Zwolniony kierowca walczy o odprawę. Pracował 25 lat
Po 25 latach kierowca "Farmady Transport" stracił pracę. Choć codziennie rozwoził leki do aptek, nie miał umowy o pracę. Mężczyzna z dnia na dzień został bez dochodu. Teraz walczy w sądzie o zaległe wynagrodzenie.
Pan Robert rozwoził leki do aptek na Śląsku, współpracując z Farmada Transport – firmą należącą do grupy Neuca, prowadzącej hurtownie farmaceutyczne. Jak podaje wyborcza.biz.pl, kierowca cieszył się zaufaniem farmaceutów, którzy powierzali mu nawet klucze do placówek. Mimo codziennej pracy, nigdy nie był zatrudniony na etat. Działał na podstawie umowy B2B.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W końcu ceny, które nie straszą. Tyle kosztują polskie nowalijki
Kierowca z dnia na dzień został bez pracy
Jak twierdzi, wraz z żoną Małgorzatą musieli inwestować we własne auta z chłodnią, płacić za leasing, paliwo, serwis, ubezpieczenie, ZUS i księgowość. Urlopy możliwe były tylko po znalezieniu zastępstwa. Jak czytamy w serwisie, gdy Robert został napadnięty podczas dostawy i doznał urazu ręki, sam musiał zorganizować pomocnika.
Samochód musiał być pojemny, by pomieścić palety z lekami, i wyposażony w chłodnię – niezbędną np. przy transporcie szczepionek. Koszt takiego sprzętu to nawet 40 tys. zł. Auta trzeba było często wymieniać.
Kilka lat temu w śląskim magazynie, skąd małżeństwo brało leki, zmienił się dyspozytor. Para miała problemy, żeby się z nim dogadać. – Robił nam pod górkę. Inni też się na niego skarżyli. W końcu go zwolniono, ale zanim to nastąpiło, zwolniono nas. Po 25 latach pracy, z dnia na dzień – opowiadali serwisowi.
Choć formalnie zachowano dwumiesięczny okres wypowiedzenia, od momentu jego wręczenia Robert nie otrzymał już żadnych zleceń. Został bez dochodu, z kosztami działalności. Firma tłumaczyła serwisowi, że "nie udziela informacji w toku postępowania sądowego", które dotyczy roszczenia Roberta o 9802,33 zł zaległego wynagrodzenia.
Zostawili mnie na lodzie po 25 latach pracy. W wypowiedzeniu wpisali fikcyjny, dwumiesięczny okres jego trwania. To było dla mnie za wiele – mówił w rozmowie z serwisem pracownik.
Pan Robert pozwał firmę, domagając się wypłaty zaległego wynagrodzenia. Farmada, w odpowiedzi na pozew, zarzuciła mu m.in. brak odpowiedniego zastępstwa i problemy techniczne z pojazdem.
Robert odpierał te zarzuty, twierdząc, że firma pomyliła jego sytuację z działalnością prowadzoną przez jego żonę. Podkreślał, że jego samochód był nowy, a awarie nieliczne.
Naruszanie przepisów o odpoczynku
Z raportów Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że w przeszłości Farmada była kontrolowana i wykazano tam liczne nieprawidłowości.
Jak informuje serwis, pojawiały się też liczne negatywne opinie wobec spółki, które wskazywały na bardzo trudne warunki, takie jak: nieterminowe wypłacanie wynagrodzenia, nieprawidłowe udzielenie czasu wolnego za czas przepracowany ponad ustaloną normę czy zatrudnianie pracowników z naruszeniem przepisów o odpoczynku.