Ziemia rolna w Polsce wciąż drożeje
GUS w II kwartale tego roku opublikował dane, po których przepowiadano spadki cen gruntów. Z różnych danych wynika, że ziemia rolna wciąż drożeje i jest atrakcyjnym sposobem inwestycji - podaje "Puls Biznesu".
17.12.2013 | aktual.: 03.01.2014 13:44
Z opracowania Eurostatu wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy ziemia w Polsce zdrożała średnio o 7 proc. Z jednej strony wciąż jest taniej niż w innych państwach Europy, ale wzrost cen jest u nas największy.
W Polsce średnio za hektar trzeba zapłacić 6 tys. euro, w Holandii 49 tys., w Belgii 25 tys., a w Niemczech prawie 12 tys. Nic nie wskazuje na to, by wzrost ten miał zostać zahamowany. Do otwarcia obrotu ziemią dla cudzoziemców pozostały tylko 2 lata, ziemia coraz częściej kupowana jest pod inwestycje, rośnie opłacalność działalności rolnej, a i dopłaty unijne są nie lada atrakcją.
Oficjalne statystyki różnych instytucji odbiegają od siebie, jednak wszystkie pokazują tę samą tendencje. Z danych Agencji Nieruchomości Rolnych wynika, że sprzedawane przez nią grunty w III kwartale tego roku podrożały o 648 zł za hektar, co daje wzrost o 3 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem i 6,8 proc. w skali roku. Z kolei GUS podaje, że wzrost wyniósł 1344 zł, czyli 5,5 proc. kwartalnie. Z kolei zdaniem Lion's Bank ziemia podrożała o 935 zł. Tego trendu nie zmienią nawet dane, które będą pokazywać, że IV kwartał byłby gorszy. To dlatego, że tradycyjnie w tym okresie jest mniej tego typu transakcji.
- Zimą nie dziwią redukcje cen ofertowych nawet o 10-15 proc. w stosunku do jesieni, choć nie należy spodziewać się wysypu tego rodzaju ofert, ale jedynie pojedynczych okazji - mówi dla "PB" Radosław Brodaczewski, doradca Lion's House.
Zainteresowanie może rosnąć także dlatego, że z kredytów z dopłatą na zakup ziemi będzie można korzystać tylko do końca roku. SGB-Bank do końca października udzieliła prawie 3,7 tys. kredytów o wartości 828 mln zł, a BPS niemal 3,9 tys. zł za 694 mln zł.
Z nabywaniem ziemi nie mają problemu fundusze inwestycyjne, które mając pieniądze od inwestorów nie muszą zabiegać o względy banków. W ich portfelach znajduje się już kilkaset hektarów i wiele wskazuje na to, że nie zamierzają na tym poprzestać. Np. WI Inwestycje Rolne FIZ ma 850 ha ziemi rolnej, a do końca roku planuje nabyć dodatkowe 200 ha. Fundusz szuka każdej możliwej okazji, ale liczą się grunty z perspektywą produkcji rolnej i możliwością uzyskania dopłat. Nie bez znaczenia są także atrakcyjność regionu i plany zagospodarowania.
Obejrzyj też: W grudniu rolnicy dostaną 1,4 mld zł płatności bezpośrednich
Na rynku pojawiają się też bardziej niecodzienne alternatywy. Firma Briland wprowadziła długoterminową ofertę, która trwa aż 22 lata. Inwestycja polega na kupnie gruntu rolnego, dzierżawieniu go pod uprawy energetyczne na warunkach firmy, która się nimi zajmuje. Roczne zyski mają wynosić od 3 do 10 proc. Po wygaśnięciu umowy ziemia może zostać sprzedana, jako rolna, co pozwoli na zarobienie na wzroście jej wartości.
- Cena zakupu gruntu zazwyczaj zwraca się już po 10-15 latach. Jeśli nie dojdzie do zawarcia umowy dzierżawy, firma, która miała dzierżawić, wypłaca odszkodowanie równe wartości gruntu - mówi dla "PB" Monika Raczkowska z Briland.
Czytaj także:
Do końca roku ARiMR wypłaci 4 mld zł dopłat obszarowych