Zamieszanie z emeryturami
Jeśli jakieś pretensje pod adresem
demokratycznej Polski wydają się zasadne, to odnosza się do losu
ludzi, którzy już zakończyli karierę zawodową. Czy najnowsze
pomysły nie wtrącą w biedę pokolenia, które dopiero wchodzi na
rynek pracy? - zastanawia się "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
Jeśli jakieś pretensje pod adresem demokratycznej Polski wydają się zasadne, to odnoszą się do losu ludzi, którzy już zakończyli karierę zawodową. Czy najnowsze pomysły nie wtrącą w biedę pokolenia, które dopiero wchodzi na rynek pracy? - zastanawia się "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
Państwo do dziś zmaga się z tzw. starym portfelem. Chodzi o ludzi z najstarszych roczników, którym na początku lat 90. zaniżono świadczenia. Pomimo corocznej waloryzacji obecnie minimalna emerytura nie przekracza 600 zł, a średnia sięga 1200 zł. Eksperci przyznają, że za 20 lat, gdy dzisiejsi 40-latkowie zakończą karierę zawodową, państwo będzie im wypłacać nie więcej niż 60% ostatniego wynagrodzenia.
Nie licz na państwo. Licz na siebie - tak można streścić propozycję szefa Rady Nadzorczej ZUS Roberta Gwiazdowskiego. Jego zdaniem składkę emerytalną potrącaną przy pensji, można by zmniejszyć nawet o dwie trzecie. Dzięki temu znacznie zmniejszą się koszty pracy i więcej młodych zyska szansę na zatrudnienie. Wtedy jednak emerytura także będzie bardzo niska - ostrzega dziennik.
_ Zimne dreszcze mnie przechodzą, jak słyszę o takich pomysłach _ - mówi emeryt z Wrocławia Jerzy Majewski. _ Dopiero co była reforma emerytalna i znów zaczynają majstrować przy świadczeniach. Propozycja, by wszyscy dostawali takie samo świadczenie, jest niesprawiedliwa _ - podkreśla.
Jeśli fiskus nam mniej potrąci - nasza wypłata będzie większa. I to od nas będzie zależeć na co pieniądze te przeznaczymy. Krytycy zmniejszania składek obawiają się jednak, że niewielu Polaków pieniądze te zaoszczędzi lub zainwestuje z myślą o przyszłości. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że ludzie ci ustawią się w kolejkach po zasiłki z opieki społecznej. I wtedy to już będzie kłopot państwa, bo trzeba będzie np. podnieść podatki - konkluduje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".