Założyciel chce odkupić akcje Sfinksa
Morawski uważa, że daje możliwość wyjścia ze Sfinksa tym, którzy narzekają na jego kondycję. Ale propozycja może być też odebrana jako pokerowe „sprawdzam” wobec AmRestu.
09.02.2009 09:26
Morawski uważa, że daje możliwość wyjścia ze Sfinksa tym, którzy narzekają na jego kondycję. Ale propozycja może być też odebrana jako pokerowe „sprawdzam” wobec AmRestu.
Jeszcze kilka miesięcy temu Tomasz Morawski, założyciel Sfinksa, chciał definitywnie rozstać się ze spółką. Teraz zamierza przejąć jak najwięcej akcji od pozostałych akcjonariuszy. Propozycję odkupienia walorów po 10,9 zł wysłał tydzień temu do AmRestu i instytucji finansowych. Twierdzi, że w akcji przejmowania walorów mogą wesprzeć go inni inwestorzy, indywidualni i instytucje.
Oszukany akcjonariusz?
Skąd ta decyzja Morawskiego? Nie jest tajemnicą, że inwestor czuje się oszukany przez AmRest, który jesienią kupił od niego część udziałów, obiecując przejęcie pozostałych. Nigdy do tego nie doszło. Morawskiemu pozostało ponad 28 proc. akcji Sfinksa, ale utracił kontrolę nad spółką (został m.in. odwołany z funkcji przewodniczącego rady nadzorczej).
AmRest (ma niemal 33 proc. akcji) tłumaczył, że nie zdecydował się na kontynuację zakupów, gdyż po wprowadzeniu swoich ludzi do zarządu wykrył w spółce różne nieprawidłowości (np. w raportach kwartalnych). Nigdy jednak nie zmienił swoich wcześniejszych zapowiedzi, że chce stać się właścicielem 100 proc. firmy prowadzącej restauracje Sphinx, Wook i Chłopskie Jadło. Nowy zarząd Sfinksa (powiązany z AmRestem) wynajął audytora, który bada sprawozdania finansowe spółki, przede wszystkim za III kwartał 2008 r. Wstępne wyniki mają być przedstawione na najbliższym NWZA, zwołanym zresztą na wniosek Morawskiego. Ten uważa, że rządy AmRestu w Sfinksie sprawowane są ze szkodą dla tego ostatniego i chciałby to zmienić.
Propozycja dla niezadowolonych
Akcja Morawskiego na pewno nie ma na celu osiągnięcia przewagi na walnym zwołanym na 18 lutego, bo na rejestrację walorów zostały tylko dwa dni (do 11 lutego). Wątpliwe jest, by do tego czasu doszło do jakichś większych transakcji. Co w takim razie chce osiągnąć? Wydaje się, że Morawski zamierza przede wszystkim bronić wyceny spółki, która, jego zdaniem, jest sztucznie zaniżana poprzez komunikaty nowego zarządu firmy. Przypomnijmy, że na początku roku zarząd ten poinformował o problemach z opcjami walutowymi (na koniec grudnia ujemny wpływ na wynik netto z tego tytułu wyniósł 7–8 mln zł) i zadłużeniem Sfinksa (około 16 mln zł). Komunikat kierownictwa był wówczas alarmujący. Mowa była o możliwych problemach ze spłatą należności w terminie. Jednak analitycy są zdania, że fundamentalna sytuacja Sfinksa nie jest zła i banki powinny przystać na zmianę warunków spłat.
_ Jeżeli AmRest uważa, że Sfinks jest w tak złej kondycji, to powinien odpowiedzieć na moją propozycję _ – mówi Morawski. Odnosi się w ten sposób m.in. do wypowiedzi Wojciecha Mroczyńskiego, który na łamach „Parkietu” stwierdził: „istnieje duże ryzyko, że bez zwiększenia kapitału niemożliwe będzie dalsze prowadzenie tego biznesu [Sfinksa]”. _ To moim zdaniem ewidentnie nie jest wypowiedź, która powinna paść z ust akcjonariusza _– oburza się Morawski. Jednocześnie zaznacza, że jego propozycja odkupienia udziałów nie jest tylko próbą sprawdzenia drugiej strony, ale jak najbardziej realną ofertą.
„Bez komentarza”
Co AmRest sądzi o propozycji inwestora? _ Nie komentujemy jej _– mówi Anna Rybotycka, rzecznik firmy. Podobne odpowiedzi otrzymaliśmy z AXA OFE i ING OFE, które według naszych informacji też są udziałowcami Sfinksa (mają mieć odpowiednio około 3 proc. i nieco poniżej 5 proc.). _ Zgodnie z naszymi zasadami nie odpowiadamy na pytania dotyczące spółek znajdujących się w naszym portfelu _ – mówi Ewa Radkowska, członek zarządu ING PTE odpowiedzialna za inwestycje. _ Nie jest przyjęte wśród instytucji finansowych, by upubliczniać otrzymanie bądź nieotrzymanie ofert handlowych _– twierdzi Bohdan Białorucki, rzecznik Commercial Union (CU OFE ma prawie 12 proc. Sfinksa).
Kto przekona inwestorów?
Poza tym, że na NWZA 18 lutego dojdzie do bezpośredniej konfrontacji Morawskiego z AmRestem, może też zapaść kilka ważnych dla Sfinksa decyzji. Przede wszystkim jest wniosek o zmiany w składzie rady nadzorczej, złożony przez Morawskiego. _ Mam już kandydatów, ujawnię ich w tym tygodniu _ – twierdzi inwestor. Ostatecznym jego celem jest to, by rada dokonała zmian w zarządzie i powołała go na stanowisko prezesa. _ Nigdy bezpośrednio nie kierowałem tą spółką i to może był mój błąd _ – uważa Morawski. Na razie nie chce zdradzić, jak będzie chciał przekonać akcjonariuszy do zmian. _ Na pewno mogę zagwarantować, że koszty zarządzania spółką mogą wynosić połowę tego co zaproponował AmRest _ – mówi Morawski, odnosząc się do umowy o wspieranie działalności operacyjnej, zawartej przez zarząd Sfinksa z AmRestem. Wynika z niej, że AmRest będzie pobierał za to wynagrodzenie nie większe niż 7 proc. przychodów Sfinksa. _ To de facto umowa między AmRestem a AmRestem _– zaznacza Morawski. Jej weryfikacja będzie również
jednym z punktów obrad NWZA.
Do siebie i swojej koncepcji założyciel Sfinksa musi przekonać przede wszystkim fundusze. Sytuację komplikuje fakt, że dwa z nich, ING OFE i CU OFE, są również znaczącymi akcjonariuszami w AmReście (odpowiednio: 17,5 proc. i 7 proc.). _ Jesteśmy akcjonariuszami wielu spółek i w każdym wypadku kierujemy się interesem uczestników funduszu emerytalnego, a decyzje podejmujemy zgodnie z przyjętymi i opublikowanymi standardami ładu korporacyjnego, a także odpowiednimi standardami branżowymi _- mówi przedstawiciel CU. Decyzja akcjonariuszy będzie również zależała od wstępnych wyników audytu zleconego przez zarząd Sfinksa.
Michał Chmielewski
Parkiet