Zgubiłeś portfel? Witaj w matriksie
Bareja wiecznie żywy! Możesz dać się okraść, ale nigdy nie zgub dokumentów. Lepiej okłamać policję niż zostać bez tożsamości i środków do życia.
17.02.2013 | aktual.: 18.02.2013 18:59
To piątkowe popołudnie na długo zostanie w pamięci pani Moniki. Miały być kawka, zakupy i powrót do domu, a skończyło się na dzikiej galopadzie po komisariatach policji i urzędach. Nasza bohaterka nie planowała Bóg wie jakich wydatków, ale po nerwowym tygodniu postanowiła się odstresować w galerii handlowej. Wybrała modny ciuch i gdy miała za niego zapłacić - szok! Gdzie jest portfel?!
Pal licho gotówkę, nie było jej wiele, ale w portfelu trzymała wszystkie dokumenty i kartę bankomatową. Szybko znalazła posterunek policji i tu pierwsze rozczarowanie.
- Okradli panią? - rzucił opryskliwy funkcjonariusz.
- Nie jestem pewna... - nawet nie dokończyła.
- Jeśli nie jest pani pewna, to nie możemy pani pomóc - uciął rozmowę policjant.
Na odchodne łaskawie wyjaśnił, że gdyby doszło do kradzieży, otrzymałaby zaświadczenie o zgłoszeniu podejrzenia przestępstwa, co byłoby formalnym potwierdzeniem sytuacji, w której się znalazła. Ale zguba to co innego. Aby zastrzec dokumenty, musi osobiście udać się do urzędów odpowiedzialnych za ich wydanie.
Tak też postanowiła zrobić. W urzędzie miasta podpisała oświadczenie, które stwierdzało, że dowód traci ważność wraz z zawiadomieniem o zgubie. Ostrzegano ją, wymieniając kilka paragrafów, przed odpowiedzialnością karną, gdyby kłamała.
Wszystko dlatego, że dowodu osobistego wprawdzie nie musimy nosić przy sobie, ale w ogóle mieć go musimy. Za "uchylanie się od obowiązku posiadania dowodu" kodeks wykroczeń przewiduje karę od 20 do nawet 5000 zł! Kwota mandatu jest zależna od stanu majątkowego, warunków osobistych i rodzinnych czy też dochodu.
- Jeżeli dopełniliśmy wszystkich obowiązków, które nakłada na nas Ustawa o Ewidencji Ludności i Dowodach Osobistych, a więc niezwłocznie zawiadomiliśmy urząd gminy o tym, że straciliśmy dokument, odebraliśmy zaświadczenie o jego utracie i złożyliśmy wniosek o wydanie nowego, wówczas należy uznać, że dołożyliśmy należytej staranności - tłumaczy Mikołaj Zdyb, radca prawny w kancelarii D. Dobkowski Sp.k., stowarzyszonej z KPMG. - Nie można zatem przypisać nam winy, a tym samym nie popełniamy wykroczenia i nie grozi nam grzywna. Dotyczy to także okresu, w którym oczekujemy na nowy dowód - mówi.
Jak w matriksie
Jeszcze tego samego dnia pani Monika udała się do Wydziału Komunikacji, aby zastrzec prawo jazdy. - Ja tu pani zaznaczę w systemie na żółto, to oznacza, że coś jest nie tak z dokumentem - usłyszała od urzędniczki.
Prośba o jakiekolwiek zaświadczenie spotkała się z odmową, bo nawet nie było takich formularzy.
Została karta do konta. Udało się ją zastrzec przez bankową infolinię, gdzie za 10 zł zaproponowano jej zastrzeżenie dowodu osobistego także w innych bankach.
W tym miejscu mogłaby się zakończyć ta historia, ale następnego dnia w sobotę pani Monika otrzymała telefon z komisariatu policji, że portfel się znalazł. Wszystkie dokumenty wróciły, więc w poniedziałek nasza bohaterka postanowiła ponownie odwiedzić urzędy, aby spróbować odkręcić całą sprawę.
I właśnie wtedy system ukazał swoje prawdziwe oblicze... Najpierw wybrała się do urzędu miasta. Wprawdzie na oświadczeniu podpisanym przez panią Monikę widniało wyraźnie, że zastrzeżony dowód traci ważność, lecz miała nadzieję, że sprawę da się odkręcić. - Po co czekać, narażać państwo na koszty, skoro dokument się odnalazł - myślała. Na miejscu szybko sprowadzoną ją na ziemię.
- Za miesiąc proszę zgłosić się po dowód - usłyszała.
