Złotówka w czwartek nie utrzymała wzrostów ze środy
Środowe umocnienie polskiej waluty było jedynie i chwilowe i już w czwartek straciła wobec większości walut. Zdaniem analityków jest to "powrót do normy", zaburzonej środowym świętem. Ok. godz. 17.30 euro kosztowało 4,23 zł, dolar 3,92 zł, a frank 3,87 zł.
12.11.2015 17:45
"Po wczorajszym umocnieniu na rynku złotego nie ma już śladu i można przyjąć, że spora skala spadków kursu euro wynikała wczoraj głównie z niewielkiej płynności oraz pozytywnego sentymentu do walut z naszego regionu, gdzie dobre sesje widzieliśmy także w przypadku liry oraz forinta. Dziś jednak złoty zachowywał się już zdecydowanie gorzej, znów zbliżając się do poziomu 4,24 zł za euro i 3,93 za szwajcarskiego franka" - uważa ekspert Domu Maklerskiego mBanku Kamil Maliszewski.
Podkreślił też, że w piątek inwestorzy poznają ważne dane z punktu widzenia wartości polskiej waluty, m.in. wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) oraz PKB za trzeci kwartał. Maliszewski obawia się jednak, że nie będą to dane optymistyczne.
"Tempo wzrostu PKB mogło spowolnić do niewiele powyżej 3 proc. Głównymi winowajcami możliwego słabszego tempa wzrostu wydają się konsumpcja wewnętrzna oraz mniejszy pozytywny wpływ eksportu netto. Inflacja natomiast najprawdopodobniej okaże się zgodna z szybkim wskaźnikiem wzrostu cen publikowanym od niedawna przez GUS" - zaznaczył ekspert DM mBanku.
Z kolei Marek Rogalski z DM BOŚ zwrócił uwagę na zaskakujący według niego spadek wartości dolara. "Niewykluczone, że rynek zareagował tak na brak odniesień w słowach szefowej Rezerwy Federalnej USA (FED) do bieżącej sytuacji gospodarczej, podczas jej wystąpienia otwierającego sympozjum FED nt. polityki monetarnej. To pokazuje, że część inwestorów woli jednak zrealizować zyski z ostatniego umocnienia dolara przed jutrzejszymi odczytami październikowej sprzedaży detalicznej" - powiedział.
Według niego, kurs euro będzie utrzymywał się w okolicach 4,24 zł. Maliszewski dodał, że złoty stracił w czwartek również do franka szwajcarskiego, głównie z powodu spadków na warszawskiej giełdzie, wywołanych z kolei nienajlepszą sytuacją na parkietach w całym regionie.