Złoty zyskuje mimo spadków na Wall Street
Wczorajsza sesja na rynku krajowym, po porannym osłabieniu złotego, upłynęła pod znakiem konsolidacji. Kurs euro wyrażony w polskiej walucie, po porannym wzroście, praktycznie przez całą sesję kształtował się w pobliżu poziomu 4,7500.
03.03.2009 10:49
Dane makro, jakie napłynęły wczoraj z kraju, nie zrobiły na inwestorach praktycznie żadnego wrażenia. Nieco lepszy od oczekiwań okazał się odczyt dynamiki PKB za IV kwartał 2008 roku. Wzrost gospodarczy wyniósł w tym okresie 2,9% w stosunku rocznym wobec oczekiwań na poziomie 2,8% r/r i dynamice 4,8% r/r w kwartale trzecim. Wyższa od poprzedniego odczytu okazała się również prognoza inflacji za luty, jaką opublikowało wczoraj Ministerstwo Finansów. Tempo wzrostu cen według prognoz MF wyniosło 3,4% r/r wobec 3,1% w styczniu. W głównej mierze wynika to ze wzrostu cen regulowanych oraz osłabienia złotego.
Dziś od rana złoty podlegał lekkiemu umocnieniu względem głównych walut i to pomimo fatalnego zakończenia wczorajszej sesji amerykańskiej i pesymistycznych nastrojów na światowych giełdach. Tuż przed otwarciem rynków w Europie notowania EUR/PLN znajdowały się na poziomie 4,7250, a USD/PLN spadł w okolice 3,7300. Jakkolwiek sentyment inwestycyjny na parkietach wciąż jest słaby, brak wyprzedaży walut regionu emerging markets, po wczorajszym przebiciu przez Dow Jones poziomu 7000 punktów, jest pozytywnym sygnałem. Może to bowiem świadczyć o stabilizacji nastrojów w regionie i pewnym uniezależnieniu się ich już nie tylko od danych makroekonomicznych, ale również od sytuacji na giełdach.
Z niewielką reakcją rynku spotkała się również wczorajsza informacja o obniżeniu do negatywnej perspektywy ratingu zadłużenia Węgier przez agencję Fitch. Gospodarka węgierska uzależniona jest bowiem silnie od eksportu oraz finansowania zewnętrznego. Wzrost awersji do ryzyka i problemy sektora bankowego powodują natomiast duże problemy z pozyskaniem kapitału zagranicznego, a spadek popytu ze strony głównych partnerów handlowych stanowi zagrożenie dla eksportu. W efekcie perspektywy wzrostu gospodarczego na Węgrzech prezentują się dość pesymistycznie, co znalazło swój wyraz w obniżce ratingu dla tego kraju.
W poniedziałek na światowych giełdach kontynuowana były silna wyprzedaż. Rynkowym nastrojom zaszkodziły przede wszystkim fatalne wyniki za IV kw. 2008 r. amerykańskiego ubezpieczyciela AIG. W miesiącach październik-grudzień podmiot ten osiągnął stratę 61,7 mld USD, większą od i tak już bardzo pesymistycznych prognoz. By nie dopuścić do upadku ubezpieczyciela, rząd, który jest jego większościowym udziałowcem, zdecydował się udzielić mu dostępu do 30 mld USD nowego kapitału. Działania amerykańskich władz nie zdołały jednak poprawić fatalnej atmosfery na rynkach.
Główne indeksy giełdowe w USA straciły wczoraj ponad 4%. Co ciekawe w ślad za parkietami w dół nie podążył kurs EUR/USD, który w ostatnim czasie, podobnie jak giełdy, był barometrem rynkowych nastrojów. Na wczorajszej sesji amerykańskiej konsolidował się on w przedziale 1,2550-1,2630. Tym samym po raz kolejny nie zdołał się zbliżyć do 1,2500, co potwierdza fakt, iż poziom ten jest obecnie bardzo silnym wsparciem dla notowań EUR/USD.
W grudniu 2008 r., po nieudanych próbach sforsowania tej bariery, wartość euro względem dolara odnotowała bardzo silny wzrost. Obecnie, by większa zwyżka kursu tej pary walutowej mogła się dokonać, niezbędna wydaje się poprawa sytuacji na światowych giełdach. Rynek eurodolara wyraźnie czeka na taki rozwój wydarzeń. Dzisiaj, gdy azjatyckie parkiety zaczęły dynamicznie odrabiać straty po kiepskim otwarciu, kurs EUR/USD zwyżkował z 1,2550 aż do poziomu 1,2670.
Nadzieje na wyhamowanie spadków na światowych parkietach wciąż daje fakt, iż nie znajdują one potwierdzenia w notowaniach jena i złota. Kurs USD/JPY w dalszym ciągu przebywa w pobliżu swych trzymiesięcznych maksimów, natomiast cena kruszcu, na którego popyt rośnie w okresach dekoniunktury, w ciągu tygodnia spadła o ok. 70 USD. Pewne szanse na zatrzymanie zniżek na giełdach daje również dzisiejsze zachowanie walut nabywanych często w uważanych za ryzykowne transakcjach typu carry trade.
W reakcji na decyzję australijskiego banku centralnego o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian (mimo oczekiwanego cięcia), waluty takie jak dolar australijski, czy też dolar nowozelandzki uległy silnemu umocnieniu. Choć z pewnością obecnie stopy procentowe w tych krajach nie są zbyt atrakcyjne do zawierania transakcji typu carry trade i co więcej nie sprzyjają temu bardzo zmienne warunki rynkowe, to jednak aprecjację wspomnianych walut można uznać za wyraz wzrostu apetytu na ryzyko wśród inwestorów.
Joanna Pluta
Tomasz Regulski
Departament Doradztwa i Analiz
DM TMS Brokers S.A.