Zagraża nam klęska suszy
Rolnicy z niepokojem patrzą w niebo i liczą na solidne opady deszczu. Wszystko bowiem wskazuje na to, że w tym roku Wielkopolska będzie się borykać z klęską suszy.
14.05.2009 | aktual.: 14.05.2009 08:17
Negatywne skutki braku opadów najmocniej widać na ziemiach piątej i szóstej klasy. Władze wojewódzkie już szykują się na liczenie strat.
Choć w ciągu ostatnich dwóch tygodni padało, to jednak nie jest to ilość wystarczająca. Rośliny wciąż mają za mało wody. Poza tym w niektórych gminach już od sześciu tygodni nie spadła ani kropla wody. Z tego powodu widmo suszy coraz bardziej zagląda w oczy wielkopolskim gospodarzom. Przy wojewodzie wielkopolskim zebrał się zespół koordynacyjny, składający się z przedstawicieli Urzędu Wojewódzkiego, Wielkopolskiej Izby Rolniczej i wielkopolskich Ośrodków Doradztwa Rolniczego. Ma on przygotować dokumentacje dla komisji suszowych, które już niedługo mogą zacząć szacowanie straty w poszczególnych gminach.
_ Trwają przygotowania do powołania osobowego składu komisji suszowej _ - mówi Kornel Pabiszczak z Wielkopolskiej Izby Rolniczej. _ Jeśli sytuacja będzie się pogłębiać, to najlepiej poczekać z wyceną strat. Im jest ona zrobiona później, tym jest rzetelniejsza. Mimo to rolnicy, którzy już teraz widzą ewidentne straty na polach, powinni zgłaszać się do gminy _ - dodaje Pabiszczak. W kogo w tym roku najbardziej uderzy susza? _ Brak deszczu szczególnie niepokoi hodowców bydła _ - podkreśla Grzegorz Wysocki z Wielkopolskiej Izby Rolniczej. _ Wielu z nich twierdzi, że jeśli bezdeszczowa aura utrzyma się dłużej, to może być problem z tzw. paszami objętościowymi. Ich mała ilość może zmusić do redukcji stada, bo to one są podstawą hodowli _- mówi przedstawiciel WIR-u. Nie wiadomo też, co będzie z uprawami kukurydzy i buraków. W związku z brakiem opadów obie rośliny nie wszędzie jeszcze wzeszły.
Rolnicy z niepokojem patrzą na stan upraw. Z powodu wysokich cen nawozów część z nich ograniczyła się w tym roku do wysiewania na wiosnę tylko jednej dawki. Ci, którzy nie oszczędzali i wysiali dwie, mogą mieć teraz problem. Sucha aura sprawiła, że nawóz nie wsiąkł w glebę, został na roślinach i częściowo je popalił.
Nie dotyczy to jednak wszystkich rolników, a zależy głównie od sposobu wysiewania nawozu. _ Ja wysiewam nawóz pod korzeń _ - opowiada Marian Kuliński, sołtys wsi Bednary (gmina Pobiedziska). _ Nie mam więc problemu. Wiem, że rolnicy, którzy stosują tak zwane nawożenie powierzchniowe, mają teraz kłopot. _
Hodowcy zapewniają, że w niektórych regionach Wielkopolski już można stwierdzić, że zbiory będą słabsze niż w zeszłym roku. _ Na słabych ziemiach jest tragicznie _- twierdzi Marek Stryjowski, rolnik z podpoznańskiej Murowanej Gośliny. _ Trochę lepiej jest na glebach wyższej klasy. U nas większość ziem to niestety "piaski", więc uprawy słabo się bronią przed suszą. Sam mierzę opady deszczu i z moich obliczeń wynika, że w kwietniu spadło go tylko 7 mm na metr kwadratowy. Nie jest to ilość wystarczająca. W zeszłym roku opadów było kilka razy więcej _- przekonuje Marek Stryjowski. Od lipca 2008 rząd wprowadził obowiązkowe ubezpieczenia od klęsk żywiołowych. Refundowane w 50 proc. przez państwo, miały być lekiem na bolączki polskiej wsi. Jak się okazało, dofinansowanie można uzyskać tylko dla ubezpieczenia od gradobicia czy powodzi. Od suszy już nie. Rolnicy z powodu wysokich składek często z nich rezygnowali. A to oznacza, że w razie klęski suszy, wielu z nich może zostać bez wsparcia.
M. Roik
POLSKA Głos Wielkopolski