„Za Bóg zapłać” nie pogramy
O dobrego organistę coraz trudniej. Niewielu chce tę pracę wykonywać,
a parafie oszczędzają
25.07.2012 | aktual.: 25.07.2012 14:41
O dobrego organistę coraz trudniej. Niewielu chce tę pracę wykonywać, a parafie oszczędzają - informuje "Gazeta Wyborcza". Jednak dla chcącego nic trudnego i zarobić można sporo.
Jak zauważa ks. Wojciech Szary, dyrektor Diecezjalnego Studium Organistów, przez kryzys finansowy, który dotknął też Kościół, proboszczowie obniżają zarobki muzyków; w mniejszych parafiach zdarza się, że rezygnują z ich usług na co dzień lub nawet w niedzielę. Z kolei Małgorzata Budzyńska mówi, że cały czas brakuje dobrych muzyków i nie ma też wielu chętnych, by kształcić się w tym kierunku. Sama pracuje jako organistka od czterech lat i nie ma kłopotu z finansami: jeśli ktoś jest dobry, to nie może narzekać.
Zarobki w tej branży zawierają się w przedziale od 1100 do 2600 zł. Są nawet tacy, którzy wyciągają ponad 3500 zł – tak przynajmniej podaje portal moja-pensja.pl. Jak to wygląda w rzeczywistości? Jak twierdzą sami zainteresowani, z tymi zarobkami to bywa różnie. Są tacy, którzy ledwo wiążą koniec z końcem i pracują na czarno. Inni mają stałe umowy i stały, comiesięczny dochód.
– Muszę przyjeżdżać na różne msze w tygodniu, gram też całą niedzielę, bo nie mam zmiennika. W sumie mam kilka godzin tygodniowo, więc nie dam rady się z tego utrzymać. Najbardziej opłaca mi się grać na weselach. Tam za jeden wieczór biorę około 600 złotych. To tyle samo, co mam z parafii za cały miesiąc – opowiada pan Jan w portalu wspolczesna.pl. – Dorabiam także ucząc gry na pianinie. Biorę za godzinę 25 złotych, ale warunki pracy są zupełnie inne. Wiadomo, że w kościele jest zimno, a i o instrumenty nikt nie dba.
Pan Stanisław z Lublina na swoją pracą narzekać nie może. – Skończyłem studia w klasie organów. Gram od 13 lat w kościołach. Obecnie pracuję w parafii liczącej około 15 tysięcy wiernych. Mam umowę o pracę ze wszystkimi świadczeniami. Podstawowej pensji mam 1200 złotych, a dodatkowo np. za ślub biorę około 100 złotych – komentuje w portalu wspolczesna.pl.
Niektórzy jednak, za granie na ślubie liczą sobie po 300 zł, za chrzciny i pogrzeby dostają 100 zł, a czasem wpadnie nawet 500 czy 1000 zł. Kilka takich uroczystości w miesiącu i organista dorobi całkiem niezłą sumkę.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", wabikiem na zdobycie chętnych do wykonywania tego mało popularnego zawodu są mieszkania. Szczególnie w mniejszych miejscowościach. - My już podczas projektowania plebani, zaplanowaliśmy mieszkanie dla organisty. Z kuchnią, łazienką i osobnym wejściem. Bez tego moglibyśmy sobie poszukać najwyżej wiatru w polu – komentuje na łamach "Gazety Wyborczej" ksiądz z Wejherowa.
(JK)