Złoto północy, na którym można zarobić
Na Zachodzie od wieków jest ceniony na równi ze szmaragdami, szafirami i rubinami. Ale bursztyn ma nad nimi jedną olbrzymią przewagę. Tak jak on nie pachną nawet diamenty.
02.03.2011 | aktual.: 11.03.2011 09:24
Rzymianie wierzyli, że jest skamieniałym moczem rysia. Anbarem nazywany był przez Arabów, ponieważ potarty miał podobny zapach do ambry. Grecy nazywali go świecącym kamieniem lub też elektronem ze względu na jego magnetyczne właściwości i kolorystykę. Dla Egipcjan bursztyn był sokalem. Natomiast w kulturze słowiańskiej przyjęła się nazwa jantar - od fenickiego słowa jainitar, żywica morska.
Jak to się stało, że przyjęliśmy nazwę, którą posługiwali się bogaci kupcy z terenów dzisiejszego Libanu? Otóż to właśnie Fenicjanie między XII a X w. p.n.e. jako pierwsi przybyli nad Bałtyk w poszukiwaniu sukcynitu. W świecie starożytnym kupcy z Bliskiego Wschodu niemal całkowicie zdominowali handel dobrami luksusowymi. I właściwie tylko dzięki swojej pomysłowości i odwadze stworzyli najpotężniejsze gospodarczo państwo antyku. Jeśli trzeba było, przemierzali po sukcynit kilka tysięcy kilometrów.
Rzymianie na jantarowym szlaku pojawili się znacznie później, bo dopiero w III wieku p.n.e. Ale to właśnie na terenie dzisiejszych Włoch działały słynne pracownie bursztynnicze. Większość przywożonego tam surowca pochodziła z okolic Gdańska i Kurpi.
Szlaków bursztynowych było najprawdopodobniej kilka, ale ich bieg nie został dokładnie odtworzony. Rekonstrukcja, którą udało się dokonać, możliwa była dzięki wzmiankom w literaturze i badaniom archeologicznym. Źródła wskazują, że szlak bursztynowy rozpoczynał się w mieście Akwileja. Był to podówczas najprężniej działający ośrodek bursztynniczy Imperium Rzymskim.
Ile w starożytności był wart bursztyn? - W dokumentach można znaleźć wzmianki, że więcej niż niewolnik - mówi Joanna Grążawska z gdańskiego Muzeum Bursztynu. - Wyroby z bursztynu wręczano jako podarunki dyplomatyczne. Dostęp do niego mieli wyłącznie ludzie zamożni.
Nie mogło być inaczej, skoro bursztyn był sprowadzany do krajów z basenu Morza Śródziemnego aż z terenów dzisiejszej Polski. - A to nie dość, że wiązało się z ogromnymi kosztami, to było na dodatek bardzo niebezpieczne - podkreśla.
Wiele tajemnic związanych z powstaniem bursztynu nigdy nie zostało do końca wyjaśnionych. Wiadomo, że ta kopalna żywica powstała ok. 40 milionów lat temu z pradawnych drzew iglastych. Na przestrzeni wieków ulegała procesom twardnienia i wietrzenia, aż w końcu przybrała formę różnobarwnych, niejednorodnych pod względem przejrzystości, wielkości i faktury bryłek.
W jubilerstwie bursztyn wykorzystywany jest od zawsze. Najstarsze oszlifowane bryłki pochodzą z końca epoki lodowcowej (40000-10000 r. p.n.e). Nasi praprzodkowie wykorzystywali je jako talizmany. Podczas obróbki nadawali im formę zwierząt, które miały zapewnić im powodzenia podczas polowań.
Stolica bałtyckiego złota
Najprężniej działającym ośrodkiem bursztynniczym od wieków był Gdańsk. Jego znaczenie podupadło, gdy miasto dostało się pod kontrolę Zakonu Krzyżackiego. Rzezie mieszkańców, wprowadzenie całkowitego zakazu zbierania i obróbki bursztynu doprowadziły do upadku rzemiosła. Krzyżacy rościli sobie wyłączne prawo do gromadzenia skamieliny żywicznej, a za jej ukrywanie lub obróbkę bez zezwolenia skazywali gdańszczan na karę śmierci. Dopiero w XV wieki, kiedy zakon opuścił Gdańsk, na nowo zaczął rozkwitać bursztynowy biznes. Wytwarzano szkatułki, puchary, łyżeczki i lampki oliwne. Później wyrób produktów z bursztynu znów zamarł. Przyczynił się do tego drugi rozbiór Polski i fakt, że Gdańsk trafił w pruskie ręce.
