Złoto: bezpieczna przystań czy miraż?

Złoto wzbudza niesłabnące zainteresowanie inwestorów. Czy ta inwestycja ma sens? Czy złoto w ogóle może w dłuższym terminie zyskiwać na wartości? Na te i inne pytania próbuje odpowiedzieć Maciej Bitner, Główny Ekonomista Wealth Solutions w raporcie poświęconym inwestowaniu w złoto. ...

Złoto: bezpieczna przystań czy miraż?
Źródło zdjęć: © AFP

25.10.2011 07:31

Złoto wzbudza niesłabnące zainteresowanie inwestorów. Czy ta inwestycja ma sens? Czy złoto w ogóle może w dłuższym terminie zyskiwać na wartości? Na te i inne pytania próbuje odpowiedzieć Maciej Bitner, Główny Ekonomista Wealth Solutions w raporcie poświęconym inwestowaniu w złoto.

Dziesięć lat nieprzerwanych wzrostów ceny złota, które zaowocowały ponad sześciokrotnym wzrostem jego wartości, powoduje, że wielu analityków jest przekonanych, że na rynku złota mamy do czynienia z bańką spekulacyjną. Gdy porówna się wzrost cen złota do spekulacyjnych ekscesów minionych dekad, to gwałtowniejszy był jedynie wzrost indeksu Nasdaq przed 2000 rokiem. Czy złoto jest więc ekstremalnie drogie? Jeśli spróbujemy urealnić rekord złota ustanowiony w 1980 roku za pomocą innych wskaźników niż tylko wzrost cen konsumpcyjnych okaże się że sufit jest bliżej 2200 dolarów za uncje, a więc znacznie wyżej niż obecnie.

Wielu nie daje się jednak przekonać takim zapewnieniom. Wskazują oni, że w perspektywie dłuższej niż kilka dekad złoto nie generuje tak naprawdę żadnych stóp zwrotu. Znaczne wzrosty cen złota w latach 70-tych oraz obecnie są jedynie wyjątkiem od obowiązującej od co najmniej stu lat reguły, że złoto jedynie chroni realną wartość, ale jej nie pomnaża. Przykładowo sztaba złota kupiona w 1900 roku i sprzedana na początku lat 70-tych przyniosłaby utratę co najmniej kilkunastu procent realnej wartości kapitału. Fala wzrostowa z lat 70-tych została zaś w kolejnych piętnastu latach całkowicie zniesiona – złoto realnie kosztowało w połowie lat 90-tych tyle samo, co 25 lat wcześniej. W myśl tego podejścia obecne wzrosty to kolejna bańka, która prędzej czy później pęknie.

Rzeczywiście na rynku złota widać szereg sygnałów, które wskazują na niecodzienne zainteresowanie inwestorów żółtym metalem. W ostatnich trzech latach znacząco wzrosła liczba reklam zachęcających do inwestowania w złoto, o wiele częściej też (w różnych krajach) ludzie sami wyszukują w Internecie informacji na temat inwestowania w kruszce, wzrosło także zainteresowanie mediów. Fizyczne złoto w postaci sztabek i monet kupuje wielu ludzi, którzy bezkrytycznie wierzą, że jest to inwestycja odporna na kryzys, która przyniesie wysoką stopę zwrotu w każdych warunkach rynkowych. Moment, w którym zrozumieją, że tak nie jest, może doprowadzić do bardzo znaczącego spadku cen w wyniku masowego pozbywania się złotych aktywów i zniechęcenia inwestorów do tego rynku.

Z drugiej jednak strony wzrosty złota w minionej dekadzie nie były na pewno wyłącznie wynikiem spekulacji. Realne czynniki po stronie popytu i podaży także odegrały znaczącą rolę, a sentyment inwestorów nie musi odwrócić się od kruszców gwałtownie, zwłaszcza w Chinach, gdzie nie ma dla nich dobrej alternatywy inwestycyjnej. Udział złota w globalnych aktywach finansowych w 2010 szacuje się na 0,7%, co z pewnością daje jeszcze inwestorom przestrzeń na zakupy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)