Zapomniane problemy Ukrainy

Skupiając się na codziennych doniesieniach z ukraińskiego frontu czasami zapominamy, jak katastrofalna jest sytuacja gospodarcza naszego wschodniego sąsiada. Wieloletnie zaniedbania, które pogłębiły się w czasie militarnego konfliktu, sprowadziły niektóre parametry Kijowa do poziomów charakterystycznych dla państw Trzeciego Świata.

Zapomniane problemy Ukrainy
Źródło zdjęć: © AFP | GENYA SAVILOV

20.02.2015 | aktual.: 20.02.2015 15:39

Każdego dnia dostajemy informacje o tym, jak wojska ukraińskie radzą sobie z operacją antyterrorystyczną na wschodzie kraju. Jednak medialne obrazy pokazują wydarzenia, które mają miejsce jedynie na niewielkim obszarze państwa. W pozostały regionach, mimo iż są one wolne od działań wojennych, sytuacja także jest katastrofalna.

Już suche parametry gospodarcze dobrze pokazują kondycję gospodarki. PKB w czwartym kwartale w relacji rok do roku spadło o 15 proc.. Równie dramatycznie wyglądają inwestycje czy sprzedaż detaliczna, które obniżyły się w ostatnich miesiącach o 1/3. Towarzyszy temu zatrważający wzrost inflacji, która w styczniu przekroczyła 28 proc. w relacji rocznej, a gdyby przyjąć standardowy koszyk dóbr i usług prawdopodobnie ceny przez rok wzrosły o 50 proc..
Ani rząd, ani bank centralny zupełnie nie panuje nad sytuacją gospodarczą. Władze monetarne kilkukrotnie przez ostatnie miesiące uwalniały, a później ponownie powracały do kontroli kursu walutowego. W rezultacie od momentu kijowskiej rewolucji jeden dolar wzrósł z poziomu 8 hrywien do 27. 70-procentowa deprecjacja lokalnej waluty właściwie oznacza, że obywatele stracili wszystkie oszczędności, jeżeli nie trzymali ich w USD czy EUR.
Wzrost cen czy osłabienie waluty przebiega znacznie szybciej niż dostosowanie się poziomu wynagrodzeń. Według oficjalnych danych ukraińskiego biura statystycznego średnia pensja brutto w grudniu wyniosła 4 tys hrywien. Biorąc pod uwagę oficjalny kurs wymianu USD/UAH na poziomie 27, daje to niespełna 150 dolarów amerykańskich.

Oznacza to, że przeciętna stawka godzinowa wynosi poniżej 1 USD amerykańskiego. Co ciekawe, dane i tak są zawyżone przez wypłatę premii noworocznych, które podnoszą grudniowe wynagrodzenia o kilkanaście procent. W wielu regionach Ukrainy w listopadzie pensje były poniżej 2700 hrywien, czyli mniej niż 100 USD przed pobraniem podatku.

Nietrudno więc zgadnąć, że przy tak niskich realnych pensjach oraz wysokiej inflacji Ukraińcy nie spłacają swoich kredytów. Powoduje to, że w ciągu ostatniego roku kilkadziesiąt banków ogłosiło niewypłacalność. Dodatkowo wiele zobowiązań jest denominowanych w walutach obcych. Dolarowe kredyty były popularne przed upadkiem reżimu Janukowycza, gdyż ich oprocentowanie było niskie, a kurs hrywny do USD był na stałym, niezmiennym poziomie przez lata.

Finansowe problemy dotykają także rząd. Mniejsze wpływy z podatków, konieczność spłaty zagranicznych zobowiązań, ucieczka kapitału zagranicę, czy niskie ceny surowców eksportowanych przez Ukrainę oraz osłabienie waluty spowodowały, że dług publiczny tylko w 2014 roku, według szacunków, Ukrsibbanku wzrósł o 30 punktów procentowych z 40 proc. do 70 proc.

Przez ostatni rok rezerwy walutowe stopniały z 20 miliardów USD do 6 miliardów. Tempo, w jakim zmniejsza się ilość dewiz może sugerować, że albo Ukraina używa ich bezpośrednio na bieżące wydatki, albo pewna grupa uprzywilejowanych inwestorów miała dostęp do nienaturalnie niskiego kursu dolara i była w stanie wytransferować kapitał za granicę.

Niezależnie od tego, jak zakończy się konflikt militarny i jak dużą pomoc otrzyma od Zachodu Kijów, prawdopodobnie Ukraina będzie musiała ogłosić bankructwo. Niewypłacalność kraju jednak nie rozwiąże wielu problemów. Naszego wschodniego sąsiada czeka co najmniej dekada ciężkiej, okupionej wieloma wyrzeczeniami pracy. A sukces wcale nie jest pewny, zwłaszcza że walką z jedną z głównych chorób Ukrainy - wszechobecną korupcją - nawet się jeszcze nie rozpoczęła.

Marcin Lipka
analityk
Cinkciarz.pl

Źródło artykułu:cinkciarz.pl
ukrainawalutyrynek walutowy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)