Zabraknie wyspecjalizowanych absolwentów
Do 2010 r. ma powstać w Polsce ok. 250 tys. miejsc pracy. Tyle że co najmniej jedna trzecia przypadać będzie na zawody, których w naszym kraju niemal nikt się nie uczy.
Strach przed technologią
Już dziś brakuje ok. 10 tys. specjalistów komputerowych - m.in. analityków systemowych, administratorów baz danych czy programistów. -Rozwój gospodarczy powoduje, że coraz większą rolę odgrywają zaawansowane technologie. Niestety, za tym intensywnym rozwojem nie nadążają uczelnie - analizuje Janusz Czamarski, współautor raportu.
Dlaczego szkoły nie kształcą specjalistów? Banalny powód: kiepsko z zainteresowaniem. Absolwenci szkół średnich chętniej wybierają studia humanistyczne. - Nie mają wiedzy o rynku pracy. Stąd utrzymująca się popularność pedagogiki czy marketingu i zarządzania, chociaż potrzeba informatyków i inżynierów - mówi Małgorzata Rusewicz z PKPP Lewiatan.
Niewiedza przyszłych studentów to nie wszystko. Niechęć do kierunków technicznych zaczyna się jeszcze w podstawówce: - Zbyt mały nacisk na naukę przedmiotów ścisłych powoduje, że uczniowie nie czują się na siłach i po prostu nie chce się im studiować na dość trudnych uczelniach technicznych - ocenia Magdalena Jóźwik z Banku Danych o Inżynierach. O tym, że warto się zmobilizować, przekonał się Piotr Kaczyński, absolwent ekonomii SGH. Ofert pracy dla świeżo upieczonych ekonomistów nie było wiele, postanowił się więc przekwalifikować i został informatykiem. - Kilka lat po studiach wyjechałem do Anglii, gdzie rozpocząłem studia informatyczne. Po powrocie do kraju z rozbiegu rozpocząłem pracę jako analityk systemowy - opowiada.
Jak sobie wykształcą
Kogo jeszcze może zabraknąć? Jak wynika z raportu, zabraknie ok. 60 tys. pielęgniarek, spawaczy, operatorów obrabiarek, szwaczek czy murarzy. Szacuje się, że w budownictwie mieszkaniowym - mimo że mamy nań prawdziwy boom - brakuje 200 tys. pracowników.
W tych wymienionych zawodach problemem nie jest brak szkół i chętnych, ale kiepska płaca.
Co mogą począć firmy z wolnymi etatami? Jedynie same spróbować wykształcić sobie specjalistów, by następnie zatrzymać ich u siebie. - Potrzebujemy coraz więcej inżynierów i pracowników produkcji. Brak absolwentów takich kierunków i niskie płace powodują, że przynajmniej niektórych pracowników kształcimy sobie sami - mówi Piotr Kużniak, szef działu personalnego Zakładów Ciegielskiego w Poznaniu.
Nadzieja w tym, że szkoły się przestawią, a do tego czasu nasz rynek wesprą pracownicy cudzoziemcy.
Zobacz też:
Przybędzie emerytów
Unia nie ukarze polskich rybaków