Płacili 25 tys. zł za metr. Teraz zostali bez prądu
- Wchodzę rano na klatkę schodową, a tam dziewczyny suszą sobie włosy. Jakiś chłopak przyszedł z czajnikiem elektrycznym. Atmosfera przypomina mi trochę familoki na Śląsku w latach 60. - mówi nam pan Michał, mieszkaniec jednego z bloków na warszawskiej Woli. W lokalach sprzedawanych przez dewelopera w cenie 25 tys. zł za 1 m kw. od tygodnia nie ma prądu.
08.10.2024 | aktual.: 08.10.2024 23:30
Pan Michał* w nocy ze swojego okna widzi rozświetloną tysiącami świateł panoramę Warszawy. W jego mieszkaniu panuje jednak niemal całkowity mrok. Mężczyzna mieszka ze swoją rodziną w kompleksie Wola Tower w Warszawie, zbudowanym przez znanego dewelopera J.W. Construction. Od 2 października w wartym ponad milion złotych apartamencie nie ma prądu.
Wola Tower to kompleks trzech wieżowców oznaczonych literami A, B i C. "Bliska Wola Tower to jeden z najwyższych i najbardziej spektakularnych obiektów na Woli. Dzięki wyjątkowej lokalizacji, architekturze i udogodnieniom stanie się prestiżowym symbolem tej części stolicy" - tak deweloper reklamuje inwestycję na stronie internetowej.
Rzeczywiście. Wola Tower znajduje się w szybko rozwijającej się części dzielnicy, przylegającej do Śródmieścia na skrzyżowaniu ulicy Kasprzaka i alei Prymasa Tysiąclecia. Ta druga ulica kilkaset metrów dalej wpada w Aleje Jerozolimskie, jedną z głównych arterii Warszawy. W godzinach poza szczytem komunikacyjnym 15-minutowa podróż samochodem wystarczy, by dostać się w okolice Pałacu Kultury i Nauki.
Samo osiedle doczekało się złośliwego miana "warszawskiego Hongkongu". Wszystko to przez bardzo ciasną i wysoką zabudowę. Z zewnątrz sprawia jednak wrażenie nowoczesnego apartamentowca. Przechadzając się wzdłuż wypielęgnowanych trawników, w cieniu ponad 20-piętrowych szklanych budynków, aż trudno uwierzyć, że tuż obok setki mieszkańców stolicy mają powody do narzekań na warunki bytowe.
"Jak w średniowieczu"
Na kawę chodzimy do Żabki, posiłki zamawiamy z dowozem. Zawartość lodówki już dawno wylądowała w koszu, albo na balkonie. Dzieci po powrocie ze szkoły mają godzinę na odrobienie pracy domowej, bo potem robi się ciemno, a przy świeczkach trudno się czyta. Żyjemy jak w średniowieczu - opowiada w rozowie z WP Finanse pan Michał, mieszkaniec Wola Tower.
Przypadek naszego rozmówcy nie jest wyjątkiem. Po środowej awarii w Wieży C dostęp do wody i prądu straciły setki lokali. Wodę udało się przywrócić po dwóch dniach. W tym samym czasie światło odzyskali mieszkańcy i właściciele lokali usługowych zlokalizowanych od strony ulicy. Lokatorzy, którzy mają mieszkania w pionie od strony osiedla, nie mają prądu od niemal tygodnia.
Jak żyje się w dużym mieście bez prądu przez tak długi czas? Od mieszkańców słyszymy, że nieformalnym centrum życia towarzyskiego stał się niewielki korytarz na parterze Wieży C. Powód? Tylko tam można znaleźć działające gniazdka.
Redakcja WP Finanse odwiedziła słynny wieżowiec. Ładowarki do telefonów wpięte były w gniazdka, a kable prowadziły do skrzynek pocztowych. Dzięki temu można zostawić smartfona na czas ładowania baterii na parterze budynku, nie zastanawiając się, czy po powrocie urządzenie wciąż tam będzie.
Każdy radzi sobie jak może. Wchodzę wczoraj rano na klatkę schodową, a tam dziewczyny suszą sobie włosy. Jakiś chłopak przyszedł z czajnikiem elektrycznym. Atmosfera przypomina mi trochę familoki na Śląsku w latach 60. - śmieje się pan Michał.
Kwitnie także sąsiedzka samopomoc. - Spotkałam na dole chłopaka, który od kilku dni nie ma prądu i wody. Naładowałam mu laptopa, dałam wodę w baniaku - mówi nam pani Aneta, kolejna mieszkanka Wola Tower.
Nasza rozmówczyni wynajmuje ze swoim chłopakiem mieszkanie w pionie budynku od strony ulicy, gdzie prąd został już przywrócony. Para płaci wynajmującemu 5 tys. zł miesięcznie.
- Musieliśmy brać prysznice na siłowni, jedzenie w lodówce można było wyrzucić do śmieci, a administracja miała to gdzieś i nie odbierała telefonu. Ostatnio zostawaliśmy dłużej w pracy, bo tak naprawdę nie było co ze sobą zrobić - opowiada pani Aneta.
