Złoty w dół w ślad za taniejącym euro na rynkach światowych
Środa okazuje się być najgorszym dniem dla złotego i warszawskiej giełdy w tym roku.
14.01.2009 16:40
Tym samym pesymistyczne wskazania zaczynają się materializować. Po południu za euro płaci się już 4,1750 zł, dolar drożeje do 3,1850 zł, a frank do 2,84 zł. Ponad 3 proc. na wartości tracą główne indeksy warszawskiego parkietu, pogłębiając tym samym negatywne sygnały, o których wspominałem na początku tygodnia. Widać wyraźnie, że polskim aktywom szkodzą spekulacje wokół problemów z obsługą zadłużenia niektórych członków strefy euro. Dzisiaj pojawiły się insynuacje o możliwym zapytaniu o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego przez Irlandię, które zostały później szybko zdementowane przez tamtejsze władze. Niepokój jednak pozostał, co wyraża się w dalej poszerzających się spreadach pomiędzy rentownościami tamtejszych obligacji, a uznawanymi za benchmark, niemieckimi bundami. Nietrudno się domyślać, że wpływa to także negatywnie na postrzeganie krajów Europy Środkowej, które przecież są zależne od skali napływu zagranicznego kapitału. Tymczasem końca kryzysu nie widać, co pokazały dane
makroekonomiczne, jakie o godz. 14:30 napłynęły ze Stanów Zjednoczonych. Sprzedaż detaliczna w grudniu spadła o 2,7 proc. m/m wobec prognozowanej zniżki o 1,2 proc. m/m, a bez uwzględnienia wolumenu samochodów wynik był jeszcze niższy (-3,1 proc. m/m). Warto zauważyć, że są to wyniki tradycyjnie najlepszego miesiąca w roku (zakupy świąteczne). Mamy, zatem kryzys „pełną gębą” i nowa administracja Baracka Obamy będzie miała ciężką pracę do wykonania.
Notowania EUR/USD osiągnęły dzisiaj minimum w okolicach 1,3092. Później podjęta została udana próba powrotu w górę (o godz. 16:21 kurs wynosił 1,3135), jednak nie zmienia to negatywnych wskazań płynących z wykresów dziennych. Definitywne przełamanie rejonu 1,32 powinno zaowocować spadkiem w rejon 1,28-1,29 (pisałem o tym wczoraj). Akceleratorem dla tego ruchu może okazać się jutrzejsza decyzja Europejskiego Banku Centralnego ws. stóp procentowych. Można się spodziewać, że ECB obetnie stopy przynajmniej o 50 p.b. i utrzyma „gołębie” nastawienie. Z kolei wsparciem dla dolara będzie postępująca awersja do ryzyka, w kontekście nienajlepszej sytuacji na giełdach.
Co dalej ze złotym? Wcześniejsze wskazania mówiące, że już wkrótce za dolara możemy płacić powyżej 3,20 zł, są w zasadzie o krok od realizacji. Także euro może wkrótce przełamać strefę oporów w rejonie 4,20-4,21, co otworzy drogę do ataku na nowe maksima. Krótkoterminowe wykupienie wskaźników sugeruje możliwość kilkugodzinnej stabilizacji (nawet nieznacznej parogroszowej korekty), która powinna być wykorzystana do zwiększenia posiadanych długich pozycji w walutach przeciwko złotemu. Opublikowane dzisiaj dane o inflacji CPI w grudniu (3,3 proc. r/r) i podaży pieniądza M3 (18,8 proc. r/r) nie są w stanie odwrócić negatywnego trendu.
Marek Rogalski
Główny Analityk
First International Traders Dom Maklerski S.A.