Za te pieniądze nie pójdą do pracy

Przedstawiciele różnych grup społecznych i zawodowych wypowiedzieli się na temat tego, jakie zarobki nie są dla nich do przyjęcia

Za te pieniądze nie pójdą do pracy
Źródło zdjęć: © © auremar - Fotolia.com

18.11.2013 | aktual.: 03.01.2014 14:09

Przedstawiciele różnych grup społecznych i zawodowych wypowiedzieli się na temat tego, jakie zarobki nie są dla nich do przyjęcia. Za ile nie poszliby do pracy?

Wiele zależy od sytuacji życiowej, w jakiej się znajdują. Wiele osób przyznaje, że nie poszłaby do pracy za najniższą krajową. Eksperci zauważają jednak, że ze względu na brak wykwalifikowanych pracowników na rynku, pracodawcy podnoszą pensje. - Opublikowany przez ManpowerGroup raport „Niedobór talentów” pokazuje, że 32 proc. pracodawców w Polsce ma trudności z obsadzeniem stanowisk pracy, ze względu na brak kandydatów o odpowiednich kompetencjach. Gwałtownie wzrasta też liczba pracodawców, którzy uważają, że brak pracowników o odpowiednich umiejętnościach wpływa na rozwój biznesu przedsiębiorstw – mówi Anna Toporowska, ekspert agencji zatrudnienia Manpower.

- Ta sytuacja przyczynia się do wzrostu znaczenie kapitału ludzkiego i sprawia, że większość pracodawców stara się pilnować stawek płac bardziej z tendencją w górę niż w dół, by zatrzymywać w firmie pracowników, którzy są cennym zasobem dla całej organizacji. Gwałtownie wzrasta też liczba pracodawców, którzy uważają, że brak pracowników o odpowiednich umiejętnościach wpływa na rozwój biznesu przedsiębiorstw. Dobrym sygnałem dla kandydatów jest również obserwowane przez nas ożywienie na rynku pracy, co wiąże się ze zwiększoną liczbą ofert, głównie na stanowiska w obszarze sprzedaży oraz administracji. Na zauważalny wzrost płac będziemy musieli jeszcze nieco poczekać, ale już teraz widać ruchy w dobrym kierunku zauważa ekspert.

Za jakie stawki nie zgodziliby się pracować nasi rozmówcy?

Marcin, 36 lat, budowlaniec

- Nigdy nie poszedłbym do pracy za najniższą krajową. Podziwiam panie pracujące w sklepach po naście godzin, które dostają grosze za ciężką fizyczną pracę i są w stanie spiąć koniec z końcem, wyrzekając się życia, ciągle pracując. Z racji wykonywanego przeze mnie zawodu budowlańca, kiedy pracuję na własną rękę, zarabiam nieźle, kiedy zaś nie mając swoich zleceń, pracuje jako podwykonawca, frustruje mnie fakt, że kładąc na przykład dwa metry kafli w godzinę lub malując dwadzieścia metrów w tym samym czasie, zarabiam dziesięć lub dwanaście złotych na godzinę. Czyli ktoś zarabia na mnie dziesięć razy tyle, jak nie więcej, posługując się moimi umiejętnościami. Wobec tego, żeby nie napędzać wyzysku, nigdy nie poszedłbym do pracy za mniej niż 3 tys. zł

Maciej, przedsiębiorca

- Nie poszedłbym do pracy, gdyby mi oferowali mniej niż 1,2 tys. zł. Obecnie praca to przywilej i tak będzie w przyszłości. Więc nie wyobrażam sobie, aby nie iść do pracy ,tylko dlatego, że zarobki nie są godne. Patrząc prawdzie w oczy na takie zarobki może większość młodych ludzi wchodzących na rynek pracy. Poniżej 1,2 tys. zł nie kalkuluje się zarabiać ponieważ przybliżoną kwotę można uzyskać z różnych świadczeń socjalnych.

Ola, 28 lat, dziennikarka, freelancer

- Gdybym miała podjąć pracę w moim zawodzie na etacie, nie przyjęłabym oferty za 2 tys. zł na rękę, bez możliwości zdobycia większych zarobków. Pracując jako freelancer zarabiam minimum 3 tys. zł na rękę i to ledwo wystarcza na opłacenie wynajmowanego mieszkania i codzienne wydatki. Nie mówiąc już o odłożeniu czegokolwiek. Choć bywała sytuacje, że musiałam pracować poniżej tej kwoty, poniżej kwalifikacji. Ale czasem niestety trzeba wyjść z założenia, że lepiej zarobić najniższą krajową niż nic. To przykre, że w Polsce panują takie realia.

Julia, matka dwójki dzieci, bezrobotna, pracowała jako sprzedawca

Mając małe dzieci nie poszłabym na pewno do pracy na cały etat. Wierzę, że do 3. roku życia dziecka, bycie z nim procentuje w latach późniejszych, dlatego wolę zacisnąć pasa i staram się znaleźć zajęcie, które mogę wykonywać w domu. Myślę, że gdybym zdecydowała się wrócić do pracy, musiałabym zarabiać przynajmniej 2 200 zł netto, żeby opłacić opiekę nad dzieckiem i jeszcze coś z tego mieć, a to jest przynajmniej na razie nierealne. Przy czym mąż musiałby zarabiać co najmniej 3 tys. netto.

Patryk, kierownik w branży finansowej

- W branży finansowej na stanowisku kierowniczym zarobki kształtują się obecnie na poziomie 8 tys. zł. Pracy, jaką obecnie wykonuję, nie podjąłbym się za wynagrodzenie poniżej 3 tys. zł.

Daniel, student

- Podstawowe potrzeby, jak opłaty za pokój i wyżywienie zapewniają mi rodzice, więc dorabiam tylko na własne przyjemności. Stawki przy pracach dorywczych dla studentów są niskie. Na pewno nie zgodziłbym się pracować za mniej niż 7 zł na godzinę.

Karolina, ekonomistka

- Nigdy nie poszłabym pracować na kasie w markecie, za pieniądze, które tam oferują, czyli zazwyczaj najniższa krajowa (1,6 tys. brutto) lub trochę powyżej, nawet gdyby zmusiła mnie do tego sytuacja.

Md,MA,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)