Kobieta wspomina, że zastanawiała się nad kupnem lokalu. Teraz cieszy się, że nie zdecydowała się na taki krok. - Po zmroku zostają nam tylko świeczki - dodaje.
Powtórka z historii
Całkiem niedawno, bo w lipcu tego roku, podobną "przygodę" przeżywali mieszkańcy sąsiedniej Wieży A. Mieszkańcy w celu zrobienia kawy, wyprasowania ubrań, naładowania sprzętów elektronicznych koczowali przez wiele godzin w holu. - Po pięciu dniach i kolejnych telefonach do administracji postanowiłam się wyprowadzić do znajomych - mówi nam pani Maria, mieszkanka Wieży A.
Nasza rozmówczyni pracuje na co dzień w trybie zdalnym. W trakcie przerwy w dostawie prądu pani Maria postawiła krzesło na parterze i pracowała z laptopem podpiętym pod jedno z niewielu działających w bloku gniazdek elektrycznych.
Z naszych informacji wynika, że w lipcu awaria prądu została całkowicie usunięta dopiero po 3 tygodniach. - Wtedy im bardzo współczułem. Zastanawiałem się, jak bardzo uciążliwe musi być prasowanie ubrań w holu. Teraz sam to przerabiałem - opowiada WP Finanse Piotr Ruman. Nasz rozmówca wyjechał do rodziny po trzech dniach przerwy w dostawie prądu. - Już wtedy czułem, że czeka nas powtórka historii z Wieży A - dodaje.
Dwie długie przerwy w dostawie prądu w tak krótkim czasie naprowadziły mieszkańców na myśl, że awarie są efektem wad konstrukcyjnych budynku. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że pierwsza awaria (w Wieży A) została wywołana przez system przeciwpożarowy, który włączył się przez saunę zbudowaną w jednym z lokali. Uruchomione przez wysoką temperaturę spryskiwacze zalały instalację elektryczną.
Druga (w Wieży C) miała być efektem nieuzgodnionej z administracją przeróbki w instalacji wodnej, dokonanej w mieszkaniu na wniosek jednego z właścicieli. Wielu mieszkańców takie tłumaczenia jednak nie przekonują.
- Jak to możliwe, że przez błąd jednej osoby cały wieżowiec traci dostęp do prądu? - pyta pan Michał.
Dlaczego dochodzi do awarii?
Nasi rozmówcy mają własną teorię. - Jeżeli zalanie jednego mieszkania powoduje, że szachty z instalacją elektryczną są całe w wodzie, to jest to błąd na etapie projektowania. Szyby nie są odizolowane, woda natychmiast spływa po nich w dół - dzieli się obserwacjami pan Michał.
Jedna przeróbka grzejnika i nagle "bum" - prądu nie ma w całym budynku. Mamy ewidentnie jakiś problem - wtóruje mu Piotr Ruman.
Pan Michał: - Wygląda na to, że ktoś zmienił położenie rur z wodą, wykonawca się pomylił i tak zaczęła się ta awaria. Mieszkańcy dzwonili jednak do administracji w środę o godz. 15, informując, że z klatki wentylacyjnej leje się woda. Mieli usłyszeć, że po prostu się skrapla i nic złego się nie dzieje. Kolejny telefon miał miejsce o 17. Woda lała się po ścianie. Tego też nikt nie sprawdził. O 19:30 cały blok nie miał już prądu.
Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do J.W. Construction. Spółka potwierdziła, że awaria miała miejsce w środę we wczesnych godzinach wieczornych. W piątek rano zostało przywrócone zasilanie w 250 lokalach. Na tę chwilę bez prądu pozostaje 120 lokali.
"Zdecydowanie wykluczamy, by przyczyną awarii były jakiekolwiek wady konstrukcyjne budynku. Budynek wybudowany jest zgodnie z zatwierdzonym projektem, co potwierdził na wczorajszym spotkaniu główny projektant budynku i projektant instalacji elektrycznych. Zastosowane rozwiązania są zgodne z warunkami technicznymi i z wiedzą techniczną oraz zasadami sztuki budowlanej" - czytamy w oświadczeniu.
Deweloper tłumaczy, że do trwającej awarii doszło przez rozszczelnienie instalacji wodnej w lokalu, co spowodowało przedostanie się wody pod szlichtę i warstwy wykończeniowe posadzki do izolacji termicznej i akustycznej wykonanej ze styropianu. Woda, penetrując po stropie w warstwach wykończeniowych posadzki, przedostała się do szachtu elektrycznego, powodując jego zalewanie. "Inwestor nie ma na to wpływu" - podkreśla spółka.
J.W. Construction dodaje, że przy awarii "nieustannie pracuje niemal 20 osób, w tym eksperci z branży elektrycznej, technicy oraz konserwatorzy budynku, a także przedstawiciele administracji".
"Na czas usunięcia skutków awarii ma wpływ wiele czynników, w tym m.in. wskazane zalecenia ze strony inspektora nadzoru budowlanego, konieczność zamówienia i dostawy infrastruktury elektrycznej oraz niezbędny czas przeznaczony na wysuszenie szachtów i demontaż zalanej instalacji elektrycznej oraz przejść pożarowych czy, w końcu, demontaż liczników prądu" - dodaje spółka.