Jantar przez wieki zbierany był plażach Morza Bałtyckiego. Znaleźć go można było również nad brzegami Wisły. Później coraz więcej osób na własną rękę podejmowało próby kopania bursztynu. Ostatnie duże złoża odkryto w Polsce w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Zlokalizowane były między ujściem Wisły a Stogami. Prowadzono tam nielegalne wydobycie, którego ślady widoczne są do dziś w postaci głębokich jam. Kawałki sukcynitu wypłukiwano bezpośrednio z ziemi wodą pod olbrzymim ciśnieniem.
A jak jest dzisiaj? - Obecnie w Polsce już nie wydobywa się bursztynu - mówi Wiesław Gierłowski z Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników. - Choć nasze zasoby można ocenić jako bardzo duże, to jest to proces bardzo kosztowny - dodaje. Okazuje się, że taniej jest sprowadzić surowiec z Rosji. Bardzo blisko, bo zaledwie 140 km od naszej granicy znajdują się kopalnie w Obwodzie Kaliningradzkim.
- W Polsce jedyną metodą pozyskiwania bursztynu jest jego poławianie lub zbieranie z plaż. Zdarza się również odnalezienie złóż tej żywicy kopalnej przy okazji wydobywania węgla brunatnego - mówi Joanna Grążawska z gdańskiego Muzeum Bursztynu.
Wiesław Gierłowski przypomina, że jeszcze w latach 90. sprzedawaliśmy dużo wyrobów z czystego bursztynu z niewielkim dodatkiem metalu. - Była to jednak przejściowa koniunktura wywołana brakiem surowca na Zachodnie i dużym zapotrzebowaniem na realne pieniądze w Obwodzie Kaliningradzkim. Większość pochodzącego stamtąd bursztynu trafiała do Polski nielegalnie, bo jego sprzedaż do 1989 roku była zakazana - wyjaśnia.
Polska szansa na sukces
Okazuje się, że choć dawniej byliśmy bursztynową potęgą i to z naszych terenów pochodziła większość surowca, dziś pozostaje nam jedynie jego import. Nie oznacza to jednak, że straciliśmy wizerunek bursztynowego raju. Wszystko za sprawą zmysłu artystycznego polskich pracowni. - Sukces wyrobów bursztynowych wywodzących się z Polski wynika dziś przede wszystkim z wyjątkowego wzornictwa. Jeśli chodzi o wyrób biżuterii czy małych przedmiotów użytkowych, to wypadamy bardzo dobrze na tle innych państw. Mamy bardzo wielu eksporterów tego towaru. Dlatego też to nasze wyroby sprzedają się lepiej niż te wyprodukowane na Wschodzie, mimo że tam mają większe wydobycie jantaru - mówi Joanna Grążawska z gdańskiego Muzeum Bursztynu.
Tę tezę potwierdzają również dane handlowe.
- W Polsce działa ok. 2,5 tysiąca firm wytwarzających z bursztynu biżuterie, precjoza, dzieła sztuki. Tylko w okolicach gdańska pracuje w tej branży ok. 8 tys. osób. Większość rodzimych wyrobów trafia na eksport - około 80 proc. - wskazuje Lucyna Szatkowska z firmy S&A, specjalizującej się w wyrobach jubilerskich z dodatkiem bursztynu.
Jej zdaniem z Polski może pochodzić nawet 70 proc. wyrobów z bursztynu dostępnych na świecie. Surowiec importowany jest do nas głównie z Obwodu Kaliningradzkiego i Ukrainy, a roczne światowe wydobycie można szacować nawet na 500 tysięcy ton.
- Moda na bursztyn sprawia, że coraz częściej znajduje on zastosowanie również poza jubilerstwem - w kosmetyce do produkcji kremów, lecznictwie do wyrobu nalewek czy w kaletnictwie - dodaje Lucyna Szatkowska.
Polskie produkty z bursztynu można kupić na całym świecie. Największym odbiorcą naszych jantarowych wyrobów są Stany Zjednoczone. Duża część produkcji trafia do krajów azjatyckich, m.in. Chin, Japonii i Korei. W Państwie Środka firma S&A, największy polski eksporter, utworzyła do końca ubiegłego roku około 50 salonów. W ciągu kilku najbliższych lat ma być ich dwa razy więcej.
Skąd ta popularność bursztynu? Przede wszystkim jest nieporównywalnie tańszy od innych kamieni jubilerskich, jak np. brylantów, szmaragdów czy szafirów. Zdaniem Wiesława Gierłowskiego, choć cena bursztynu ciągle rośnie, to i tak większą część ceny stanowi metal szlachetny, w którym jest osadzony kamień.
