Z czym do Hiszpanii?
Aby podjąć pracę w Hiszpanii według obowiązujących przepisów wystarczy okazać pracodawcy paszport. Teoretycznie, bo w praktyce bardzo często wygląda to inaczej.
26.09.2006 10:50
A jak wiadomo teoria nie zawsze idzie z praktyką w parze. Huelva. Budynek Casa del Mar. Tu mieści się Policia Nacional. Na zewnątrz, przy jednym z wejść długi ogonek ludzi. Przy drugim - przeznaczonym wyłącznie dla obywateli UE - czeka niewielka grupka Polek. - Od czterech lat pracuję w Hiszpanii na czarno - mówi jedna z nich, Anka. - Myślałam, że po wejściu Polski do Unii coś się zmieni. Ale gdzie tam! Chociaż zgodnie z prawem możemy być zatrudniani tylko na podstawie paszportu, nikt nie chce dać mi pracy. Wymagają Tarjeta Comunitaria. Dlatego właśnie tu jestem.
Tarjeta Comunitaria i meldunek
To nic innego jak dowód osobisty. Widnieje na nim zdjęcie, numer NIE oraz odcisk palca właściciela. Dokument ten przeznaczony jest dla cudzoziemców - członków UE, mieszkających na terenie Hiszpanii. Ważny we wszystkich krajach Unii, a wydawany przez Policia Nacional (w ciągu 40 dni).
Oprócz dwóch zdjęć, paszportu i jego kserokopii, wypełnionego formularza EX-16 oraz uiszczonej opłaty (7euro) potrzebne jest zaświadczenie o zameldowaniu (Certificado de Empadronamiento) - papier w tym wszystkim najistotniejszy i najtrudniejszy do zdobycia. Żeby się zameldować, trzeba zgłosić się do Ayuntamiento (Ratusz) w towarzystwie kogoś, kto potwierdzi pod przysięgą, że rzeczywiście mieszkamy pod podanym adresem. Musi to być właściciel mieszkania lub osoba upoważniona. Zameldować się można tylko i wyłącznie z paszportem. Dokument potwierdzający zameldowanie dostaniemy po 10-ciu dniach.
Niestety, nie każdy właściciel chce meldować swoich lokatorów. Zdobycie zaświadczenia potwierdzającego meldunek było dla Joli największym problemem. Dzięki pomocy znajomych, którzy już dłuższy czas mieszkają w Hiszpanii udało jej się to załatwić. Za 150 euro.
Zasiłek dla bezrobotnych
Pod gmachem budynku spotykam także Ewę. Pięć sezonów przepracowała przy zbiorach truskawek. Dwa razy była też na "plancie" czyli przy sadzeniu. - To sporo czasu -mówi. - Cały czas sumiennie odprowadzałam składki na Seguridad Social (odpowiednik naszego ZUS-u - przyp. red.). W INEM (Urząd Pracy - przyp. red.) stwierdzono, że należy mi się "paro", czyli zasiłek dla bezrobotnych. Przepracowałam więcej niż wymagane 280 dni licząc od 1 maja 2004 r. Muszę tylko mieć Tarjeta Comunitaria. Bez niego w INEM nie mogę wyrobić innej, niezbędnej karty - dla bezrobotnych - Tarjeta de Demanda, z którą muszę się zgłosić jeśli chcę dostawać zasiłek. Z samym paszportem nie mam tam czego szukać.
Biurokratyczna machina
Trzy nasze rodaczki wychodzą z kwitkiem. - Straszna biurokracja - stwierdzają zgodnie. - I do tego nikt w tym kraju nie potrafi udzielać konkretnych informacji. W urzędzie pracy powiedziano nam, że potrzebujemy karty z numerem NIE. Ucieszyłyśmy się, że jednak nie jest konieczna Tarjeta Comunitaria. NIE mamy już dawno nadany. Myślałyśmy, że to zwykła formalność. Dadzą nam jakiś świstek z numerem i już. Po przejechaniu ponad 20 km dowiedziałyśmy się jednak, że wszystko na nic. Ta karta z numerem to nic innego jak właśnie nieszczęsna Tarjeta. A nam szef nie da zameldowania. Wprawdzie mieszkamy u niego na campie (pole - przyp. red.) i pracujemy legalnie, jednak on nie che meldować nikogo.
Ada też nie jest zadowolona z wizyty na Policji. Brakuje jej jednego dokumentu. - Od czterech lat tu pracuję - mówi. - W pierwszym roku nosiłam jeszcze podwójne nazwisko - swoje i byłego męża. Potem zostałam już tylko przy panieńskim. Paszport mam na jedno nazwisko, umowy o pracę również. A jednak doczepili się. NIE nadany był na dwuczłonowe nazwisko, a więc muszę dostarczyć decyzję o jego zmianie wraz z tłumaczeniem. A ja ją mam w Polsce.
Dlaczego Hiszpanie nie chcą zatrudniać na podstawie paszportu? Jose jest właścicielem małej plantacji, na której uprawia maliny. - Wolę pracownika z kartą, bo jest on po prostu pewniejszy. Nadany ma już numer NIE, pobrany odcisk palca, sprawdzony paszport. A co ja wiem o polskich dokumentach? W życiu nie odróżniłbym prawdziwego od fałszywego. Tarjeta Comunitaria to nasz dokument i mogę czuć się pewniej.
Nie wszyscy jednak myślą tak jak Jose. Iwona i jej kilka koleżanek po zakończonym sezonie truskawkowym wybrały się do pracy w Katalonii. A tam wystarczyły im do podjęcia pracy jedynie paszporty...
Urszula Garbacz