Lokale inwestycyjne zamiast mieszkań
Mieszkańcy mają pretensje do administracji, ale przyznają, że nie mają możliwości odwołania jej, bo w świetle prawa nie są nawet pełnoprawnymi właścicielami swoich mieszkań.
Dlaczego? By to wyjaśnić, trzeba cofnąć się wiele miesięcy wstecz. Wiele apartamentów zostało zaplanowanych przez J.W. Construction jako "lokale inwestycyjne". Pozwoliło to deweloperowi ominąć przepisy, które zabraniają budowy mieszkań poniżej 25 mkw. Na stronie inwestycji czytamy, że najmniejsze lokale mają zaledwie 18 mkw.
"W inwestycji jest ponad 1,5 tys. lokali. 157 z nich z formalnego punktu widzenia to nie mieszkania, bo powstały na podstawie pozwolenie na budowę dla hotelu" - pisała w 2023 r. Gazeta Wyborcza.
Problem pojawił się, gdy deweloper wystąpił do miasta o stwierdzenie samodzielności wybudowanych lokali. Urzędnicy uznali, że skoro inwestycja powstała na podstawie pozwolenia na budowę dla hotelu, to nie ma możliwości, by wydawać zaświadczenia o samodzielności dla każdego poszczególnego lokalu.
Prezes JWC Józef Wojciechowski w odpowiedzi oskarżył urzędników o "obstrukcję", a klientów pouczył.
"Każdy zdaje sobie sprawę, że nabywa lokal niemieszkalny, albowiem stawka VAT wynosi w tym wypadku 23 proc., a nie 8 proc. jak w przypadku lokali mieszkalnych" - mówił Wojciechowski, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Sprawa jak dotąd nie znalazła swojego finału. Nasi rozmówcy podkreślają, że aktów notarialnych zakupu mieszkań nie otrzymali do tej pory.
"Te pieniądze trudno będzie odzyskać"
Wśród mieszkańców rośnie rozgoryczenie na, jak to ujmują, opieszałość działań administracji. Nasi rozmówcy wskazują na szereg uchybień, które obserwują również na co dzień.
Pani Aneta mówi nam wprost: - Awarie windy mamy nawet kilka razy w tygodniu. Zaczynamy wtedy dzień od przebieżki po kilkunastu piętrach. Często nie ma ciepłej wody i myjemy się w zimnej.
- W niedziele wieczorem strach otworzyć drzwi od śmietnika, odpadki wręcz wylewają się ze środka. Zarządca nie reaguje - słyszymy od kolejnego mieszkańca
- Prosiliśmy, żeby ogrodzić tereny zielone przed blokiem. Administracja zamiast postawić elegancki płotek, ogrodziła rośliny czerwoną taśmą. To wygląda komicznie -rzuca pan Michał.
Właściciel apartamentu w Wieży C dodaje, że z jakości wykonania osiedla jest zadowolony. Jego zdaniem obiekt niszczeje jednak przez działania administracji. - Awarie? Zdarzają się wszędzie, tym bardziej, że to nowy blok. Tam, gdzie do tej pory mieszkałem, zarządca zawsze starał się jednak transparentnie informować, co się dzieje. Tutaj panuje totalne zobojętnienie. Problem dotyczy setek mieszkań, a ja na korytarzu widzę trzech krzątających się pracowników - tłumaczy nasz rozmówca.
Deweloper odpiera zarzuty, pisząc, że pracownicy nieustannie odbierają telefony od mieszkańców. Dodatkowo, aby usprawnić komunikację, we wtorek 8 października uruchomiono specjalną infolinię administracyjną pod dedykowanym numerem. "Pracujemy nad kolejnymi rozwiązaniami, które mogą zwiększyć komfort mieszkańców w tej trudnej dla wszystkich sytuacji" - deklaruje JWC.
Deweloper nie zaproponował do tej pory żadnej rekompensaty finansowej. - Wielu z nas płaci kredyty hipoteczne. Jeżeli ktoś chce mieszkać w ludzkich warunkach, to za wynajęcie mieszkania na 5 dni w okolicy trzeba wydać ok. 1500 zł. Te pieniądze będzie bardzo ciężko odzyskać - zwraca uwagę Piotr Ruman.
Moja przyjaciółka z Wielkiej Brytanii opowiadała mi, że w analogicznej sytuacji administrator jej budynku zorganizował mieszkańcom hotel na czas usunięcia awarii. U nas nie widzę nawet woli ze strony zarządcy, by z nami współpracować - podsumowuje mieszkaniec Woli Tower.
Po naszej rozmowie z deweloperem do mieszkańców został wysłany harmonogram prac naprawczych. Wynika z niego, że lokatorzy, w zależności od piętra, będą stopniowo odzyskiwać dostęp do energii elektrycznej między 14 a 25 października.
*imiona większości naszych rozmówców zostały na ich prośbę zmienione
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl