Znajdą Ci inną pracę

Są pracodawcy, którzy zrobią wszystko abyś odszedł z firmy, nawet znajdą Ci inną pracę

Znajdą Ci inną pracę
Źródło zdjęć: © sxc.hu

19.07.2010 | aktual.: 19.07.2010 15:34

Są pracodawcy, którzy zrobią wszystko, abyś odszedł z firmy. Nawet znajdą Ci inną pracę. Mają dobre serce czy jakiś interes?

Anna Kędzierska pracowała w firmie budowlanej, która należała do części międzynarodowego koncernu. Zajmowała się m.in. rozliczaniem faktur. O zwolnieniach mówiło się od miesięcy, spekulowano, kto pierwszy "pójdzie pod nóż". Któregoś dnia do firmy przyjechał prezes wraz z zastępcą i tłumaczem. Ogłosił zwolnienia, osoby, z którymi zamierzał się pożegnać zaprosił po kolei do gabinetu. Wśród nich była też Anna.

- Prawdę mówiąc pierwszy raz widziałam prezesa. Zdziwiło mnie, że zaprosił mnie na kanapę. Następnie poczęstował kawą i ciasteczkami. Powiedział ze zbolałą miną, że musi mnie zwolnić. Twierdził, że jestem wspaniałym pracownikiem a cięcia podyktowane są kryzysem i zmianami w strukturze przedsiębiorstwa. Powtarzał prawie ocierając łzy, że to dla niego trudna decyzja, że chociaż się nie znamy, on bardzo mnie ceni. Byłam zaskoczona, już prawie chciałam pocieszać szefa i mówić mu, że czasem zwolnienia są konieczne i żeby się nie martwił - opowiada Anna.

Jej zdziwienie wzrosło jeszcze bardziej, gdy do gabinetu wszedł psycholog w towarzystwie doradcy personalnego. Psycholog zaproponował rozmowę, powtarzał, żeby się nie załamywała i umówił się z nią na dodatkowe spotkanie. Doradca podał kartkę z numerami telefonów firm, które obecnie szukają pracowników.

- Byłam podejrzliwa, wyglądało to zbyt wspaniale. Pierwszy raz spotkałam się z sytuacją, by pracodawca szukał zwolnionemu pracę. Razem ze mną zwolniono 25 osób w różnych działach i za każdym razem ostatnie spotkanie z szefem wyglądało tak samo. Nie rozumiem, czy takie działania są opłacalne dla firmy, przecież wynajęto psychologa i doradcę. Do tego prezes poświęcił dużo czasu, by z każdym porozmawiać - dodaje Anna. Okazuje się, że taki przypadek nie należy do rzadkości. Wielu szefów stosuje tego typu metody. Wynajęci specjaliści uczą zwalnianych jak prawidłowo napisać CV i jak zaprezentować się na rozmowie kwalifikacyjnej. Często proponują konkretne oferty pracy. Tego typu działania to tzw. outplacement. Szefowie w jego ramach budują pozytywny wizerunek przedsiębiorstwa.

Jeszcze do niedawna usługi outplacementu były zarezerwowane dla menadżerów. W dobie kryzysu i zwolnień grupowych profesjonalne wsparcie po zwolnieniu przydaje się nie tylko kadrze kierowniczej. Pomimo, że tego typu usługi nie są tanie, pracodawcy coraz chętniej w nie inwestują. W przypadku programów grupowych należy liczyć się z wydatkiem miesięcznym w wysokości 1,5 – 4 tys. złotych na pracownika (szkolenia trwają często przez 2-3 miesiące).

Tego typu działania mają bardzo duży wpływ na pozytywny wizerunek pracodawcy, a ich koszta są mniejsze niż koszta tradycyjnych reklam. Ludzie po zwolnieniu często mają żal do byłego pracodawcy nie tyle z powodu samego faktu zwolnienia, ale przede wszystkim jego formy. W czasach powszechnego dostępu do internetu bardzo łatwo jest publicznie opisać swoje pretensje na firmę.

Z tego też powodu ponad 40 proc. szefów międzynarodowych koncernów obawia się nieprzychylnych opinii o firmie, najczęściej rozpowszechnianych właśnie przez byłych pracowników w sieci. Co powinno się znaleźć w programie outplacementu? Minimum to zapewnienie pracownikom jednodniowych warsztatów, na których poznają zasady przygotowania dobrego CV czy listu motywacyjnego, zasady prezentacji i negocjacji podczas rozmów kwalifikacyjnych.

(toy)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)