- W ostatnich dziesięciu latach nie eksportowaliśmy prawie wcale wyrobów czysto bursztynowych. Większość biżuterii z dodatkiem jantaru zawiera w sobie ponad 90 proc. metalu. Bursztyn stanowi w niej jedynie element dekoracyjny. Roczny utarg w dolarach ze sprzedaży takiej biżuterii szacowałbym w Polsce na 300 mln dolarów. Co roku jednak systematycznie spada - ocenia Wiesław Gierłowski.
Dodaje, że popularność polskich wyrobów jubilerskich to zasługa właśnie bursztynu. Bez niego nie byłaby taka popularna.
Gdzie jest handel, tam podróbki?
Kilogram bursztynu nadającego się do użytku jubilerskiego wart jest ok. 6 tys. złotych. Za gram trzeba zapłacić 6 złotych. Wydawać by się mogło, że to bardzo dużo, jednak stosunek wagi do objętości tego surowca jest stosunkowo niewielki. W pierścionku z małym bursztynowym oczkiem, jego waga bursztynu będzie mniejsza niż 1/5 grama (dokładnie 0,185 grama). Średniej wielkości bursztynowe oczko kosztuje jubilera ok. 1,2 złotego.
- Dlatego właśnie bursztynu nie opłaca się podrabiać - przekonuje Wiesław Gierłowski. - Syntetyczne tworzywa czy żywice naturalne, takie jak podobny kopal kolumbijski, są niewiele tańsze. Stąd też w Polsce nie ma zbyt wielu podróbek. Poza tym mamy dość surowca, więc podrabianie staje się niemal nieopłacalne - twierdzi ekspert Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników.
Jego zdaniem na polskim rynku nie ma wielkiego zagrożenia zakupu imitacji bursztynu. Jest to bardziej prawdopodobne w Chinach, Japonii, Indiach, krajach arabskich, a nawet w Europie Zachodniej. Zachęca jednak do kupowania podobnych wyrobów w renomowanych sklepach jubilerskich, bo sprzedaż sezonowa na straganach zawsze niesie ze sobą pewne ryzyko kupienia podróbki.
- Trudno oszacować skalę rynku podróbek bursztynu w Polsce. Nie da się również wyeliminować takiego towaru z rynku. Najlepszym rozwiązaniem byłoby dołączanie do jantaru odpowiedniego oznakowanie. Wtedy byłoby jasne, czy jest to prawdziwy bursztyn, a może syntetyczna imitacja. Sprawdzaniem jakości tych towarów zajmują się wyspecjalizowani rzeczoznawcy. To właśnie oni przeprowadzają wyrywkowe kontrole na targach i straganach - sugeruje Joanna Grążawska. Jej zdaniem najlepszą metodą na dokonanie dobrego zakupu jest wybieranie jedynie sklepów z certyfikatami Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników. - To da nam pewność, że surowiec jest autentyczny - dodaje.
Choć zdaniem eksperta z Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników rynek podróbek bursztynu w Polsce nie jest rozwinięty, to nie brakuje osób próbujących sprzedawać syntetyczne imitacje tej skamieliny żywicznej.
- Jedyną gwarancję autentyczności bursztynu dają badania laboratoryjne, szczególnie badanie metodą spektrofotometrii w podczerwieni. Na podstawie analizy widma badanej próbki określa się typ żywicy kopalnej czy potwierdza autentyczność bursztynu bałtyckiego - przestrzega ekspertka z gdańskiego Muzeum Bursztynu.
- Przeciętna osoba chcąc kupić bursztyn może sprawdzić, czy się elektryzuje. Już przed wiekami nazywano jantar "elektronem" właśnie ze względu na jego właściwości magnetyczne (elektrostatyczne). Innym sposobem jest nakłucie bursztynu rozgrzaną igłą. Jeżeli wydziela się żywiczny zapach, znany wszystkim z kadzidła, to bursztyn jest prawdziwy - podpowiada Joanna Grążawska.
Zdaniem Gierłowskiego podrabia się głównie bursztyny w naszyjnikach i bransoletach, czyli produktach materiałochłonnych. Średnia waga takich wyrobów to ok. 70 gramów, więc jest już dość materiału, na którym ktoś może próbować oszukiwać. - Im większy wyrób, tym motyw falsyfikacji wydaje się być większy - kwituje Wiesław Gierłowski.