Jedyną pociechą jest, że za nowy dokument nie musi płacić ani grosza. Okazało się też, że oświadczenie, które pani Monika otrzymała w piątek pełni jedynie funkcję informacyjną. Jest potwierdzeniem, że dokonała zgłoszenia utraty dowodu. To informacja istotna dla innego urzędu, kiedy dokument zgubiliśmy na wakacjach, po powrocie do domu musimy udać się z nim do naszego urzędu miasta. I w sumie dla nas, tak na wszelki wypadek, jakby okazało się, że ktoś dowodu jednak nie zastrzegł, a w tym czasie próbowano na niego wyłudzić kredyt w banku.
Żółte znaczy stop
Jeszcze ciekawiej było w Wydziale Komunikacji (WK). W okienku siedziała inna urzędniczka niż w piątek, więc całą sprawę trzeba było przedstawić od początku.
- Proszę pani, ja tu widzę ten żółty kolor, ale ja nie wiem, czy mogę coś z tym zrobić ani nawet w jaki sposób - usłyszała pani Monika od pracownicy WK. Na odpowiedź, że przecież ma prawo jazdy przy sobie, urzędniczka rzuciła, żeby w takim razie nie zawracała jej głowy, bo kolejka duża i petenci czekają.
- Jeśli dokument został zgłoszony i oznaczony w systemie, to nie da się już tego cofnąć, należy wyrobić nowe prawo jazdy - tłumaczy Robert Trzaska z Wydziału Prasowego Urzędu Miasta Warszawy.
- O tym, że straciliśmy prawo jazdy, należy zawiadomić starostę w ciągu 30 dni od zdarzenia. Takie zgłoszenie nie powoduje utraty ważności dokumentu. Na wniosek właściciela oraz po uiszczeniu opłaty ewidencyjnej starosta wydaje wtórnik. To de facto drugi egzemplarz tego samego dokumentu. Otrzymamy go pod warunkiem złożenia oświadczenia o utracie dokumentu, pod rygorem odpowiedzialności karnej. Osoba, która po uzyskaniu wtórnika odzyskała utracone prawo jazdy, jest obowiązana zwrócić ten dokument staroście i w takim wypadku będzie posługiwać się dalej wtórnikiem - mówi radca prawny Mikołaj Zdyb.
Pani Monika chciała od razu zgłosić chęć wyrobienia nowego prawa jazdy - koszt 100,5 zł. Tu spotkała ją niespodzianka. Nie można tego zrobić. Powód? Wśród wymaganych dokumentów znajduje się m.in. dowód osobisty. Teoretycznie można jeszcze wylegitymować się paszportem wraz z zaświadczeniem o zameldowaniu w danym mieście. Koszt takiego świstka to 17 zł, ale do jego wydania trzeba mieć... tak, dowód osobisty. Urzędniczka poinformowała panią Monikę, że na nowy dokument będzie musiała czekać około tygodnia, ale standardowy okres oczekiwania to miesiąc. W ekstremalnych przypadkach trzeba się liczyć nawet z dwoma miesiącami!
W efekcie pani Monika została uziemiona. W optymistycznym scenariuszu na pięć tygodni, o negatywnym lepiej nie myśleć. Chyba że nie boi się mandatów i będzie jeździć bez prawa jazdy, ale to może ją słono kosztować.
- Prowadzenie samochodu bez prawa jazdy pozostaje wykroczeniem, za które grozi 250 zł mandatu lub kara nagany, nawet jeżeli prawidłowo zgłosiliśmy staroście utratę prawa jazdy i złożyliśmy wniosek o wydanie wtórnika - tłumaczy Mikołaj Zdyb.
Numer w banku
Na koniec został bank. Z kartą do konta nie da się nic zrobić. Po zastrzeżeniu traci ważność i nadaje się tylko na przemiał. Pocieszające było to, że nowa zostanie wyrobiona maksymalnie w dwa tygodnie, a może nawet w kilka dni.
Podczas próby odblokowania PESEL-u spotkała się z pierwszym przejawem życzliwości. Pan w kasie, słysząc jej historię, odblokował jej PESEL i dostęp do konta na nieważny już dowód. Czemu tak zrobił? Sam przez to kiedyś przechodził i wiedział, ile nerwów to kosztuje. Pani Monice poradził, by nie wspominała o tym podczas wypłaty gotówki w innych bankach.
Żyjemy w XXI wieku. Mamy Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. W urzędach funkcjonują skomplikowane i drogie systemy zarządzania, na które - między 2007 a 2010 r. - wydano 2,5 mld zł. Jak wykazała przeprowadzona w 2011 r. kontrola NIK, aby to, co już zainstalowano w urzędach za pieniądze podatników, działało poprawnie, trzeba było wydać dodatkowe 6 mld zł! Niestety, mimo superdrogich systemów, które teoretycznie pozwalają załatwić sprawę w 5 minut, szary obywatel - gdy już wpadnie w tryby systemu - zostaje jak zwykle skazany na łaskę i niełaskę urzędników.