarg na budowę nowego bloku w Turowie o mocy 450 MW. Oferta Shanghai Electric została odrzucona z powodów formalnych jeszcze w podczas wstępnych kwalifikacji. W rezultacie Chińczycy nie mogli wziąć udział w przetargu. Ostatecznie, w styczniu 2013 r., oferty złożyły Alstom oraz Hitachi, jednak PGE unieważniło przetarg, bo oferenci przekroczyli budżet zamawiającego.
W czerwcu PGE ponownie ogłosiło przetarg, który wygrało Hitachi. "Budżet zamawiającego wynosił ponad 2,8 mld złotych. Oferta Shanghai Electric w tym przetargu opiewała na ponad 3 mld zł, japońskiego Hitachi na prawie 4 mld zł, a koreańskiego Doosan na ponad 4 mld zł. "Nasza oferta została wykluczona z powodu nie wniesienia wadium, które wniesione przez nas w postaci gwarancji bankowej zamawiający uznał za obarczone ryzykiem oraz odrzucona z powodu niezgodności ze specyfikacją warunków zamówienia. Oferta Doosan także została odrzucona. Przetarg wygrało Hitachi" - powiedział PAP Jakub Koszyczarek z Shanghai Electric.
W marcu 2014 r. Shanghai Electric oraz Doosan złożyły odwołanie od decyzji PGE do Krajowej Izby Odwoławczej, jednak ta w maju je oddaliła. Shanghai Electric odwołał się do sądu.
"Nasza oferta była najkorzystniejsza według kryteriów oceny ofert zawartej w SIWZ (Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia - PAP). Dodatkowo nasza oferta okazała się o wiele niższa - o ponad 900 mln zł. Jednakże chciałbym podkreślić, że była to cena rynkowa. Zarzucono nam błędy formalne, choć można je było łatwo wyjaśnić i naprawić, jeśli zamawiający okazałby tylko dobrą wolę. Naszym zdaniem to nie były pomyłki dyskwalifikujące naszą propozycję, szczególnie, że wszystkie oferty były dotknięte omyłkami" - powiedział Koszyczarek.
Dodał, że głównym partnerem w ofercie budowy bloku Shanghai Electric miała być firma SNC-Lavalin, która w Polsce wykonał bliźniaczy blok 450-megawatowy w elektrowni Pątnów w Koninie. "Shanghai Electric zaproponował również w przetargu sprawdzony turbozespół firmy Siemens. Nie uważamy też, że budżet jest poniżej kosztów. Nasza oferta była o ponad 250 mln wyższa od budżetu założonego przez PGE, a to wcale nie mało" - powiedział.
Rzecznik PGE Maciej Szczepaniuk powiedział PAP, że do momentu rozstrzygnięcia sądowego spółka nie komentuje sprawy. Przypomniał jednak, że wcześniej ws. Turowa i chińskich protestów spółka informowała, że "ocena złożonych ofert polegała na analizie ich zgodności z wymaganiami SIWZ zarówno w zakresie formalno-prawnym jak i technicznym". "Rozstrzygnięcie postępowania nastąpiło poprzez wybór najkorzystniejszej oferty" - zaznaczył.
Ekspert portalu WysokieNapiecie.pl Rafał Zasuń uważa, że takie spory biorą się z anachronizmu, jakim jest obecnie stosowanie ustawy o zamówieniach publicznych do budowy elektrowni. Firmy energetyczne w UE wybierają jako wykonawców przedsiębiorców, z którymi im się dobrze współpracuje, do których mają zaufanie. Budowa elektrowni jest kwestią dużo bardziej skomplikowaną technicznie niż budowa drogi, więc ważne jest, żeby na każdym etapie można coś wyjaśnić, zmienić, dostosować, np. wielkość elektrowni do zmieniających się wymagań rynkowych. Tymczasem prawo zamówień publicznych de facto to uniemożliwia" - powiedział PAP.
Jego zdaniem obowiązek jego stosowania sprawdzał się w czasach, gdy polski rynek energii był silnie zmonopolizowany. "Obecnie nie ma takiej potrzeby, zresztą widać, że prywatne firmy energetyczne prowadzące w Polsce inwestycje o wielkości porównywalnej z państwowymi robią to szybciej, bo nie muszą się trzymać skomplikowanych procedur. Państwowe spółki energetyczne wystąpiły do Komisji Europejskiej za pośrednictwem Urzędu Regulacji Energetyki o zwolnienie ich z obowiązku stosowania prawa zamówień publicznych. Sprawa jest w Brukseli i miejmy nadzieję, że szybko zostanie rozpatrzona, bo o budowie elektrowni powinni decydować inżynierowie, a obecnie bywa tak, że więcej roboty od nich mają prawnicy" - dodał.