Złoty mocno się osłabił, ale koniec roku może zaskoczyć

W ostatnich dniach złoty mocno stracił na wartości, ale wtorkowe i środowe notowania przynoszą odrabianie strat. Czy złoty powróci do poziomów sprzed spadku? Kursom walutowym przyglądają się bacznie nie tylko Polacy pragnący przed świętami zrobić zakupy na zagranicznych portalach, ale także ekonomiści. Bo jeśli nasza waluta będzie niebezpiecznie się osłabiać, zadłużenie Polski w walutach zagranicznych w przeliczeniu na złotówki wzrośnie. A stąd już tylko krok do poważnych problemów budżetowych!

Złoty mocno się osłabił, ale koniec roku może zaskoczyć
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

01.12.2010 | aktual.: 03.12.2010 10:23

Wtorkowe i środowe umocnienie było bardzo wyraźne, ale złotemu nie udało się odrobić wcześniejszych spadków.
- We wtorek złoty się umocnił o kilka groszy. Był to efekt rewelacyjnych danych o wzroście gospodarki w III kwartale - wyjaśnia Marek Rogalski z DM BOŚ. - Wzrost gospodarki o 4,2 procent w ujęciu rocznym był wyższy od oczekiwań największych optymistów, dlatego musiało to wpłynąć na zachowanie naszej waluty. We wtorek podążała ona w innym kierunku, niż by to wynikało z globalnych nastrojów.

Zdaniem Marka Rogalskiego wpływ na spadki złotego w ostatnim czasie miała napięta sytuacja w strefie euro, czyli informacje o kryzysie w Hiszpanii i Portugalii. Dodatkowo notowaniom złotego szkodzą zapowiedzi węgierskiego rządu o nacjonalizacji systemu emerytalnego. Polska jako kraj tego samego regionu w oczach inwestorów staje się gospodarczo niepewna.

Niedawno o wsparcie finansowe poprosiła Irlandia, która długo utrzymywała, że pomoc na pewno nie będzie potrzebna. Za chwilę podobnej pomocy na dużo wyższą sumę może potrzebować Hiszpania i Portugalia. Te czynniki wpływają na spadek wartości złotego.

- Nie ma przesłanek, że kryzys w strefie euro zażegnany zostanie samoistnie. Może być potrzeba działań zmierzających do uspokojenia nastrojów. Możliwe, że Europejski Bank Centralny zdecyduje się na zwiększenie zakupu obligacji krajów zagrożonych - wyjaśnia Marek Rogalski.

W podobnym tonie wypowiada się główny analityk X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień.
- Kapitał, który jeszcze kilka tygodni temu trafiał na rynki wschodzące, w tym do Polski, teraz gdy na horyzoncie są problemy kolejnych krajów Unii, ucieka z naszego rynku - ocenia Przemysław Kwiecień. - Niewątpliwie jesteśmy powiązani ze strefą euro i dlatego kryzys w innych krajach Unii wpływa na naszą walutę - dodaje.

Joanna Pluta z TMS Brokers nie przewiduje już kolejnych spadków. Jej zdaniem informacje dotyczące trudnej sytuacji w krajach Unii Europejskiej są już wliczone zarówno w wartość euro, jak i złotego.
- Irlandia dostała pomoc, ma plan naprawy finansów, podobnie jak to było z Grecją. Jeśli chodzi o Hiszpanię, to tam dług publicznych wciąż nie przekracza 55 proc. A oprocentowanie hiszpańskich 10-letnich obligacji długoterminowych jest wciąż niższe niż oprocentowanie pożyczek, jakie Irlandia otrzymała z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej - uzasadnia Joanna Pluta.

Analityk TMS Brokers zaznacza również, że mało prawdopodobne jest, by inwestorzy spekulowali walutami na bankructwo Hiszpanii, która wciąż jest piątą gospodarką europejską.
- Pomoc tak dużej gospodarce mogłaby zachwiać sytuacji w całym eurolandzie. Nawet duzi inwestorzy więcej straciliby w takiej sytuacji niż zyskali - uzasadnia Joanna Pluta.

Nie odrobimy strat?

- W tym momencie nie widzę kursu euro poniżej 4 złotych - kwituje Marek Rogalski. - Choć dane z Polski są dobre, to wciąż mamy zamieszanie globalne, a zachowawcze nastroje inwestorów się utrzymują. To będzie działało ujemnie wobec złotego - dodaje.

Jego zdaniem złotemu należy dać jeszcze kilka dni na stabilizację. Jeśli w najbliższym czasie okaże się, że rynek nie może przejść poniżej poziomu 4 złotych za euro, to krajowa waluta ponownie się osłabi.

- Do końca roku spodziewam się poziomów pomiędzy 4-4,05 złotego za euro. Jednak wszystko zależy od kolejnych turbulencji w strefie euro, bo w najbliższych dniach będzie działo się bardzo dużo.

Nieco inną opinię głosi Joanna Pluta z TMS Brokers. Jej zdaniem złoty będzie podlegał systematycznemu umocnieniu.
- Za euro pod koniec roku powinniśmy płacić poniżej 4 złotych. Myślę, że takiemu umocnieniu sprzyjać będzie oczekiwanie na podwyżkę stóp procentowych w Polsce. Jeśli chodzi o dolara, to cena niższa niż 3 złote również jest możliwa. Nie spodziewam się za to spadków na franku. Cena za szwajcarską walutę powinna się utrzymywać na aktualnym poziomie, i nie niżej niż 2,95. Dolar prawdopodobnie będzie o 3 groszy droższy - dodaje.
Na umocnienie złotego może wpłynąć również uruchomienie rezerw walutowych Ministerstwa Finansów. Przemysław Kwiecień uważa, że urzędnicy na koniec roku będą próbowali obniżać relację długu publicznego do PKB.

- Takiego działania spodziewam się raczej po świętach, bo to powinno wpłynąć na kurs walutowy pod koniec roku. Jeśli ministerstwo będzie kupowało złotego, to będzie chciało doprowadzić do tego, by na koniec grudnia był mocniejszy - tłumaczy Przemysław Kwiecień.

- Obniżenie kursów walutowych wobec złotego jest ważne ze względu na zadłużenie budżetu w walutach zagranicznych (na koniec września 28% łącznego zadłużenia Skarbu Państwa było nominowane w walutach obcych - red.), głównie w euro. Działania zmierzające do wzmocnienia naszej waluty mogą przyczynić się do nieprzekroczenia relacji długu publicznego do PKB, a to uchroniłoby Polskę przed stosowaniem drastycznych cieć budżetowych - wyjaśnia Marek Rogalski.

Kamil Jakubczak
Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)