Zwolnienie z pracy to kara za śmierć dzieci?
Sprawa piekła w rodzinie zastępczej nie może się tak zakończyć!
01.10.2012 | aktual.: 01.10.2012 12:03
Z jednej strony bezmiar cierpienia i śmierć dwójki niewinnych dzieci. Z drugiej – okrągłe słowa i jedyna do tej pory kara, czyli zwolnienie z pracy urzędniczki z Pucka. Sprawa piekła w rodzinie zastępczej nie może się tak zakończyć! Czas na kolejne dymisje i zdecydowane działanie organów ścigania.
Nasze dzieci trzeba chronić za wszelką cenę, a tylko surowe kary mogą spowodować, że do takich tragedii, spowodowanych przez przerażającą bierność urzędników, sędziów czy prokuratorów nie będzie już dochodziło.
Dziś już wiadomo ponad wszelką wątpliwość – gdyby wszystko zadziałało tak, jak powinno Kacper (3 l.) i Klaudia (5 l.) Elend mogliby dalej cieszyć się życiem. Niestety, tak jak powinno nie zadziałało dosłownie nic. Wciąż nie wiadomo, dlaczego tak łatwo i szybko odebrano piątkę dzieci biologicznej matce i oddano je Annie (32 l.) i Wiesławowi (36 l.) Cz., którzy, jak wynika z kontroli urzędu wojewódzkiego w Gdańsku, w ogóle nie powinni stworzyć rodziny zastępczej.
Za potężne zaniedbania w późniejszej opiece i kontroli nad zastępczymi rodzicami odpowiedziała na razie tylko szefowa puckiego Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie Beata Kryszak. Starosta Wojciech Dettlaff zwolnił ją z pracy za „ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych związanych z zajmowaniem stanowiska”. Podobno, jak twierdzi włodarz, pani dyrektor przyjęła jego decyzję „z godnością”. Teraz to właśnie Dettlaff sprawuje bezpośredni nadzór nad PCPR.
Wciąż pracują tam ludzie, którzy bezpośrednio zajmowali się piekielną rodziną zastępczą – koordynator, który powinien zareagować na sygnały o przemocy czy psycholog, który też niczego podejrzanego nie stwierdził. W tym tygodniu ma być rozpisany konkurs na nowego dyrektora placówki. Czy zaprowadzi on tam wreszcie porządek? Zobaczymy. Lista odpowiedzialnych za tragedię jest jednak znacznie dłuższa.
Wskazują na to wyniki kolejnej kontroli, prowadzonej przez rzecznika praw dziecka w PCPR ale też szkole, do której chodziły dzieci małżeństwa Cz. a także prokuraturze, która uwierzyła na słowo, że śmierć Kacpra w lipcu br. była tylko wypadkiem czy sądzie, który odebrał dzieci rodzicom biologicznym i przyznał prawa do opieki późniejszym katom maluchów.
– Żadna z tych instytucji nie wykazała się dbałości o dobro dzieci – podkreślał na piątkowej konferencji prasowej rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Wystąpił on z wnioskiem o pociągnięcie do odpowiedzialności dyscyplinarnej osób, których zaniechania przyczyniły się do zagrożenia życia dzieci. Sprawę zaniedbań urzędników prowadzi prokuratura rejonowa w Gdyni. Z kolei prokuratura okręgowa w Gdańsku sprawdza sposób, w jaki prowadzili postępowanie śledczy z Pucka. Na razie nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów...